fragrances
recenzji
1.9k recenzji
oooooh, więc kupiłem to na eBayu za mniej niż 20 funtów w tygodniu jego premiery. Czuję się prawie jak na rave'ie w magazynie, w punkowym stylu, jakbyś kupił bilety, a potem dzwonił po lokalizację na polu w pobliżu Milton Keynes czy coś? Niektórzy ludzie nie byli nawet pewni, czy to jest legitny, prawdziwy debiut od Guy Laroche, jakby ktoś po prostu stworzył nowy zapach, żeby sprzedać go na eBayu. haha, wyobraź sobie to. Ale nie... jest tutaj, jest prawdziwy i to jest prawdziwe... rozczarowanie. Naaaah, żartuję, jest całkiem dobre, biorąc pod uwagę wszystko. Moje wspomnienia o Drakkar Noir są dość zamazane, ale nie na tyle, by całkowicie je zapomnieć, a ten Intense zdecydowanie ma w sobie coś z Drakkar Noir. Ale poczekaj chwilę, Houdini!!! To jest Drakkar INTENSE, flankier oryginalnego Drakkar (tak, to jest rzecz) i NIE wersja Noir, która jest w tej chwili znacznie bardziej popularna i ikoniczna. Tak, cóż, nigdy nie próbowałem oryginalnego Drakkar, a żaden inny człowiek, którego kiedykolwiek spotkałem, też nie. Czy to wciąż jest w produkcji? Nigdy nawet nie widziałem jednego, a ty? W każdym razie ma przyjemne, zielone otwarcie, jest w nim ziołowa jakość i pachnie znajomo, trochę mydlanym linalolem, mydłem lawendowym na smorgasbordzie ziemistych i wilgotnych nut, przechodząc w cieplejsze i słodsze nuty skórzane. To właściwie przypomina mi Lynx z lat 90-tych (chciałbym powiedzieć Alaska?). Myślę, że to może wprowadzić cię w błąd, myśląc, że jest ładniejsze niż jest. Uważam, że jest ładniejsze niż 80% nowych premier w dzisiejszych czasach, ale wciąż nie jest świetne. Wydaje się tanie, ponieważ było/jest tanie. Jest jednak nagroda w drydownie, rozsądna głębia i liberalna aplikacja sprawiły, że dobrze się utrzymywało i przechodziło w miękkie, męskie tony na mojej skórze i ubraniach.
Czasami (no, ja) muszę pamiętać, że sekcja „...pachnie jak...” wcale nie jest o tym, jak coś pachnie, to raczej „...przypomina mi o...”, co na pewno jest szerszym pojęciem. Jednak dla celów argumentacyjnych powiedzmy, że pachnie dokładnie jak... wtedy nie dostrzegam w tym eau des baux, ani Lui, ani Tonnare, ale może niektóre z innych z tytoniem, to już tak. Chciałbym również wstępnie zaznaczyć, że dzisiaj noszę perfumy o nazwie również Smoke, z czego się cieszę (podobnie jak w przypadku tych), że nie były to tylko ogromne OD dymnego kadzidła i brzozy, ani nawet efekt sosu BBQ z boczku z drewna gwajakowego. To nie to, tonalnie jest znacznie świeższe, niespalony tytoń. Muszę powiedzieć, że nuta/akord tytoniu w tym AKRO jest dość spektakularny, przechodząc od zapachu bogatego, prawdziwego absolutu do celowo skonstruowanego akordu z różnymi rezonującymi częstotliwościami. Myślę, że problem z tym polega na tym, że Tobacco Vanille od Toma Forda ustawiło poprzeczkę dla zapachów tytoniowych, z których większość chciała po prostu powtórzyć ten sukces, dość świadomie. Ma wiśniowe i owocowe nuty, ale jest bardziej obornikowe z naturalną słodyczą, która nie pochodzi z dużej ilości wanilii. W rezultacie jest bardziej gorzko-słodkie i tytoniowe, więc czy to po prostu TV bez wanilii? W bardzo prostych słowach tak, ale nie mogę nie szanować rzemiosła tych perfum i zdecydowanie mi się podobają. Mój Tobacco Vanille ma balsamiczną ostrość i naprawdę mam na myśli ocet, którego już nie mogę znieść, z tym Smoke prawdopodobnie mógłbym żyć znacznie lepiej. Jednak rzadko zdarza mi się mieć nastrój na takie rzeczy w dzisiejszych czasach. Obiektywnie mówiąc, to dobrze wykonana, mniej dusząca wersja typu tobacco vanille z nieco większą głębią niż przeciętny, celowy zapach podobny, co czuję z ducha tych perfum i ich rozwoju na skórze, nie to, co było zamierzone.
To jest najlepszy zapach z kolekcji, absolutnie brudny aromat. To czystość spotykająca brud w najbardziej zrównoważony sposób. Myślę, że to bardzo sprytne i nie przypominam sobie, żebym kiedykolwiek wąchał różę taką jak ta?? Po pierwsze, otwiera się i myślisz: 'okej, musieli zrobić coś bardziej konwencjonalnego i to jest "różany" zapach, prawda?' To nowoczesna, lekka róża i jest bardzo przyjemna, od razu słodka, ale nie przesadzająca. Potem dostajesz ten zapach potu i następnie interakcję między nimi. To nie jest czysty kmin ani piżmo czy jakiś kiepski, niezgrabny zamiennik cywetu, to jak powiew łagodnego potu, i czuje się ludzko, tańczy z różą w bardzo specyficzny sposób. Jest w tym przezroczystość, jest lekkość i to sprawia, że to, co robi, jest akceptowalne, przyprawiając różę na granicy jej życia, ale robiąc to z pewną elegancją i lekkością dotyku. Przypomniało mi to o tym zapachu z krwi byka od Imaginary Authors, który jest kreatywnie wspaniałym perfumem, ale którego nigdy nie mogłem nosić! To jest róża i gówno, w przeciwieństwie do tego, co jest różą i potem. To jest dość nieustępliwe i gęste, a to jest przezroczyste. Bardzo mi się podoba, ale byłoby nowością w mojej kolekcji z powodu tego, że byłbym niechętny do noszenia go w towarzystwie, ponieważ twoi przyjaciele mogą pomyśleć, że się nie umyłeś. Wszyscy mówimy 'noszę perfumy dla siebie' i chociaż to prawda, to również zależy mi na tym, co myślą inni, nie mogę się powstrzymać. Jest w Nocy coś tak nowoczesnego, z jej wyraźnymi kontrastami i dziwną prostotą. Muszę być szczery, myślę, że to absolutnie genialne.
Osobiście nie przepadam za zbyt wieloma zapachami alkoholowymi, szczególnie tymi skoncentrowanymi na efektach słodowych/słodowej whisky. W otwarciu jest bardzo słodowy, wręcz nieprzyjemnie. Właściwie, po prostu nie lubię tego zapachu. Mówię to wprost. Czuję grę whisky i skóry, działa to, ale bardziej w 'cieńszych' kompozycjach, jak Gold Leather od Atelier Cologne. Ten zapach jest gęsty, ziarnisty i teksturowany słodem, co niektórym może się podobać. Nie jest szczególnie gładki ani przyjemny dla tłumów, co znowu może przyciągnąć hardcore'owych entuzjastów, ale nie mnie. To whisky, ale jest tu więcej dzwonków niż w Oban, jest po prostu trochę szorstka. Interesujące, że porównuje się to do Midnight Stroll, który ma burzliwe otwarcie, które dla mnie osiada na skórze/incensu, a to nie do końca to, co dzieje się w tym perfumie. Może powinienem ponownie odwiedzić oba i zobaczyć?
Mam na myśli, że nazwa mocno sugeruje, że to jest perfum z konopi, a mogłem przysiąc, że słyszałem promocję i samego Crespa mówiącego o tym (może to sobie wyobraziłem?), ale powiedziałbym, że ma on przynajmniej wywoływać skojarzenia z konopiami, a nie być "zapachem konopi", co wydawało się być na topie kilka lat temu. Po pierwsze, moim problemem z zapachami konopnymi jest to, że do tej pory (przynajmniej nie próbowałem żadnego) nie ma takiego, który dokładnie oddaje zapach kwiatów konopi. Dokładnie uchwycają one pikantny, zielony, wegetatywny stan młodych roślin konopi (zmarnowana młodość i wycieczki do Amsterdamu to jak to znam) i wydaje się, że to akord, który został albo niezależnie stworzony przez perfumiarzy, albo został skopiowany/ukradziony. Tak czy inaczej, nie chcę pachnieć tym jako centralnym motywem perfum, ani nie czuję, że dokładnie oddaje to różnorodne profile terpenów i flawonoidów oszałamiającej ilości dostępnych dziś odmian marihuany. To jest trochę na uboczu, ale bardzo chciałbym stworzyć perfum oparty na konopiach, który naprawdę to odzwierciedla. Może więcej o tym innym razem? Cóż, cieszę się, że Haze nie wybiera tej taniej opcji, by stworzyć nieco zielony, ziołowy, pikantny zapach i po prostu zakończyć na tym, szanuję to, że Haze to kompozycja. Jeśli chodzi o 'Haze', który jest pododmianą głównie dominujących sativa konopi, myślałem, że Olivier mógł być tak konkretny, nazywając to w ten sposób, ponieważ uchwycił zapach haze. Haze ma bardzo charakterystyczny zapach i wielu koneserów konopi często używa go jako opisu, np.; 'Ten pąk pachnie/smakuje bardzo haze.' na przykład. W KAŻDYM RAZIE ten perfum ma bardzo interesujące podejście do stworzenia odczucia konopi, ponieważ jest tak subtelny, że prawie subliminalny, a chociaż wcześniej narzekałem na 'dokładność', myślę, że może być lekko sugestywny i nadal być perfumem lub pachnieć interesująco i wielowarstwowo jak kwiaty, lub po prostu nie warto, więc to trafia w to pierwsze. Powiedziałbym, że jego bardzo słodkie otwarcie ustępuje miejsca bardziej zielonemu, ziołowemu efektowi i czujesz, że szałwia lub szałwia muszkatołowa nieco równoważy słodycz. Jednak uważam go za trochę dziwacznego, otwierająca słodycz jest lekko nieprzyjemna, a niektóre z tego pikantnego, haszyszowego akordu przebijają się nieco. Nie nienawidzę go jak niektóre z tych innych z Bois 1920 czy cokolwiek, ale też bym go nie nosił i nie ma to nic wspólnego z konopiami, po prostu nie jest to perfum, który uznałem za przyjemny. (choć dla przejrzystości nie nosiłem go jeszcze porządnie, więc aktualizacja tej recenzji mogłaby powiedzieć coś innego, ale wątpię w to)
Szczerze mówiąc, uważam, że Dark to bardzo kompetentny akord przyprawowy, suchy, drzewny, o zapachu kadzidła z nutą gourmand. Dark był jak dotąd najbardziej konwencjonalnym 'perfumem' w tej kolekcji, efekty labdanum i żywiczny charakter były bardziej skonstruowane przez AC niż naturalne, co jest w porządku i tworzy doskonały, przytulny, trwały zapach. Dark z pewnością ma ciemną kompozycję, co myślę, że jest plusem w kontekście spełnienia jego założeń. Podoba mi się, nosiłbym go bez żadnych zastrzeżeń i cieszyłbym się nim, ale sprawia, że czuję bardzo niewiele.
Niestety, z powodu mediów społecznościowych i mojej własnej fascynacji marką Oliviera Crespa AKRO, słyszałem o tych zapachach sporo zanim w końcu zamówiłem zestaw próbek i powąchałem je w tym tygodniu. Wszyscy mówili, że Awake to zapach skoncentrowany na kawie lub z dużą nutą kawy, więc jakież było rozczarowanie, że tak nie jest. Na początku ma odrobinę mięty i czekolady, to nie jest kakao w proszku ani ciemne, to bardziej czekolada pitna lub mleczna, może też benzoes. Potem wyraźnie kawa zaczyna się przesiąkać i pojawia się w tle lekka gorycz, którą lubię, ale to nie jest orzeźwiający, mocny potrójny strzał, którego się spodziewałem. Jeśli myślałeś, że może być w stylu Kerosene Follow, to przygotuj się na rozczarowanie. Oczywiście, że jest dobrze zrobiony i dzieje się w nim coś innego, ale drzewna, dyfuzyjna baza i nieustanna kombinacja czekolady/kawy to nie coś, co chciałbym nosić i wydaje się być zapachem nowości, którego trudno mi traktować poważnie. Chciałem go pokochać, a jako kolekcja (z perspektywy czasu, mając na uwadze, że powąchałem je wszystkie w momencie pisania tego) trzymają się razem w miarę spójnie, ale w dużej mierze jako kolekcja zapachów, osobiście nie widzę siebie sięgającego po nie.
Przeglądam recenzje tutaj i liczba zapachów, z którymi to jest porównywane, jest dość oszałamiająca, ale zazwyczaj świadczy to o pewnym stopniu kreatywności, nieuniknionych tropach, które są starannie negocjowane, aby stworzyć coś w miarę 'nowego'. Po raz pierwszy dostałem próbkę tego lata temu i dopiero teraz zabieram się do noszenia go, krótka recenzja brzmiałaby... tak. Całkiem mi się podoba. Nieco dłuższa recenzja powiedziałaby, że otwarcie to mieszanka spłaszczonego Terre d'Hermes, pozbawionego jakiejkolwiek pieprzowości czy wetiweru, ale z tą gorzką pomarańczą i lekko zepsutym vintage Eau Sauvage, tylko po to, aby dodać do listy porównań i zamieszania, jeśli próbujesz poczuć ten zapach, czytając recenzje na Fragrantica... co nigdy nie jest czymś, co bym doradzał, zwłaszcza jeśli są moje! lol Po tym, jak się ustabilizuje, jest trochę jak świeższa Hope od Agonist, rodzaj przezroczystego, drzewnego akordu z tą obecnością kandyzowanej pomarańczy. Jednak sucha nuta i resztki na moich ubraniach to zupełnie inna sprawa i ujawniają bazę, która rzeczywiście nadaje pewne uzasadnienie wzmiankom o LDDM Tauer'a, a nawet lekko Obsession dla kobiet. To lekko piaszczysty, woskowy, kwiatowy akord drzewny. Całkiem mi się podoba. Noszę go dzisiaj i nie jest nudny ani nic z tych rzeczy. To znaczy, że zazwyczaj lubię styl tej marki, jest trochę nowoczesny, ale nie podobają mi się ceny. To niekoniecznie oznacza, że twierdzę, że nie są warte swojej ceny, po prostu gdyby kosztowały około jednej trzeciej ceny, mogłbym być bardziej zainteresowany posiadaniem jednego z nich.
Dym nie jest tym, co mogłoby się wydawać po nazwie, istnieje wiele różnych sposobów na wywołanie uczucia dymu, ale niszowe i modne marki perfum próbują bombardować cię przesadnie dymnymi zapachami brzozy, kadzidła i gwajakowca. To w porządku, jeśli to ci się podoba, ale dla mnie nadmiar często wydaje się przykrywać fakt, że to nie jest zbyt dobry perfum. Tak czy inaczej... To chłodna, a potem ciepła, wietrzna sprawa z kadzidłem, która nie podąża za żadnym schematem, ale też nie jest niczym zbyt ekstrawaganckim. Ma unoszące się, subtelne poczucie dymu, i to sprawia, że jest dla mnie zwycięzcą. Przypuszczam, że wyczuwam tu żywice, olibanum, labdanum, galbanum, ale w rzeczywistości to prawdziwy akord kadzidła, bez żadnego z tych składników będącego zbyt wyraźnym. Szczerze mówiąc, podchodziłem do próby tej marki z typowym, pełnym entuzjazmu spojrzeniem, które zazwyczaj prezentuję, a nawet z odrobiną stronniczości, ponieważ uważam Lyn Harris za naprawdę dobrego perfumiarza. Zawsze jest szacunek dla kompozycji, wiedząc, co jest najlepsze, złożoność i głębia, ale z podejściem mniej znaczy więcej oraz doskonałym wyczuciem, kiedy perfum jest gotowy. Uważałem, że jest doskonały, szkoda, że cena jest tak wysoka (znowu nie jest to krytyka), ponieważ są trochę poza moim zasięgiem cenowym, a ten z pewnością nie był moim ulubionym z trzech, które udało mi się wypróbować.
Od kiedy po raz pierwszy poczułem zapach Palo santo jako materiału, jestem nim zafascynowany. Pachnie jak coś, co mogłoby być trujące dla ludzi, dziwnie kuszące, ale śmiertelne. Moje postrzeganie tego zapachu jest bardziej kremowe i bardziej luksusowe niż nawet najdoskonalsze 80-letnie sandałowe drewno z Mysore, gęste, laktonowe, z pięknymi drzewnymi niuansami. Brzmi świetnie, prawda? Jednak jest TAK kremowe, że powoduje zawroty głowy i mdłości. Co gorsza, wpleciona w to jest nuta lateksu i, o zgrozo, mięty. Tak, mięty. Więc to mega sandałowe drewno z mlekiem i ciastkami oraz roztopionymi gumowymi rękawiczkami, a potem niepokojąca miętowość. To jest po prostu pokręcone. NIGDY nie myślałem, że ktokolwiek mógłby to okiełznać lub użyć jako punkt centralny w perfumach, a jeśli by to zrobili, musieliby znegować niektóre z tych dziwniejszych aspektów i może okiełznać to w świetny materiał, ponieważ ma potencjał, by być czymś niesamowitym lub tworzyć użyteczne efekty. Na scenę wkracza legendarny mistrz perfumiarstwa Bertrand Duchaufour, perfumiarz, którego kojarzę z eklektycznym stylem komercyjnym, ale także z pewnym surowym, nowoczesnym podejściem, więc to ciekawe, że robi te wszystkie naturalne perfumy i z pewnością TERAZ jest czas na świetne perfumy Palo Santo, a moje czekanie dobiegło końca, prawda? NIE! NIE! To nieprawda! Wciąż czekam!!!! Petite Fumee to olfaktoryczny koszmar. Nie, to trochę dramatyczne, to przerażający zapach, naprawdę dziwne perfumy. Ma w górnych nutach poczucie pewnego rodzaju implozji, wiesz, że coś czai się głęboko i ciężko molekularnie mówiąc, dokładnie tak, jak robią to perfumy sandałowe. Mam na myśli poczucie pewnego rodzaju naturalnego, hipsterskiego santal 33, tylko innego, może różanego drewna, linalolu, ogórka, szaleństwa? Papirusu? Ale bez jakiejkolwiek pikantnej ostrości czy krawędzi. Potem Palo santo zaczyna naprawdę się ujawniać, jak powiedział Hunter S. Thompson: '... dobra meskalina, potrzebuje czasu...' aby zadziałać, ale wkrada się i pełza, aż zamienia cię w szaleńca. Jedyną rzeczą, którą mogę powiedzieć, jest to, że Duchaufourowi udało się w pewnym stopniu okiełznać olejek, jest znacznie mniej gumowy, a kompozycja w pewnym sensie uzupełnia materiał, ale wciąż udaje mu się przenikać i dominować nad wszystkim innym tutaj. To absolutny pokaz strachu. Dziwnie jednak, nie mogę przestać wąchać siebie, gdy go noszę, to jak gapienie się na wypadek RTA, wiesz, że nie powinieneś, ale czujesz przymus, by to zrobić. Po prostu nie mogę znieść tych perfum, ale Boże, niech cię błogosławi, jeśli możesz je nosić, wątpię, że inni ludzie ci za to podziękują, chyba że też są dziwakami. Warto powąchać, jeśli nigdy nie czułeś Palo santo lub lubisz słone, dziwne nuty ogórka i serka kremowego. Ja jednak trzymam się z daleka.