fragrances
recenzji
Mój zapach charakterystyczny
627 recenzji
Dodaj heroiczną dawkę hyraxu do L'Heure Bleue EDP, a otrzymasz to. Wszyscy mówią, że jest podobny do Theo Fennell Scent, ale dla mnie jest bliższy L'Heure Bleue lub Cuir Mauresque. Aktualizacja: po około godzinie zacząłem odczuwać, że jest naprawdę nieustępliwy i brakuje mu subtelności. Zostałem tylko z tym grubym, ciężkim skórzanym zapachem i niczym, co by to zrównoważyło, więc skończyłem na prysznicu, aby się go pozbyć (nieco nieudolnie).
Wszystkie perfumy Céline, które próbowałem, przechodzą w tę samą miękką, wysokiej jakości waniliową bazę, ale ten robi to w najbardziej wspaniały sposób. Otwarcie z dymem papierosowym jest bardzo intrygujące, ale mogłoby stać się irytujące, gdyby nie przeszło szybko w delikatny galbanum. Wkrótce potem pojawia się paczula, a jak w przypadku innych nut, jest to najbardziej elegancka paczula, godna Chanel, która nadaje tym perfumom drzewny akcent, co sprawia, że nie są tylko waniliowym fluffem, a także uzupełnia mały szczyptę mchu. Jak w przypadku większości perfum Céline, jest to zaskakująco mocne, ponieważ na początku wydaje się dość dyskretne, ale gdy tylko zaczniesz swój dzień, zauważysz je.
Na karcie pachniało tak odrażająco, że założyłem, że nigdy nie zużyję mojego dekantu. Jednak na skórze to inna historia, jest bardzo słone i chili promieniuje ze skóry, nie stając się zbyt kulinarne. Mango jest naprawdę tylko dodatkiem, chociaż ogólny klimat perfum jest tropikalny, więc i tak jest to odpowiednia nazwa.
To hańbiący bałagan perfum, wspaniały i błędny w równych miarach. Bardzo w duchu jakichkolwiek Frankie Bianchis, Sadonaso, Salome itd. Nie jest to najbardziej noszalny zapach, a do tego dość intensywny, tzn. jeden zbyt wiele psiknięć i wywołasz ból głowy, ale cieszę się, że mam kilka mililitrów. Aktualizacja: Podoba mi się coraz mniej za każdym razem, gdy go noszę. Jest zbyt intensywny i nie ma równowagi oraz ciepła, jakie zapewnia naturalny mech dębowy w vintage'owych perfumach tego stylu. Zamiast tego jest po prostu piszczący i inwazyjny.
Po dwóch godzinach męczących, przeszywająco ostrych, serowych, chemicznie pachnących aldehydów i zbyt dużej ilości syntetycznego cywetu, przechodzi w Le Participe Passé od Serge'a Lutensa. To prawdziwa męka, przez którą trzeba przejść, i nie rozumiem, dlaczego jest tak popularny.
Niektóre perfumy zdają się przeciwstawiać naturze swoją teksturą, a dla mnie mają one teksturę miękkiej pasty... mokrego, zbitego proszku zawierającego kwiaty, plastik/gumę, glinę, liście i mydło. Gdzieś pod tym wszystkim kryje się nuta drzewnej skóry, która pojawia się i znika. Za każdym razem, gdy je wącham, czuję coś innego.
To jest stary, mossowy, żywy, surowy kwiatowy hit. Jest niezwykle dobrze wykonany i pięknie rozbrzmiewa na skórze, pozostawiając wspaniały, mglisty ślad. Jeśli nie lubisz kwiatów w stylu "woda z wazonu i wszystko inne", prawdopodobnie nie przypadnie ci do gustu, ale jeśli tak, i doceniasz fotorealistyczny miód-indol kwitnących białych kwiatów, to może być dla ciebie arcydzieło, tak jak dla mnie.
Miły, bezpieczny, słodki waniliowy benzoes. Nie wyczuwam eukaliptusa ani szałwii muszkatołowej, tylko benzoes z nutą kadzidła, piękny, ale takich zapachów jest teraz mnóstwo. Może był na czasie.
Niesamowity neroli, być może jedyny zapach oparty na neroli, który mogę rozważyć nosić, nie uznając go za taki sam jak 4711. Jest wielowarstwowy i złożony, ma w sobie niemal rybi, morski charakter, choć nie za bardzo. Dziś nałożyłem go na Silence the Sea, spektakularnie!
(Wintage miniatura) Monstrualna, grandiozalna, melancholijna, indolowa, ogromna biała kwiatowa fanfara. Nie jest to daleko od Lost In Flowers, chociaż to znacznie bardziej surowy realizm i mniej magicznego blasku. Diorissimo jest wspaniałe i nieustępliwe, trudne do noszenia, ale mimo to jest arcydziełem.
Pachnie dokładnie jak surowa tonka przez pięć sekund, a potem przechodzi w AMen, jak zwykle.