Artykuł autorstwa:
Zawsze wierzyłem, że perfum to najbardziej osobista forma sztuki. Nie wisi na ścianie ani nie gra przez głośniki. Zamiast tego żyje na twojej skórze, oddycha z tobą i cicho opowiada twoją historię. Dokładnie to robi zestaw zapachów Bohoboco. To nie tylko kolekcja perfum. To biblioteka nastrojów, wspomnień i zmysłowych niespodzianek.
Niektóre z nich uwielbiałem od razu, inne potrzebowały trochę czasu, aby mi się spodobać. Ale wszystkie wzbudziły coś.
Oto moja podróż przez kompletny zestaw odkrywczy Bohoboco: bez zbędnych słów, tylko szczere wrażenia, ulubione zapachy i kilka zaskakujących nut.
Będę szczery. Ten zapach na początku mnie zaskoczył. Alkoholowa wiśnia uderza mocno, jak otwarcie butelki czegoś, co wiesz, że nie powinieneś pić w południe. Ale gdy ten początkowy szok znika? Wow… Osadza się w ciemnej, aksamitnej wiśni owiniętej w ciepłą wanilię. Jest bogaty, rozpieszczający i trochę uwodzicielski. Noszę go w zimną noc, gdy chcę czuć się odważnie i pięknie, ale także dedykuję go na późną randkę w super eleganckiej restauracji.
Jeśli kiedykolwiek piłeś grzane wino przy świecach, owinięty w coś miękkiego i za dużego, to jest to uczucie w butelce. Słodkie jagody i karmel wirują wokół rdzenia z skóry i czerwonego wina. Jest romantyczny i jednocześnie uziemiający – prawdziwy zapach przytulający.
Przy pierwszym powąchaniu ten zapach sprawił, że lekko zmarszczyłem brwi. Zaczyna się od tak ostrej, czarnej kawy, że nie byłem pewien, czy mogę go nosić. Ale potem dzieje się magia: słodka waniliowa śmietanka zaczyna się rozwijać, a gorycz staje się przytulna, jak cynamonowa pianka na flat white. Z każdym noszeniem coraz bardziej mi się podoba.
Gdyby słońce miało zapach, mogłoby pachnieć jak to. Jest coś od razu jasnego, cytrusowego i świeżego, zanim przechodzi w kremowy, lekki karmel. Nie jest przesłodzony. Jest promienny, jak złota godzina na plaży. Podnoszący na duchu i łatwy do pokochania.
Tak, pachnie ziemią i Polską, jak prawdziwe ziemniaki świeżo wykopane z ziemi. Ale to dla mnie nie jest chwyt marketingowy. Jest surowy, drzewny i zaskakująco elegancki w swojej prostocie. Pachnie ciężką pracą, naturą i tradycją w połączeniu. To nie jest idealny zapach dla mnie, ale uwielbiałem go na moim tatusiu, który również go wypróbował.
Magic Mushrooms wcale nie pachnie jak grzyby, bardziej jak konopie z dużą dawką słodzonych owoców i wilgotnej trawy. To bardzo zielona i ziemista propozycja; ciecz mieni się i zmienia kolor, gdy jest oglądana w świetle, co jest miłym trikiem związanym z hippisowską narracją, którą Bohoboco wprowadza tutaj. Dobrze się projektuje i trwa rozsądnie długo.
Ten zapach balansuje między zielonym a słodkim. Na początku jest roślinny, jakbyś trzymał pęczek świeżych korzeni marchwi. Jednak jest też jasna, pieprzna nuta, która sprawia, że jest bardziej noszalny. To nie jest typowy ładny perfum, ale warto na niego zwrócić uwagę (lub nos).
Jeden z moich ulubionych wyborów. Jest miękki i promienny i po prostu… uzależniający. Na początku jest świeżość, ale szybko ewoluuje w kremowy, delikatny, słodki kwiatowy zapach z prawdziwą głębią. Sięgam po niego, gdy chcę czuć się elegancko i promiennie. Pięknie się utrzymuje.
Jeśli spodziewasz się delikatnej ogrodowej róży, pomyśl jeszcze raz. Ta róża jest ubrana w przyprawy i dymiący kadzidło. Jest złożona, odważna i piękna w bardzo dorosły sposób. Są tu goździki, które dodają dymnej elegancji – trochę gotyckiej, bardzo oszałamiającej.
Ten zapach jest miękki, ale dziwny. W dobrym sensie. Cytrusy i kokos nadają mu tropikalny blask, ale pod spodem jest żywiczna, niemal medytacyjna baza. Gardenia unosi się przez to wszystko. To nie jest prosty kwiatowy zapach. Jest bardziej introspektywny, jak doświadczenie pisania dziennika w blasku księżyca.
Byłem zaskoczony, jak bardzo mi się to podoba. Neroli czasami może wydawać się zbyt ostry i przytłaczający, ale tutaj jest złagodzone przez kremowe drzewo sandałowe i odrobinę pudrowych nut. Jest czysty i ciepły, i przypomina dobrą skórę w dobrych dniach. Bez wysiłku.
To piękny zapach na co dzień. Jest ciepły, pikantny waniliowy. Jest przytulny, ale nie duszący. Czarny pieprz dodaje mu odrobinę iskry, odrobinę kęsa. Wyobraź sobie kaszmirowy sweter i odrobinę sarkazmu. Po prostu działa i jest absolutnie niezbędny.
Ten zapach wywołuje uczucie czystej skóry ogrzanej słońcem. Eukaliptus jest miękki i szybko topnieje w delikatne drewna i gładki paczuli. Jest w nim coś ciepłego, uziemiającego, niemal medytacyjnego: brak dramatycznych zmian, tylko naturalna ewolucja w zapach, który pięknie łączy się ze skórą. Subtelny, pocieszający, blisko noszony. Jak cicha niedziela lub głęboki oddech w naturze.
Ten zapach na początku przypomina przyprawy, jakbyś był na orientalnym targu w Azji Południowej. To kardamon, goździki, szafran… a potem nagle coś słodszego i łagodniejszego wkracza. Podziwiam go bardziej niż noszę, ale jest pięknie wykonany, zabierając cię w orientalną podróż.
Kwiatowo-skórzany uderzający zapach. Skóra uderza jako pierwsza. Mocna i bez przeprosin. Ale potem jaśmin łagodzi krawędzie, czyniąc go zaskakująco noszalnym. Jest potężny, poetycki i pachnie pewnością siebie.
Nastrojowy, piżmowy i magnetyczny. Ten zapach przypomina wejście do starego klubu jazzowego – przyciemnione światła, zużyte skórzane fotele, wirujące winyle. Jest stonowany, ale odurzający. Świetny na wieczory, gdy chcesz być zapamiętany bez mówienia zbyt wiele.
Tak. Bohoboco stworzyło coś rzadkiego. Kolekcję zapachów, która jest koncepcyjna, ale nadal noszalna, emocjonalna i nigdy nieprzepracowana. Te zapachy są warstwowe, złożone i ludzkie. Niektóre są przytulne i znajome, inne przesuwają granice. Ale żaden z nich nie wydaje się ogólny.
Najbardziej doceniam to, jak każdy zapach ma swoją duszę. Nie tylko je czujesz. Czujesz je. Są niedoskonałe w najlepszy sposób, tak jak my. I to sprawia, że są niezapomniane.
Sprawdź zestaw odkrywczy Bohoboco tutaj.