Gdyby kiedykolwiek istniał Nᵒ 5 dla mężczyzn, wyobrażam sobie, że pachniałby mniej więcej tak. Niedawno dostałem zabytkowy flakon, wiem tylko, że jest sprzed 1976 roku i od razu się zakochałem. Jest to mroczniejsze, brudniejsze podejście do tego klasycznego zapachu o uwodzicielskim i seksualnym charakterze. Eau de Cologne nadal opiera się na klasycznych pudrowych aldehydach i kwiatowej mieszance ylang-ylang, orris i róży - jednak jest zauważalnie bardziej zwierzęca. Znacznie większa dawka cywetu i piżma nadaje temu zapachowi bardziej męski i zwierzęcy charakter. Jest w nim trochę brudu i skank, ale w niesamowicie uzależniający sposób. Czuję też, że paczula i bursztynowa baza są tutaj bardziej widoczne, tworząc niesamowitą alternatywę dla Nᵒ 5, która jest bardziej odpowiednia na chłodniejsze dni. Naprawdę nie mam pojęcia, dlaczego nazwano go Eau de Cologne, skoro nie tylko jest to zapach zwierzęcy i bardzo silny, ale stężenie perfum wynosi 25%. Niemniej jednak uwielbiam ten zapach i polecam go każdemu.
Gdybym miał opisać wodę kolońską N°5 jednym słowem, wybrałbym futrzany. Daj mi więcej, a wybrałbym balsamiczny i zwierzęcy. Ta dawno wycofana piękność jest najbliższa oryginalnemu ekstraktowi i chociaż jest to woda kolońska z nazwy, rywalizuje z większością nowoczesnych edp. Klasyczny flakon z połowy lat 70. Woda kolońska N°5 otwiera się z przytłumioną jasnością. Można wyczuć aldehydy, ale są one w jakiś sposób ciemne. Nie zniknęły ani nie są płaskie, ponieważ wciąż jest w nich iskra i blask, który jest nie do pomylenia. Ale w jakiś sposób stały się bogatsze i głębsze, jeśli to ma sens. Czują się jak aksamit w przeciwieństwie do świeżo zabutelkowanych szyfonowych światełek. Kwiatowe serce, z niewątpliwie prawdziwą różą i prawdziwym jaśminem, jest głębokie i zmysłowe dzięki ciężkiemu ylang-ylang, a już teraz można wyczuć wspaniałe drzewo sandałowe Mysore, dymną i ziemistą wetywerię, a wszystko to owinięte cudownie mocnymi nitromuskami i cywetem. Nie można tego przegapić; stają się gwiazdami niedługo po nałożeniu i zaczynają powoli, ale systematycznie kraść show. Jest też mnóstwo mchu dębowego i skóry, nawet jeśli nie są wymienione. Baza jest tak bogata i balsamiczna, z wirującą słodyczą, która przypomina najlepszą lukrecję. Nie ma tu śladu słodyczy w dzisiejszym rozumieniu tego słowa. To bogactwo jest tłuste, aksamitne i otulające. Sprawia wrażenie eliksiru starzonego i macerowanego w bursztynowej, lepkiej słodyczy. Mech dębowy dodatkowo go pogłębia, a skóra zapewnia "męski" akcent, nadając pewnej suchości, która równoważy całość. Zapomnij o tradycyjnym oznaczeniu edc polegającym na obfitym rozpryskiwaniu przez 30 wspaniałych minut świeżości. W N°5 nie o to chodzi. Jest to ta sama futrzana zwierzęca jakość, którą można znaleźć w takich zapachach jak Miss Dior, Tabu, Tigress, Joy, Shalimar i wielu innych; zwierzę ukryte i czekające na uwolnienie w cieple skóry. N°5 edc jest w zasadzie lżejszym ekstraktem i ma znacznie więcej podobieństw niż różnic. Pomyśl o nim jak o lżejszej czystej perfumie. Vintage edt ma więcej blasku i wydaje się bardziej odpowiedni na dzień. Ale gdy wysycha, pojawia się ta sama zwierzęca baza. Nowoczesne formuły mają wspaniałe i jasne aldehydowe otwarcie, ponieważ Chanel rzeczywiście robi aldehydy jak nikt inny, ale po anemicznym kwiatowym blasku wysychają jako proste mydlane zapachy. Drobno zmielone mydło oczywiście, ale tylko to, nie ma śladu ciepła i niebezpieczeństwa, które obfituje w formuły vintage. Czy są podobne? Cóż, po wielu dekadach poprawek i wielu perfumach, które pojawiły się później, lepiej jest mieć nowoczesne wersje First lub Arpège, które starzeją się wyjątkowo dobrze i przekazują esencję N°5 znacznie lepiej niż obecne iteracje. Nowoczesny N°5 zachował urok i tajemniczość, glamour, wszystko to, co zostało utracone w wyniku reformulacji, ale tylko w wizerunku i marketingu. Nadal przyciąga klientów do Chanel, ale oni już dawno porzucili swój podpis na rzecz nowoczesnych kreacji. Nie ma w tym nic złego, ale powinni byli bardziej dbać o zachowanie swojego dziedzictwa. Jeśli to możliwe, wybierz vintage, wciąż dostępnych jest wiele formuł i butelek, a mydlany i kremowy zapach nowoczesnej wersji pozostaw dla linii mydeł i ciała. Produkty pomocnicze mają więcej uroku niż linia perfum. Zapach i trwałość są godne całej nocy spędzonej z Marilyn. Śniadanie wliczone w cenę!