Klasyk. Pasha EDT ma dla mnie coś z klimatu barbershopowego fougère. Butelki mają świetny, retro wygląd w starym stylu. Podoba mi się pomysł, że nowa butelka jest wielokrotnego napełniania. Jednak jeszcze nie jestem w punkcie, w którym musiałbym to zrobić. Uwielbiam linię Pasha.
Słodki, owocowo-kwiatowy zapach na drzewno-bursztynowej bazie z tonką i wanilią. Otwiera się pyszną nutą wiśni i migdałów, która po chwili ustępuje miejsca jaśminowi. W bazie wyraźnie wyczuwalne są wanilia i tonka, co daje wrażenie syropowej, gęstej kompozycji. Trwałość i projekcja są bardzo dobre na mojej skórze; zapach wypełnia przestrzeń, więc polecałbym go bardziej na wieczór oraz na sezon jesień/zima.
Moim zdaniem to uniseksowy zapach, ale z drugiej strony, jestem dziewczyną, która nosi TF Noir Extreme i Ombre Leather. To była dla mnie wymiana w ciemno (wymieniłam mój Narcotic Delight na Pegasus), więc nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Pegasus otwiera się sucho, ostro i lekko metalicznie, ale po około dwudziestu minutach osiada w miękkim zapachu migdałowej wanilii z nutą lawendy na bursztynowo-drzewnej bazie. Jeśli spodziewasz się puszystego, gourmandowego zapachu migdałowej wanilii, możesz się rozczarować. Ma też lekko męski charakter, więc nie jest to bezpieczny zakup w ciemno dla kobiet, chyba że jesteś pewna, że potrafisz go nosić. Sillage i trwałość są bardzo dobre, utrzymuje się przez cały dzień na mojej skórze.
Bardzo piękny zapach wiśni! Ma tylko odrobinę przypraw. Wyczuwam heliotrop i kilka kwiatów. Może jest nieco bardziej męski.
Apetyczny, ale nie przesadnie słodki. Kompozycja otwiera się bananem nasączonym rumem, z nutą cynamonu i pomarańczy, ale dzięki nucie davany banan pachnie bardziej zielono niż całkowicie dojrzały, co sprawia, że zapach jest bardziej interesujący.
Następnie pojawia się nuta daktyli podniesiona delikatnym akcentem ambrowego drewna, przeplatana lekkim kwiatowym akcentem. Baza jest delikatnie zabarwiona szafranem i żywicą, z nutą piżma, osłodzona karmelem i wanilią. To otulający zapach, ale bez nadmiernej słodyczy. Dzieli podobny motyw z Banana Flambee od Demeter, ale ten drugi, moim zdaniem, jest dość mdlący, podczas gdy Ambrosia jest znacznie łatwiejsza do noszenia. Projekcja sięga około długości ramienia, a trwałość wynosi około 6–7 godzin.
Akord jabłkowej shishy dominuje na początku. Gdy to wyblaknie, przejmują cynamon, daktyle, tytoń, karmel i dym oud, a zapach staje się naprawdę przyjemny. Podoba mi się Mashrabya.
Czysta francuska przepych w butelce. Otwiera się słodkim, miodowym melonem, przerywanym lekką, kwaśną nutą czarnej porzeczki. Po chwili pojawiają się mimosa, bez, konwalia i piwonia, odurzający kwiatowy koktajl, jak rajski ogród o zmierzchu.
Drewniano-balsamiczna baza z odrobiną wanilii sprawia, że zapach jest gładki i charakterystyczny, ale nie przytłaczający. Nowsze partie to blada imitacja w porównaniu do starszych butelek. Dla mnie Champs Élysées ma podobny klimat do Dahlia Divin Nectar i Poème. Trwałość i projekcja są bardzo dobre, chociaż mam starszą partię.
Ciepły i żywiczny, z odrobiną świeżości i aromatów. Jest słodki i trochę mydlany.
Nie jest zły, ale uważam, że jest zbyt bogaty. Trochę przytłaczający. Cokolwiek mnie odrzuca w Azarro Wanted, również odrzuca mnie w tym zapachu.
Nazwa tutaj brzmi jak proroctwo, ponieważ naprawdę nie mam pojęcia, co twórca tego zapachu próbował osiągnąć, wydając to… arcydzieło. Już kilka razy próbowałem zdobyć tę wynalazek i za każdym razem odnoszę wrażenie, że perfumiarz po prostu wrzucił kilka składników do miski i pomyślał: pierdol to, jakoś to zrobię. Zaczyna się lekko cytrusowo, ale szybko przechodzi w surowy, suchy i syntetyczny zapach, prosto z najtańszego odświeżacza powietrza dostępnego w naszym lokalnym sklepie z okazjami. Teoretycznie ma wzmacniać inne zapachy. W praktyce, niezależnie od tego, z czym go nałożę, na mojej skórze pachnie zimno, nijako i całkowicie bez charakteru. Czy to bezpieczny zakup w ciemno? Absolutnie nie. Czy bym to kupił? Również nie. A może po prostu nie rozumiem tego zapachu.
To jest piękne i przytulne. Ciepłe, pikantne, kadzidlane, żywiczne, balsamiczne i zwierzęce. Nie w gęsty sposób, ale jak przytulne futro.
Przypomina mi MXXX. Jednak MXXX. przewyższa to niesamowitą jakością naturalnych składników, między innymi.
Zostawiając na boku wątpliwy charakter skautów, to naprawdę fajny zapach. Przemysłowy gourmand.
Ciepły asfalt i guma, słodka i lekko zwierzęca wanilia, rożek waflowy.
Przywołuje obraz jedzenia waniliowego rożka waflowego na wesołym miasteczku, zapach gorących atrakcji w oddali - paliwo, guma, skóra - dokładnie to, co zamierzano w tym zapachu.
Brzmi dziwnie, trochę tak, ale jest naprawdę przyjemny.
Moja relacja z tym zapachem, podobnie jak z oryginalnym Angellem, to klasyczna historia miłości/nienawiści. To słodki zapach z dużą ilością czekolady, ale nie nazwałbym go typowym gourmandem, ponieważ przewija się przez niego ogromna ilość paczuli i nut drzewnych. To bardzo charakterystyczna, lekko dziwaczna kompozycja, zdecydowanie dla tych, którzy lubią odważne zapachy. Tak bardzo, jak kocham mocniejsze perfumy, muszę być w odpowiednim nastroju, aby nosić ten zapach, ponieważ paczuli jest tak wyraźna, że po pewnym czasie może stać się męcząca. Jak w przypadku większości perfum Muglera, trwałość i projekcja są bardzo dobre, chociaż nieco mniej intensywne niż w oryginalnym Angellu. To zdecydowanie zapach na jesień i zimę.
Najlepszy z linii homme
To jeden z moich najlepszych impulsywnych zakupów w strefie bezcłowej. Alkoholowa nuta śliwki z różowym pieprzem i różą, osadzona na bazie paczuli i piżma z odrobiną wanilii. Zwykle nie przepadam za zapachami, w których dominuje paczula, ale tutaj jest to zrobione wspaniale. Zapach jest intensywny, ale nie słodki, zdecydowanie przyciąga uwagę i zwraca głowy. Trwałość i projekcja są bardzo dobre. To zapach idealny na wieczory lub na sezon jesienno-zimowy.
Piękny, klasyczny chypre, kobiecy i elegancki. Otwiera się owocowymi, ale nie słodkimi nutami, a następnie pojawiają się lekko pudrowe kwiaty, z różą na pierwszym planie. Drzewno-muskularna baza nadaje zapachowi ciepło i zmysłowość. Kompozycja jest wyrazista i nowoczesna, ale nie krzykliwa. To zapach, który przyciąga uwagę. Projekcja sięga około długości ramienia, a trwałość na mojej skórze wynosi solidne osiem godzin.
Jeśli kochasz Grand Soir, na pewno pokochasz to. Jest trochę słodsze i moim zdaniem łatwiejsze do noszenia. Zdecydowanie jest to zapach na chłodniejsze dni, ale można go nosić również na randkę, a nawet w chłodny wiosenny wieczór. Niesamowity zapach!!!
Musc Ravageur to pomnik, klasyk, który natychmiast wpłynął na pokolenie perfum. To doświadczenie olfaktoryczne, które dzieli, fascynuje i przyciąga. Nie prosi cię o to, abyś go kochał, prosi cię o to, abyś go poczuł. To nie jest zwykły zapach, to odważny podpis dla tych, którzy odważają się na wyraźną, złożoną i absolutnie niezapomnianą uwodzenie.
Mój drugi ulubiony flankier po oryginalnym Nomade. To słodki, kwiatowy i przyprawowy zapach na drzewnej, żywicznej bazie. Mirra, cynamon i imbir pięknie współgrają ze sobą, podczas gdy mech, żywice i wanilia w bazie nadają mu przytulny charakter. Zapach jest bogaty, bardziej dojrzały i elegancki, ale nie przytłaczający. Projekcja jest umiarkowana, a trwałość wynosi około pięciu godzin.
To jest elegancka woda kolońska w stylu włoskim. Klasyczna, z doskonałą trwałością i sillage. Pachnie drogo i starannie, ale jednocześnie znajomo.
Ten zapach pachnie jak sobotnia noc w klubie nocnym, mnóstwo alkoholu, przystojny nieznajomy, upojna noc i zapach jego wody toaletowej pozostawiony na poduszce. Otwiera się mieszanką czerwonych owoców i hojnym akcentem koniaku. Następnie pojawia się słodycz wanilii, połączona z ambra na drzewnej bazie. To prawdziwie uniseksowy zapach z idealną równowagą słodyczy i leśnych nut. Projekcja jest średnia, a trwałość wynosi około pięciu godzin. Nie uważam, że jest podobny do Narcotic Delight, który jest znacznie słodszy i ma mocną nutę tytoniu, której nie lubię w zapachach. To też nie jest Black Phantom, ponieważ ten rozwija się w zupełnie inny sposób.
Kiedy testowałem go na blotterze, naprawdę podobał mi się zapach. Dziś, po pełnym teście noszenia, nie jestem już tak zachwycony. Otwiera się piękną, nie gourmandową wanilią, a po chwili pojawia się bursztyn. Przez krótki czas jest naprawdę uroczy, ale niestety wkrótce pojawia się nuta skóry z silnym akcentem zwierzęcym. Byłoby w porządku, gdyby skóra była bardziej muskowa, ale na mojej skórze obiecujący początek zamienia się w coś przypominającego bobra. Jeśli ktoś lubi zapachy z wyraźnymi nutami zwierzęcymi, przyznam, że trwałość jest całkiem dobra, około 6 godzin, ale projekcja jest raczej słaba.
Jako miłośniczka wiśni i migdałów, po prostu musiałam to kupić. Miałam wysokie oczekiwania wobec tego zapachu, spodziewałam się czegoś seksownego, trochę dekadenckiego, może nawet niegrzecznego. Niestety, ta wiśnia wcale nie jest „nieprzyzwoita”. Pachnie jak kompot wiśniowy, który moja babcia stawiała na stole podczas kolacji. Nie wyczuwam tonki ani nut drzewnych, a migdał jest słodkawym typem. W miarę jak zapach się rozwija, staje się bardziej podobny do szamponu, wystarczająco przyjemny, ale niezbyt inspirujący. Nie sądzę, żeby był szczególnie podobny do TF Lost Cherry, a na pewno jest daleko od FDB Sirène. Prawdopodobnie przekażę to mojej nastoletniej córce.
To pachnie jak sad mojej babci pod koniec lata. Soczyste, miodowe, dojrzałe owoce mieszają się z delikatnymi, świeżymi kwiatami. To dziewczęcy, słodki zapach, ale nie przesadnie cukrowy, idealny na co dzień. Szkoda tylko, że jest tak ulotny.
Ten zapach zmienił moje zdanie na temat tego, co zazwyczaj mi się nie podoba!
To piękne tropikalne owoce oraz kremowe żółte kwiaty i wanilia są tak kojące i świeże, nie będąc przy tym przesadnie słodkie.