fragrances
recenzji
530 recenzji
No. 46 to jedne z najrzadszych perfum Chanel, niezwykle trudne do znalezienia i niezwykle poszukiwane - nie bez powodu. Jak wskazuje numer, zapach ten został wydany w 1946 roku po zakończeniu II wojny światowej i zwiastował ideę wolności i zmian, motyw, który był również widoczny w innych wydaniach w tym samym czasie - Couer Joie, Le Roy Soleil i L'Huere Attendue, by wymienić tylko kilka. Na początku tego miesiąca uczestniczyłem w wykładzie Roja Dove "Fragrance Through The Decades" zorganizowanym przez The Fragrance Foundation - w którym omówił najważniejsze perfumy ubiegłego wieku, pokazując oczywiście swoją imponującą kolekcję klasycznych zapachów - w tym Chanel No. 46. Po zakończeniu wykładu, gdy wszyscy już wyszli, Roja i ja rozmawialiśmy o tych konkretnych perfumach, ponieważ chciałem dowiedzieć się, jak pachną. Zapytał po prostu: "Chcesz spróbować?". Oczywiście byłam zaskoczona i powiedziałam, że nie chciałabym, aby zmarnował tak cenny skarb, na co odpowiedział: "To nie jest strata, jeśli ci się spodoba" z przebiegłym uśmiechem na twarzy - i położył niewielką kropelkę na moim nadgarstku. Natychmiast byłem oszołomiony, uderzony potężnym czarem tego pięknego zapachu. W moim odczuciu był bardzo podobny do No. 5 - intensywnie pudrowy, aldehydowo-kwiatowy z nieskończoną ilością klasy i wyrafinowania. Dominujący, duszny aromat tysiąca kwiatów jaśminu spoczywających na maślanym, pudrowym podłożu ylang-ylang i róży jest urzekający. Kluczową różnicą, jaką zauważam w tym zapachu, jest baza. Dodatek kumaryny i wanilii w połączeniu z przedawkowaniem orris tworzy intensywnie kremowe ciepło z odpowiednią ilością słodyczy. Dodatkowo, zapach ten nie jest tak aldehydowy jak No. 5 - nie uosabia czystego, metalicznego modernizmu, za którym No. 5 gonił w latach dwudziestych XX wieku, a zamiast tego ucieleśnia ideę ciepłego, wschodzącego słońca nad nowo wolnym i spokojnym światem. Chciałbym pewnego dnia stać się posiadaczem flakonu tego zapachu, mogę mieć tylko nadzieję; ale do tego czasu będę marzył o tym, by znów poczuć jego zapach każdego dnia.
Enigma Aoud intryguje mnie, jeśli nie ze względu na fakt, że wydaje się, że nie ma w nim śladu oudu, ale ze względu na nienasycony, przepyszny akord brzoskwini. Nazwa może być myląca, co niewątpliwie może spowodować wiele rozczarowań, ale naprawdę pokochałem ten zapach za to, czym jest. Jest to zapach brzoskwiniowy w swej istocie. Akord brzoskwiniowy, prawdopodobnie powstały dzięki zastosowaniu aldehydu C14, pachnie jasno i kolorowo, intensywnie owocowo i soczyście, z odpowiednią ilością suchego rozmycia, aby zapobiec przejściu na terytorium gourmand. Połączenie musujących kwiatów i sproszkowanego piżma spoczywa delikatnie na słodkiej waniliowej bazie, która jest po prostu boska. Nie byłam przekonana do tego zapachu, gdy wypróbowałam go po raz pierwszy, ale z czasem bardzo mi się spodobał. Jest bardzo kobiecy i zbyt podobny do oryginalnej Enigmy, ale mimo to pachnie fenomenalnie. Jeśli szukasz oudu, nie znajdziesz go tutaj, ale jeśli chcesz wspaniałego brzoskwiniowego zapachu, ten może być tym, który zakończy wszystkie inne.
A Goodnight Kiss uosabia musujące musowanie najbardziej wzruszającej historii, jaką Roja Dove ma do zaoferowania, wyraźnie głębokiej i osobistej historii ożywiającej jego najcenniejsze wspomnienia. Ten zapach ma na celu odtworzenie wspomnienia matki Roji, która przyszła dać mu buziaka na dobranoc przed wyjściem na imprezę, gdy był małym dzieckiem - opisuje jej eleganckie ubrania, pudrowy makijaż i drogie perfumy, które obudziły jego przywiązanie do ludzi i zapachu. Nie ma na celu odtworzenia dokładnie tego, jak pachniała jego matka, ale wyobrażenie sobie, co ucieleśnia samo wspomnienie, tak aby każdy z nas mógł mieć nadzieję, że połączy się z tą historią. Początkowo zapach jest bardzo jasny, ale gęsty i ciężki, z dużą ilością pudrowego irysa i fiołka - nawiązując do czasów świetności kwiatowych perfum vintage. Dość szybko jednak zapach się uspokaja i staje się znacznie łagodniejszy, a aldehydy i szereg delikatnych kwiatów pięknie się mieszają, tworząc coś niezwykle delikatnego i zmysłowego. Orris i fiołek pozostają niezmienne w profilu, stanowiąc większość zapachu dla mojego nosa. Strona internetowa podaje, że dla tego zapachu stworzono niestandardowy akord pudru ryżowego, aby przywołać wrażenie kosmetyków vintage i pudru do makijażu - co z pewnością osiąga. Wyczuwalne jest także delikatne piżmo, które w połączeniu z delikatnym akordem skórzanym nadaje zapachowi subtelny szept brudu, zapowiadając to, co może przynieść nadchodzący wieczór. Gdy te wspaniałe perfumy osiadają na skórze, upraszczają się. Zmienia się w coś, co można opisać tylko jako mydło Dove z niebios - ma to niesamowicie oldschoolowe mydlane uczucie, coś, co budzi wspomnienie mycia rąk w domu babci. Ten zapach jest uosobieniem czystości, ale z nieskończoną ilością klasy, bogactwa i elegancji. Czy jest wart 1 250 funtów? Oczywiście, że nie, żadne perfumy nie powinny tyle kosztować. Nie umniejsza to jednak pięknej historii, jaką ten zapach opowiada na skórze, ani faktu, że jest to zdecydowanie jeden z najlepszych zapachów kwiatowych, jakie kiedykolwiek miałem zaszczyt wąchać. Udało mi się zdobyć niskoczęściową butelkę tego zapachu i będę go cenił na zawsze.
Sicily to interesujący zapach, nad którym długo się zastanawiałem, czy mi się podoba, czy nie. Oryginalna Sicily zawiera dominujący akord bananowy, którego niestety brakuje w tej reedycji. Jest to słodki, kremowy, biały zapach kwiatowy, i to bardzo dobry. Czysta, delikatna, mydlana świeżość kwiatu pomarańczy i innych białych kwiatów stanowi większość tego zapachu - jest delikatna i skromna w swojej podróży. Do zapachu dołącza również szereg innych kwiatów, wraz z pewnym puszystym kremowym aspektem, który, jak mogę sobie tylko wyobrazić, pochodzi z drzewa sandałowego i heliotropu. Ogólnie jest to przyjemny zapach. Nie zgrupowałbym go z linią Velvet, jak ostatecznie zdecydowali się zrobić Dolce & Gabbana, ponieważ nie pachnie tak drogo i luksusowo jak inne z tej serii. Jak już wspomniałem, to przyjemny biały kwiat, ale nic przełomowego ani zbyt zapadającego w pamięć.
AlUla to najnowsza odsłona od Penhaligon's i niestety kolejne rozczarowanie dla mnie. Kiedy dostałem próbkę i zobaczyłem rozkład nut, byłem podekscytowany, jestem frajerem dobrego śliwkowego zapachu, niestety tak nie jest. Nie pachnie źle, po prostu mnie nie ekscytuje ani nie zachwyca. Ten zapach stara się uczynić śliwkę (prunol, jak sobie wyobrażam) gwiazdą pokazu, ale nieumyślnie przesadza do tego stopnia, że staje się nieco zbyt słodki, zbyt mdły i nieco syntetyczny. Następnie wytrawne, pikantne i drapiące połączenie czarnego pieprzu, tytoniu, kadzidła i kardamonu to po prostu za dużo - to nie jest dobra mieszanka. Ogólnie jest przyjemny, nie czuję do niego głębokiej niechęci, po prostu nie jest dla mnie. Jestem pewien, że znajdą się tacy, którzy go pokochają, ponieważ wydaje się łatwy w noszeniu, ale są o wiele lepsze śliwkowe zapachy.
Legend to wydanie od Boadicea The Victorious, które w rzeczywistości ma mieć pewne znaczenie dla samej Boadicei, oczywiście tak nie jest, ale nie odbiera to faktu, że jest to dobry zapach. Jeśli lubisz pudrowe nuty drzewne, ten zapach może być dla Ciebie strzałem w dziesiątkę. Jest to bardzo delikatny zapach, który jest dość nieszkodliwy i cichy, ale ma całkiem sporo charakteru. Do pudrowych, maślanych, kremowych nut orris i ylang-ylang dołącza delikatna niewinność fiołka, spoczywająca na ciepłej drzewnej bazie z drzewa sandałowego, bursztynu, wanilii i szeptu oudu. Ogólnie uważam, że jest piękny. Nie przepadam za nim, ale z przyjemnością zużyję 5 ml dekant i będę się nim cieszyć. Biorąc jednak pod uwagę, że na eBay'u ten flakon kosztuje niecałe 600 funtów, nie ma mowy, żebym rozważał zakup pełnej butelki - po prostu nie jest wart tak wygórowanej ceny, ale mimo wszystko jest bardzo ładny.
Oto Prada serwuje nam kolejny talerz wielkiego, tłustego rozczarowania z kolejną mdłą iteracją przerażającej linii Luna Rossa, co wydaje się być dla nich charakterystycznym posunięciem w tym momencie. Nie znalazłem jeszcze ani jednego zapachu z tej linii, który byłby choć trochę przyzwoity. Le Parfum of Luna Rossa Ocean prezentuje nam coś, co można opisać jako jeden z najnudniejszych i najbardziej pozbawionych życia rozkładów nut, jakie kiedykolwiek widziałem. Nadal dominuje w nim ta sama piskliwa przedawkowanie Amber Xtreme, wystarczająca, aby stopić nos, jeśli zbliżysz się zbyt blisko, wraz z intensywną drzewną słodyczą, która ogólnie pachnie bardzo tanio i leniwie. To zapach dla syntetycznych ludzi przechadzających się wśród nas w cieniu; pozornie organicznych i niepodejrzanych cyborgów, które nie są w stanie okazywać ludzkich emocji ani opinii. To zapach dla tych, którzy nie potrafią tworzyć niezależnych myśli, bezduszne roboty świata będą się cieszyć z tego wydania.
Po tym, jak podobały mi się pozostałe 4 zapachy z tej linii, miałem duże nadzieje na Lavande & Vétiver, które niestety zostały zawiedzione ponad oczekiwania. Mówiąc wprost, nie mogę znieść tego zapachu - to już czwarty raz, kiedy próbuję go na skórze i po tym pozbywam się go, to nawet nie gwarantuje pełnego noszenia. To po prostu lawendowa bomba, ale nie w dobrym tego słowa znaczeniu. To nie jest lawenda dobrej jakości, nie znajdziesz tu klasycznych męskich klimatów barbershopu. Zamiast tego jest to rodzaj lawendy, którą można zobaczyć w Le Male i Phantom - chorobliwie słodka, gęsta i nadmiernie syntetyczna do tego stopnia, że wywołuje natychmiastowy ból głowy. Jakość jest po prostu przerażająca, nie wspominając o tym, że jest to niestety najmocniejszy z linii, więc nie odpuszcza. Oczywiście za tę cenę nie można aż tak narzekać, ale inne propozycje tej marki prezentują zaskakująco dobrą jakość za tę cenę, więc spodziewałem się więcej. Jeśli lubisz Le Male, to ten może Ci się spodobać, ale nawet pisząc tę recenzję nienawidzę siebie za to, że nałożyłem go na własną skórę.
Lin Blanc tłumaczy się jako White Linen i myślę, że bardzo dobrze spełnia to zadanie. Jest to najnowsza odsłona męskiej linii Jeanne en Provence i choć nie jest to mój ulubiony zapach, to zdecydowanie krok w kierunku bardziej unikalnego i interesującego kierunku dla domu. Jak można się spodziewać, zapach ten jest bardzo czysty, mydlany i nieszkodliwy. Ma w sobie jasną niewinność, jak spokojny niedzielny poranek. Jest zdominowany przez syntetyczne białe piżmo wraz z resztą nut, co nadaje mu intensywną mydlaną nutę, jednak ma również wyraźny laktonowy charakter: gęsty, kremowy mleczny aspekt, który jest w jakiś sposób jednocześnie odpychający i intrygujący. Myślę, że podoba mi się ten zapach. Naprawdę nie mogę się zdecydować - na skórze czuję, że jestem fanem profilu zapachowego, ale po kilku miesiącach posiadania go jeszcze go nie nosiłem, ani nie mam na to ochoty. Nie mogę się zdecydować, więc zrób z tą informacją, co chcesz.
Acqua robi dokładnie to, co napisano na butelce i nie można jej za to nienawidzić. Jest to standardowy świeży i czysty zapach morski, w którym niewiele się dzieje, ale z odrobiną zainteresowania utrzymującą się w tle. Niejasne wodne niuanse są tutaj bardzo dobrze wykonane - przyjemnie orzeźwiające, przewiewne i oceaniczne, to jak obmycie świeżości, które może tylko sprawić, że poczujesz się zrelaksowany. Aromatyczna drzewna baza łączy się z subtelną nutą róży, nadając zapachowi delikatny szept słodkiego mydła, który jest naprawdę przyjemny. Ogólnie rzecz biorąc, naprawdę nie można narzekać na ten zapach, biorąc pod uwagę cenę. Jeśli szukasz prostego, wodnego zapachu, który można nosić przez całe lato, to jest to silny konkurent dla osób z ograniczonym budżetem.