fragrances
recenzji
1.9k recenzji
Dobrze, postaram się nie krytykować tej marki z taką samą wrogością i pogardą, jak na Instagramie, ale trzy zapachy od Cra-yon wydają mi się dość bezsensowne, jeśli chodzi o kreatywność czy przełamywanie nowych granic, i nasuwają pytanie, po co się trudzić? Po co tworzyć markę, która nie ekscytuje, nie wprowadza innowacji ani nawet nie pokazuje cienia czegoś nowego? Nie chcę być złośliwy, to po prostu szczere pytanie i obserwacja. W zatłoczonym rynku, jak ta marka się wyróżnia? Dla mnie wcale się nie wyróżnia. To wszystko marketing, błyszczące logo i opakowania bez żadnej substancji, zapachy wydają się być wyciągnięte z półki w laboratorium zapachowym, mamy jeden z drzewa sandałowego (ten), różę i wanilię. Wszystko to proste koncepcje i dobre punkty wyjścia, a nawet jeśli jeden z nich byłby dobry, to całkowicie zmieniłoby moje zdanie o marce, więc naprawdę niewiele potrzeba, bym dał jej kredyt zaufania, ale wszystkie trzy są kompletnymi kopiami A do B do C. To jest nijakie. Bez życia. Po prostu wydaje się, że w tym produkcie nie ma pasji, a kiedy widziało się wiele marek, które przychodzą i odchodzą, można poczuć, co jest, a co nie jest pracą z miłości. To nie jest złe samo w sobie, pachnie jak substandardowy Santal 33 od Le Labo, co jest zdecydowanie zamierzone, biorąc pod uwagę, co zakładam, że jest docelową demografią Cra-yon: przebudzony, miejski, hipsterski. Więc nie tylko bez blasku, ale prawdopodobnie celowy klon. Problem w tym, że nie lubię Santal 33, otwarcie z wodnistą dziwnością papirusu, nuta głowy na drzewie sandałowym jest dla mnie bardzo niepokojąca i pachnie po prostu dziwnie. To jednak intrygujące, mimo że nie cieszę się ani nie chcę go nosić, a ten zapach nie ma nawet nagradzającego, orzechowego drydownu swojego pierwowzoru. Przykro mi, Cra-yon, nie kupuję tego, ale wyraźnie ktoś to robi i sprawiacie, że działa to w zatłoczonym rynku. W przeciwieństwie do mojej zwykłej skargi na nowe marki, które wprowadzają 12-14 zapachów w linii, a potem czują, że muszą co trzy miesiące wypuszczać nowy, aby pozostać świeżymi, istotnymi, promowanymi przez influencerów, widocznymi jako marka i nadążać za produkcją innych domów itd... Lubię marki, które nie grają w tę grę, a skupienie Cra-yon na trzech na początek to dobry pomysł. Jednak gdyby wypuścili więcej, szanse na znalezienie czegoś, co by mi się podobało, byłyby lepsze i może to nieco zmieniłoby cały charakter tej recenzji... Nie wiem?
W interesie całkowitej przejrzystości Carter bardzo uprzejmie wysłał mi te próbki (zamierzałem wspierać projekt tak czy inaczej), jest miły w ten sposób i doskonale wie, że moje opinie, choćby nieistotne, będą szczere i bezpośrednie, a jeśli coś mi się nie podoba lub uważam, że jest obiektywnie lub technicznie niedoskonałe (znowu, jeśli uważasz, że mam prawo komentować), to to powiem. Myślę, że zaprasza do krytyki i prawdopodobnie się nią delektuje, ja bym się delektował. Zacznę od stwierdzenia, że wszystkie trzy wykazują naprawdę wyczuloną umiejętność samouka perfumiarza i kogoś, kto ma naprawdę interesującą perspektywę na wiele rzeczy, nie mniej na sztukę perfumerii i być może na to, co powinna reprezentować. Żałuję, że nie potrafię malować obrazów swoimi słowami i nie potrafię być poetycki w odniesieniu do tych zapachów, ponieważ na to zasługują, ale moje recenzje są zazwyczaj nieustannie nudnym skupieniem na materiałach i rozważaniami w stylu „jak to zrobili?”. Więc Playlinda dla mnie to najbardziej przekonujący i być może najbardziej pocieszający opis wyjaśniający jej pochodzenie i inspirację. Myślę, że jest to najbardziej „komercyjny” (to brzmi strasznie), ale jest to bardziej dostępna wersja dla ludzi, tak mi się wydaje, ale całkowicie wolna od klisz, ponieważ nie czułem niczego nawet w przybliżeniu podobnego. Otwarcie jest jak nieco tłusty, laktonowy, żółty kwiat. Playlinda to zapach nadmorski, ale nie jest to oczywiste, ciepła skóra, nawet ten efekt ambry na skórze, ale nie w sposób uwodzicielski czy nieprzyzwoity. To uspokaja. Na chwilę grozi nutą kokosa lub masła shea, ale całkowicie podważa to uczucie pylistymi, piaszczystymi, słonymi owocowymi wibracjami i przytulnym piżmem. Brzoskwinia ma być tutaj głównym graczem (lol), ale owocowy akord nie krzyczy mi od razu, że to ona, i to nie jest oznaka porażki, ponieważ widziałem wiele recenzji, które wspominały o tym żywo, więc co ja wiem. Nie spędziłem wystarczająco dużo czasu z Playalinda, ale uznałem za konieczne, aby podzielić się swoimi pierwszymi wrażeniami tutaj. Jest bardzo dobra i pokazuje wysiłek, który wkłada się w indywidualne perfumy, aby stworzyć prawdziwą sztukę, która ma naprawdę osobistą narrację. Nie trzeba ci mówić, że jest głęboko osobista, możesz to poczuć.
Wąchałem kreacje Ruth dla innych marek i byłem zaintrygowany, aby zobaczyć, jaka będzie jej własna marka i chłopcze, o chłopcze, ta linia jest wyjątkowa. Do tej pory wypróbowałem tylko trzy zapachy, ale wszystkie są powalające! Niezwykle bogate i złożone kompozycje, nie eleganckie lub skoncentrowane na pojedynczych rzeczach, które można stworzyć dla marki (róża, skóra itp.) z krótkim, ale raczej prawdziwie artystycznym, wyrazistym dziełem, aby pokazać, jak doskonałym perfumiarzem jest Ruth. Signature dla mnie otwiera się szafranowym akcentem, ciężkim, mocnym, ale dziwnie plastycznym i elastycznym, doprawionym egzotycznymi owocami i cassis. W rzeczywistości pachnie dość ostro i żywicznie jak sztuczna baza Oud, ale nic konkretnego, jak czarny agar lub Firmenich, Oud bois lub cokolwiek innego. Być może to po prostu materiały spiskujące w celu stworzenia czegoś bardzo złożonego, z czego zasadniczo składa się syntetyczna baza lub akord "Oud". Powiedziałbym, że jest szeroko męski, a jego początkowa siła i śmiałość są bardzo urzekające i sugerowałbym, że są bardzo atrakcyjne dla ludzi, którzy lubią nowoczesne zapachy, które mocno uderzają, szczególnie w otwarciu. Coś w tej linii przypomina mi genialnego Christophe'a Laudamiela i jego pracę ze Strangelove, być może są one mniej oczywiście zbudowane na niesamowitych naturalnych surowcach, ale coś w odczuciu i złożoności jest podobne. Ogromne poparcie.
Minęło trochę czasu, odkąd zareagowałem z przerażeniem na otwarcie zapachu. Mam na myśli, że (Versace) Eros jest wystarczająco zły, ale jego łzy po prostu śmierdzą! 🤣 No, w sprawiedliwości, wyzwanie tego zapachu to coś, co mnie cieszy, a łzy Erosa to ogromne wyzwanie, ale już w miarę jak się osadza, jego migoczące odcienie zieleni jadeitowej i turkusowej naprawdę zaczynają wywoływać bardziej pozytywną reakcję, to staje się coraz lepsze w miarę wysychania. Jest ogromna, wilgotna nuta kwiatowa hiacyntu, mam na myśli, że to nie jest nawet ten element, który jest nieprzyjemny, ale zazwyczaj w izolacji nie jest moją ulubioną rzeczą. Myślę, że to po prostu otwarcie jest tak skoncentrowaną masą 'rzeczy', brutalizującą twoje nozdrza, mam na myśli, że skrzywiłem się 😬. Naprawdę się skrzywiłem 😬. Jest metaliczny, żywiczny (może galbanum lub angelika?) ozonowy, to więcej niż bryza czy nadmorski klimat, to nie jest na 'boku', to jest rów Mariański, morska głębia tego wszystkiego! Myślę, że to absolutnie inspirujące! Ogromnie zapadające w pamięć. Łzy Erosa to nie moja scena, ale od czasu do czasu mogę się na tym skupić, ponieważ to tak odważna, unikalna perfumeria. Coś w stylu wysychania przypomina mi trochę French Lover i to naprawdę pozytywne skojarzenie. Nie mogę uwierzyć w przeskok od inwazyjnego i okropnego otwarcia do czegoś naprawdę miłego, gdy się osadzi, to tylko pokazuje, że nie powinieneś oceniać perfumu zbyt szybko i surowo, miałem takie dziwne przeczucie, że będzie lepiej. Powiedziałbym, że z trzech, które próbowałem do tej pory... ten jest prawdopodobnie moim ulubionym tylko ze względu na czystą sztukę, nie mogę się doczekać, aby nosić go porządnie. AKTUALIZACJA 09/06/21 Czy mogę tylko powiedzieć, że rozmawiając z ludźmi, którzy pytali mnie, jakie były najważniejsze momenty mojego 2020 roku, mówię 'Łzy Erosa', NIE MOGĘ PRZESTAĆ O TYM MYŚLEĆ. Naprawdę nie mogę, a jednak wszystko, co powiedziałem powyżej, jest dokładne. To jedno z najciekawszych dzieł, jakie wąchałem od dłuższego czasu, to czysty kawałek sztuki olfaktorycznej. Ostatnio opisałem to jako 'ciężkie metalowe hiacynty' i to całkiem trafne. Jeśli kupiłbym butelkę, nie jestem pewien, czy kiedykolwiek byłaby odpowiednia okazja? Może jeśli Iron Maiden zaczęłoby grać koncerty w ogrodach botanicznych czy coś w tym stylu? Paul zasługuje na ogromne uznanie za to i za swoją linię w ogóle, naprawdę trudno jest niezależnemu perfumowi zrównoważyć polerowanie i naprawdę szalone nowe pomysły, ale wydaje się, że osiąga naprawdę dobrą równowagę.
To po prostu to, czego ludzie oczekują od zapachu neroli: woskowy, świeży w stylu 4711 lub Neroli Portofino (który, chociaż późniejszy, jest podstawą tego gatunku i w tym sensie jest prawdziwym zapachem neroli, a nie wodą toaletową). Moje doświadczenia z naturalnymi materiałami neroli są różne: od bardziej zielonego, naprawdę unikalnego zapachu po zapach sklepu budowlanego lub świeżo pomalowanej ściany, a nie tłustego, białego kwiatowego akordu, który tak bardzo charakteryzuje perfumy na bazie „neroli”, ale odbiegam od tematu. Otwarcie tego zapachu to oszałamiający, choć nieco krótkotrwały zastrzyk świeżości, z naturalną metaliczną jakością petitgrain, która dołącza do niego i natychmiast świeżość z dojrzałym, kremowym, białym kwiatowym akordem. To piękna rzecz i chociaż początkowy zastrzyk jest krótkotrwały, cytrusowo-białokwiatowe połączenie jest idealne do przedłużenia i wzmocnienia cytrusowego aspektu i dla mnie rywalizuje z mocą Neroli Portofino, na przykład, ale ma znacznie bardziej elegancką, klasyczną dostawę wody toaletowej. To bardziej zapach w stylu Floris lub M&W 4711 i tuż pomiędzy, gdy cytrusy ustępują miejsca bardziej kwiatowej dominacji, pojawiają się nuty ziół typu bazyliowego, może liść laurowy lub odrobina przypraw? Jest starannie wykonany i dobrze zrealizowana perfumeria. Butelki tej marki są proste, ale eleganckie, cena jest świetna, nie mogę ich winić, poza tym, że jest to nieco bardziej dominujące z neroli, niż odpowiada moim gustom, ale od czasu do czasu noszę to i cieszę się tym. W gorący dzień można zrobić dużo gorzej, niż schłodzić się, nosząc trochę tego. Gorąco polecam.
Oto krótka informacja. Posiadając Terrarossa od kilku lat i będąc świadomym tej marki dzięki mojej przyjaciółce Danie (genialna A nose knows), od jakiegoś czasu kusiło mnie, aby zdobyć inne zapachy i nie zawiodłem się na tym zakupie w ciemno. Oto prawdziwe pierwsze wrażenie tego zapachu: od razu słodka pomarańcza na początku, która przechodzi w gourmand, więc to czekoladowa pomarańcza, świetne połączenie, ale trudne do noszenia. (Dla nowicjusza takiego jak ja, bo próbowałem) Powód, dla którego to działa, to fakt, że nie jest zbyt słodkie i przekształca się w tłustą, kremową, laktonową pomarańczę z kwiatem pomarańczy, gdy się utlenia. Główną rzeczą, którą wyniosłem z tego zapachu, było (mając na uwadze, że właśnie powiedziałem, że nie jest zbyt słodkie) lekko zabarwiona nuta gumy balonowej. To nie jest ta tandetna, słodka nuta tanich męskich projektantów ostatnich lat, pachnie jaśminem lub tuberozą w tym naturalnym, lekko bananowym sensie. Po utlenieniu staje się znacznie bardziej waniliowe i podobne do miliona owocowych wanilii skierowanych do kobiet, ale utrzymuje ładną czekoladę/benzoes do samego końca. Myślę, że patrząc na to całościowo, od unikalnego początku do nieco przewidywalnego zakończenia, wciąż ma ogromną wartość, to znaczy, że bym to nosił i oczywiście będę, będąc rzadkim zapachem tego typu, który naprawdę mi się podoba, otwierając się w tak interesujący i dobrze skonstruowany sposób. Czy to kocham? Nie. Lubię to jednak. To nie ma nic wspólnego z Serge Lutens Fleurs d’oranger, z wyjątkiem nuty/akordu kwiatu pomarańczy tutaj.
Bardzo cieszę się, że mogę być pierwszym wpisem na temat tego perfumu, ponieważ Chenoir jest absolutnie fantastyczny! To cenna lekcja umiaru dla niezależnych perfumiarzy, którzy zdają się upierać przy mrocznym, czarowniczym podejściu, podczas gdy Amanda myśli w kategoriach struktury i prostych akordów, które łączą się, tworząc coś znacznie więcej niż suma ich części. To zasadniczo przezroczysty, ziołowy, zielony zapach z wrażliwością Chypre, która łączy stare z nowym. Bergamotka i mech dębowy dostarczają klasycznych elementów, delikatny kwiat muguet i nowoczesne drewno w bazie zapewniają nowoczesne, współczesne akcenty. Jest tu również lekka, żywiczna ciepłota. Trwałe wrażenie tworzy mech dębowy i daleko od bycia zapachem opartym na mchu dębowym, powiedziałbym, że jeśli naprawdę chcesz poczuć coś, co bez wstydu stawia to w centrum kompozycji, to mogę szczerze powiedzieć, że trudno będzie znaleźć coś lepszego? Z pewnością nie od niezależnego perfumiarza w dzisiejszych czasach. Uwielbiam Chenoir, jest fantastycznie świeży i noszalny, ale interesujący i naprawdę niepodobny do niczego innego. Cena jest fantastyczna jak na jakość, a ja mogę wspierać brytyjskiego perfumiarza. To zasługuje na Złotą Gruszkę. Po prostu to weź! Nie pożałujesz.
Dobrze, więc... to oficjalne... Salome to mój ulubiony zapach tej marki. Musiałem się upewnić, kiedy Liz ogłosiła Bengale rouge, byłem gotów kupić Salome, ale pomyślałem, że poczekam, aby zobaczyć, o co w tym wszystkim chodzi. Co było w porządku, ale BR nie mogło zrzucić korony z Salome. Otwiera się nutą skórzaną z kuminem, gładką, lekko roślinną, przypominającą surowe, skórzaste, castoreum, złagodzoną bardziej zaokrąglonym masłem irysowym lub czymś w tym stylu? To jest później wzmocnione suchymi zapachami Ionone. Główny efekt, który wskazuje na klasyczny orientalno/chypre hybrydowy styl w wykonaniu późnego, wielkiego pana Guy'a Roberta, to kontrast wyraźnych zwierzęcych nut z pudrowymi kwiatami. Na wierzchu kwitnie delikatny, ale mocny akord goździka, lekko pudrowy, ale nie do końca, cały efekt jest dość męski. Przynajmniej na mnie, a powiedziałem to o Salome, że jeśli mężczyzna by go nosił, prawdopodobnie skinąłbym mu głową w jakimś męskim uznaniu jego żywego zainteresowania bardzo starannie wykonanym, klasycznym perfumiarstwem. Gdyby to była kobieta, prawdopodobnie błagałbym ją przy jej obcasie, jak jakiś uległy pies/zniewolony mężczyzna! Zwierzęca natura nadaje Salome lekko seksowny ładunek. Powiem jednak, że jest pełna i bezkompromisowa, a mimo to uważam ją za całkowitego kociaka i przy starannym nałożeniu jest bardzo przyjemna i uprzejma. Zwierzęce nuty są tutaj wyraźnie obrobione z bardzo wprawną ręką, a Liz jest w swoim żywiole, tworząc te kompozycje, które nawiązują do vintage'owych perfum, wszystkie w swoim własnym gatunku. Niektórzy niezależni perfumiarze używają zwierzęcych nut w bardzo niezdarny sposób, wrzucając dużą ilość zamiennika cywetu i nazywając to akordem zwierzęcym, gdy dla mnie brakuje mu niuansów i opada jak kamień na dno kompozycji, tylko po to, by languidnie pozostać na skórze przez dni. (żeby być sprawiedliwym, można poczuć Salome następnego dnia) Nie ma wątpliwości, że Salome prawdopodobnie używa zamiennika cywetu, ale ogólne piżma wydają się być starannie wplecione i wymieszane w samą tkankę tego, czym jest Salome. To muskanon, ciepłe, słodkie piżma malwy oraz bardziej autentyczne, jelenie, moczowe zwierzęce shangrilide i typ animalis, ale doskonale zrównoważone. Uważam, że to całkowicie hipnotyzująca rzecz. Jej sztuka nie jest czymś, co można rozłożyć w nudny, fotelowy sposób, w jaki wyciągam i grzebię w możliwych materiałach użytych. Po prostu noś to i rozkoszuj się tym. Wspaniałe.
Zapachy Yuzu są ogólnie nieco rozczarowujące, nie pamiętam wielu, szczerze mówiąc (albo deflując, albo wzmacniając mój punkt widzenia), a właściwie Caron Yuzu, który jest miły, ale także niezapomniany.(widzisz?) To nie jest nic takiego, myślę o Yuzu jako o zingy, gorzkiej cytrynie, grejpfrutie, ale bardzo charakterystycznym cytrusowym zapachu. Oczekuje się uderzenia, przynajmniej uderzenia cytrusów, zamiast tego dostaje się dość duży, mięsisty owoc, znacznie bardziej egzotyczny, prawie podobny do mango. Dla mnie to taki środek pomiędzy dwoma L'Artisans, Timbuktu (serio) i Batucadą. Jest jak tropikalny owoc z dziwnym akordem bambusa, lekko zielony, ale z lekko spoconą krawędzią przyprawy. Uwielbiam sposób, w jaki kończy się na skórze, ponieważ jest zaokrąglony, czysty, piżmowy, nieco ciepły w sercu, a nie tylko jakaś pozbawiona życia cytrusowa woda kolońska, która na początku płonęła jasno, ale równie szybko zgasła. Wyczuwam w nim ziemistą, korzenną nutę, stąd sugestia wetiweru i iluzja bardzo łagodnego kminku lub kminku. Jest to fascynujące małe dzieło bardzo kreatywnego i wysokiej jakości domu. Osobiście nie jestem nim zachwycony, ale uważam, że zasługuje na pochwałę, z pewnością dla fanów owocowych zapachów jest to dziwna alternatywa do wypróbowania.
To prawdziwa przyjemność. Pikantna przyjemność. To mistrzowska lekcja czarnego i różowego pieprzu, oba ziarniste, ostro przyprawione i dziwnie słodkie. Podstawą jest kremowa, drewniana struktura, lekko odsłonięta i sucha z kardamonem, dobrze noszona. To absolutny bazar przypraw. Ma powściągliwość i wyrafinowanie, których można by się spodziewać po tej marce, ale nie jest 'ładna' w tym sensie. To perfumiarz prezentujący wszystkie małe aspekty tych przypraw, nie będąc przy tym zbyt nachalnym, jak mogłoby to być łatwo. Uważam to za objawienie, biorąc pod uwagę, że to jeden z zapachów, których nie próbowałem i nie byłem świadomy. Jeśli lubisz przyprawy, to jest to niezwykle udane ich wykorzystanie. Rzadko piszę recenzję po pierwszym powąchaniu, aktualizacja pojawi się, gdy go założę.