fragrances
recenzji
1.9k recenzji
Dobrze, więc ten zapach to ten od Celine, o którym słyszałem, że ludzie mówią, jak bardzo różni się i jak bardzo pachnie Palo Santo, materiałem, który jest często mylony, i przepraszam, ale nie uważam, że to szczególnie oddaje zapach palo santo. Na szczęście, bo to naprawdę dziwna rzecz, przynajmniej w moim doświadczeniu. Pamiętam, że ktoś, gdzieś powiedział, że ta kalifornijska nazwa jest właściwa, ponieważ pachnie jak Palo Santo uprawiane w Południowej Kalifornii, a chociaż nie mogę powiedzieć, że to wąchałem, to Palo Santo, które znam, nie jest zbyt różne od drzewa sandałowego, ale z szalonymi, prawie nieokiełznanymi aspektami, czy 'efektami ubocznymi', jak bym to nazwał, gdyby Palo Santo było lekiem. Nie wątpię, że ta formuła zawiera jakieś chemikalia zapachowe drzewa sandałowego, ale nie nazwałbym tego zapachem opartym na drzewie sandałowym (palo santo), chociaż niektórzy tak mówią i warto to zauważyć. Lubię otwarcie, jest bardzo eleganckie, świeża bergamotka i od razu drzewne w tym linaloolowym stylu, a właściwie lekko przypomina różane drewno, jeśli już, oraz odrobinę Serge/Sheldrake feminite du bois, duchowo nie sugerując, że ten zapach jest tym, co takie. To, co dostrzegam, to rodzaj nowoczesnego, francuskiego drzewnego akordu irysowego, nie unikającego swojej bazy Iso E Super i eleganckiego akordu irysowego, drzewne aspekty przybliżonego wetiweru i cedru, ale łagodne, puszyste i bez krawędzi i zgrzytu tych surowych materiałów, prawdopodobnie dlatego, że ich nie ma (przynajmniej nie w dużych ilościach). Uważam, że to bardzo ładny perfum. To chyba najbardziej nijakie stwierdzenie, jakie mogłem wymyślić, a obawiam się, że to dość nijaki perfum, z pewnym brakiem obecności i trwałości. Umieściłbym go w kategorii z Bois D'argent i L'eau d'Hiver i nie jest mniej elegancki i stonowany, po prostu nie tak dobry. Właściwie jest znacznie bardziej podobny do serii Prada Infusion, ale nawet brakuje mu części tej urody, a one były objawieniem w swoim czasie, ten wydaje się bardziej zielony, mszysty i dla mnie nieco bardziej męski, ale nie lepszy z tych cech. Lubię ten perfum, wiem, że nie brzmi to, jakbym go lubił, ale tak jest, po prostu jestem niedoinformowany i muszę być szczery, nie chwyta mnie tak, jak miałem nadzieję, myślałem, że będzie na równi z Nightclubbing, ale jest tu znacznie mniej, co mogłoby mnie ekscytować.
Cóż to za piękne perfumy. Złożone, subtelne, tak, przypominające mnóstwo egzotycznych / tropikalnych / kwiatowych kobiecych perfum, ale jeśli nie czujesz nieodłącznej jakości i kunsztu Bombay Bling, nie mogę ci pomóc. Uwielbiam otwarcie, jest duże, ale nie zuchwałe, dostajesz tę gładką indyjską przyprawę i kardamon ZNÓW! (Ta linia jest pełna kardamonu, ale używana do różnych efektów) Następnie jest akord tropikalnych owoców i frangipani, ale nie jest to jakieś tandetne szamponowe bzdury, pachnie dla mnie naprawdę naturalnie, podobnie jak frangipani. Następnie nieubłaganie waniliowe drzewo sandałowe i bursztynowa baza, która jest bardzo wytrwała. Rozumiem. Jeśli jesteś dobrze zorientowany w kobiecych perfumach tropikalnych / egzotycznych kwiatowych / ciężkich kremowych lasach waniliowych / bursztynowych, nie wątpię, że możesz wybrać coś, co jest zbliżone do tego, do diabła, może nawet być zrobione przez Dachaufour, ale myślę, że jest to świetna perfumeria. Jednak przy całej mojej pochwale jest dla mnie trochę zbyt waniliowy i chory z santalem na finiszu, po wycofaniu się świeższych owoców, kwiatów i przypraw. Zasadniczo czuję, że to kobiece perfumy, a ja noszę Coco i wszelkiego rodzaju podobne rzeczy, więc to coś mówi. Bombay Bling! po prostu ma dla mnie tę energię, nic złego, bardzo mi się podobało i muszę powiedzieć, że to kolejne fantastyczne perfumy z tej linii, w tym momencie wypróbowałem cztery inne i wszystkie były naprawdę dobre.
Czasami tak się zdarza i zazwyczaj z dwóch powodów. Albo zapach jest tak bombastyczny i złożony, że przytłacza i nie masz dobrego wrażenia za pierwszym razem, albo (jak w przypadku tego perfumu) wydaje się tak prosty i jest taką konwencją, że pomijasz bardzo subtelne zmiany i manifestacje tego typowego, schematycznego odczucia. To, co mamy tutaj, to bardzo dobry Eau de Cologne, to trzeba od razu powiedzieć, mam na myśli, kto naprawdę ma ten klimat? Pewnie byłbyś głupcem, żeby nie powiedzieć, że Francuzi (podpowiedź jest w nazwie tego perfumu), ale jest w tym także bardzo południowowłoski, nadmorski klimat, tak bardzo, że Acqua di Parma mogłoby to stworzyć. Uważam, że woskowe, białe kwiatowe serce jest naprawdę atrakcyjne, a cytrusowe nuty są świeże i urocze, ale przy tej drugiej wizycie dostrzegam akord figowy i wyraźnie świeżość, wodnistość działa w tym kontekście znakomicie. A mimo to, dodają do bazy kremowy irys. Gorący letni dzień, biała koszula, bum! Myślę, że to jest przyjemność. Drogo, mam na myśli, że możesz dostać cytrusowe, neroli, kwiat pomarańczy, petitgrain Eau de Cologne lub, jak powiedziałem, bardzo dobre rzeczy ADP w lepszej cenie, ale to jest Celine robiąca EDC i chętnie polecam zapłacenie za to, jeśli czujesz, że chcesz. (Ja nie zamierzam, LOL, ale tylko dlatego, że mam za dużo perfum)
To prosta, elegancka, francuska kompozycja zapachowa. Otwiera się niemal pudrową kombinacją jałowca i cytrusów, ale wyraźnie wspiera ją komplementarna baza z cedru i wetiweru, złagodzona tym orrisowym, waniliowym akcentem od Celine, który pojawia się później. To jest historia Bois Dormant. Nie mogę zrozumieć żadnych porównań do Dior Homme, to znaczy, jeśli chcesz powiedzieć, że Dior Homme jest lepszym zapachem niż ten... to w porządku... zgadzam się z tym stwierdzeniem, ale... to jak porównywanie jabłek do pomarańczy. Intencja tego zapachu jest jasna i myślę, że spełnia swoje założenia. Nie potrafię naprawdę pomyśleć o naturalistycznej, cytrusowej wodzie toaletowej, cedrze/jałowcu z tymi miękkimi elementami bazy w tańszym przedziale cenowym (nie mówię, że nie istnieją), ale myślę, że jestem całkiem zadowolony z jakości i subtelności tekstury tego zapachu, chociaż w wysokiej cenie. Mówiąc to, uważam, że to jeden z moich najmniej ulubionych, ale nie ma w tym wstydu, to dobra linia.
Dobrze, więc to długo oczekiwana premiera Jubilation Man 40. Mówię "długo oczekiwana", ponieważ kiedy pojawiły się pierwsze odnowione koncentracje, moja reakcja (myślę, że mówię w imieniu wielu) brzmiała: "o... robią to?" z bardziej niż sceptycznym, ironicznym uśmiechem na twarzy, ale w rzeczywistości uważałem, że były bardzo dobre, a dlaczego nie dać ludziom więcej tego, czego chcą, prawda? Więc ludzie (ja) zaczęli się zastanawiać... które inne zapachy zamierzają zrobić? I nieuchronnie legendarny Jubilation XXV Man był dużym faworytem do uzyskania wzmocnionej, haute concentree wersji, częściowo z powodu nienawiści ludzi (nie mojej zresztą) do nowszych formuł EDP, które podobno były kiepskie w porównaniu do oryginału. Na szczęście posiadam oryginalną wersję Jubilation XXV Man EDP z plastikową nakrętką i dlatego nie byłem tak podekscytowany jak wielu innych na tę nową wersję, ale byłem ciekawy i być może oznacza to, że nie postawiłem jej na piedestale, tylko po to, by doświadczyć ogromnego rozczarowania. Więc myślę, że to jest bardzo dobre. Naprawdę bardzo dobre. Ma wszystkie aspekty oryginalnego zapachu. Jednak wydaje się nieco bardziej rozdzielone niż oryginał, w tym sensie, że można poczuć poszczególne naturalne surowce i ich jakość, oryginał ma coś z bardziej spójnego odczucia, a z braku lepszego określenia wydaje się bardziej zgrane, dyfuzyjne, bardziej błyszczące, mniej ciężkie, ale w pewnym sensie silniejsze i dłużej utrzymujące się. Myślę, że ta oleista wersja osiąga krytyczną masę i wpada w pułapkę, w którą wpada wiele wersji 'parfum', są wspaniałe i bogatsze, głębsze w pewnym sensie, ale jakoś siedzą bliżej skóry i w dłuższej perspektywie doświadczenia są paradoksalnie mniej potężne. Nie chodzi jednak tylko o trwałość i siłę, a to, co ta wersja robi, to daje bardzo wyraźny elemi/olibanum w otwarciu, które ma znacznie bardziej kamforowy ukąszenie, wiem, że to pochodzi z niektórych z najwyższej jakości tych materiałów, nawet jeśli nie jest to moja ulubiona cecha, można to poczuć. Kolejną rzeczą, która wydaje się bardziej naturalistyczna, jest paczuli. Często ludzie twierdzili, że Jubilation to duży zapach paczuli i chociaż paczuli może manifestować się na wiele sposobów i zdecydowanie czuję jej obecność w EDP, ta wersja ma pozytywnie visceralną nutę paczuli, która mimo tego, jak bardzo różna jest, nie wpływa na perfumy ani nie zmienia ich zbytnio w porównaniu do oryginału. Owocowe akordy jagodowe i tym podobne, które są głównie sztuczkami Berty'ego, uważam, że zostały bardzo dobrze oddane i miały charakterystyczny blask oryginalnej formuły. Otwarcie tego i pierwsze pół godziny są wspaniałe! Jak przemyślana, technicolorowa wersja tego, co jest fantastycznym zapachem, ale jest bardzo drogie i rozumiem, jak niektórzy mogą być mniej zachwyceni. Czuję, że to spełnia oczekiwania, chociaż niedawno powiedziano mi, żebym nie cieszył się przeciętnym faktem, że "Cóż, mogło być znacznie gorzej", ale prawda jest taka, że mogło. Bardzo mi się to podoba, ale nie mogę się pozbyć faktu, że mam szczęście posiadać oryginalną formułę Jubilation i dlatego nie muszę desperacko zdobywać tej wersji.
Przede wszystkim... mimo wszelkich negatywnych rzeczy, które mogę powiedzieć o tym perfumie, uważam, że jest bardzo dobry. Kreatywny, stworzony przez prawdziwego legendarnego perfumiarza, butelka i obrazy, które wywołuje, są potężne i pożądane, więc chwała Greco. Najbardziej cieszę się, że takie rzeczy wciąż są produkowane. Myślę, że Rauque trafia w niszę w niszy ludzi, którzy być może są nostalgiczni za vintage, minionymi rzeczami, ale z pragnieniem czegoś nowego, ekscytującego, rzemieślniczego, awangardowego. Myślę, że to spełnia te oczekiwania. Pierwszą rzeczą, która mnie uderzyła, był zakurzony, stęchły akord bursztynowy, duszący, lekko gumowy, mięsisty, nieco ziemisty, ale ktoś wspomniał mi o grzybach, gdy wysłał próbkę, i zgadzam się z tym, przynajmniej teksturalnie. W ten sam sposób Tom Ford ma ten truflowy aspekt. Co mnie irytuje, to leniwe odniesienia do Chamade, Derby (z powodu pewnej vintage'owej skórzanej nuty, przypuszczam?) i Fahrenheit. Mam na myśli, że odniesienie do Fahrenheit trochę mnie irytuje, ponieważ te zapachy są całkowicie różne (no, poza tym, że na papierze oba są głównie fiołkowe, bursztynowe i skórzane), ale podejrzewam, że zawiera metyloktynowy węglan, charakterystyczny fiołkowy/kwiatowy składnik, który można zdecydowanie wyczuć w kompozycji Rauque. To nie jest klasyczny, duszny, papierowy Ionone, ani mięsisty, słodki fiołkowy typ irysa, jest celowo użyty tutaj jako zupełnie inny odcień fioletu. Również przerażający Ambrarome, materiał, który fascynuje i odpycha mnie w równym stopniu, biorąc jedną z moich absolutnie ulubionych rzeczy na świecie, cistus/Labdanum, i wydobywając z niej ohydne, zwierzęce, bursztynowe cechy. Na szczęście jest wystarczająco stonowany w Rauque, żebym mógł docenić jego aspekty, nie uciekając w panice. Znalazłem w nim kwaśną jakość (z pewnością w pierwszych 30 minutach), którą wielu ludzi pokocha, a to może być materiał przypominający czarną porzeczkę, więc naprawdę główni gracze tutaj tworzą coś w rodzaju brudnego, tłustego, bursztynowego fiołka, żywicy, zwierzęcego, grzybowego składu, który jest całkowicie komplementarny i w harmonijnej rezonansie. To przypomina mi Sheldrake'a, ale kiedy pierwszy raz go spryskałem, a następnie założyłem, uderzyło mnie, jak chaotyczny i niemal niezależny się wydawał, zajmuje chwilę, aby ustabilizować się w rytmie i zdajesz sobie sprawę, jak dobrze zbalansowany i nieprzypadkowy (celowy?) jest ten perfum. Być może Sheldrake został poinformowany lub zainspirowany przez niezależny ruch ostatnich 10+ lat, ruch, którego jego prace dla Serge'a Lutensa niewątpliwie były inspiracją dla wielu samouczonych rzemieślników, i tak cykl się toczy. Muszę powiedzieć, że noszenie tego jest znacznie bardziej satysfakcjonujące, niż sobie wyobrażałem, moje pierwsze wrażenia były dobre, choć nieco zdezorientowane, po prostu nie lubię tego perfumu, nie napełnia mnie radością, jest w tej kolekcji nut i akordów coś dziwnego i niepokojącego, coś, co wywołuje dyskomfort. To prawie uśmiecha się do mnie jak zabójca udzielający wywiadu telewizyjnego lub na konferencji prasowej policji, ujawniając mikroekspresje oszukańczej radości. Coś jest nie tak. Fakt, że jest tak prowokujący do myślenia i zasługuje na dość rozwlekłą recenzję, nawet według moich standardów, powinien ci powiedzieć, że uważam, że jest wart zbadania, a dla tych, którzy go kochają i uważają za arcydzieło, nie będę się sprzeczać, ponieważ całkowicie rozumiem, dlaczego tak myślisz, po prostu nie dla mnie.
Dobrze, teraz spójrz... Otrzymałem to bez żadnych uprzedzeń dotyczących marki, nut czy czegokolwiek innego i często tak to lubię, ale od razu uderzyły mnie dwie rzeczy... złożony akord ambry, wysadzany klejnotami, małe kieszonki intrygi i prawdziwy oudowy funk. Specyficznie dla mojego nosa to, co eksperci od oudu nazywają 'owocowym tajskim oudem', co tylko bombarduje zmysły jeszcze większą złożonością na szczycie tego, co jest dość sensorycznym przeciążeniem perfumu. Jakie natychmiastowe skojarzenie zrobiłem? Cóż, było to z perfumami Strangelove, Fall into Stars, bardzo drogą niszową marką, pokrytą złotem i ekskluzywnie dostępną, na którą prawdopodobnie bym się zżymał z powodu klasy robotniczej, która ciąży mi na jednym ramieniu, a ogromnego buta elitarnych snobów i nowobogackich, którzy kupują takie rzeczy, z drugiej strony, przyciskając mnie do ziemi, gdzie należę. Jednak uwielbiałem Fall into Stars, to absolutny triumf, pełen chemicznych sztuczek aromatycznych, wielkich idei i małych błyszczących, oudowego funku i wyraźnie nie oszczędzano na materiałach, ale także wykonany bardzo dobrze i z umiarem przez niesamowitego perfumiarza Christophe'a Laudamiela. Aby Aqualis Triptych nawet przywołał... aby na chwilę uchwycić ducha... Fall into Stars, może być tylko dobrą rzeczą. (czy może wręcz plagiatem? jedno z dwóch haha) Ile bym nie cieszył się tym, nie przyniosło mi to magii ani radości, jaką dawało FitS. Może to dlatego, że jest drugie w moim olfaktorycznym rynku, wszystko to już wcześniej wąchałem? mówiąc w przenośni... Nie sądzę, że to to. Szczerze uważam, że to staje się bardziej różane niż pamiętam, a oud jest trochę krócej żyjący, serowy (w dobrym sensie. jak dosłowny ser!) i drewniano-przyprawowy obornik z tym dziwnie owocowym akcentem, nie przebija się tak mocno po kilku godzinach. Kilka zastrzeżeń... ten perfum jest znacznie tańszy niż Strangelove przy większej objętości, a jeśli chcesz szerokiego przybliżenia, nie możesz się pomylić, a to JASNO zawiera prawdziwy oud, a nie tani materiał i nie coś, co można by było zamówić przez telefon, jego charakter jest niepodważalny. To BRILLIANTNY perfum, nie daj się wprowadzić w błąd, bardzo mi się podobał, trwa i ma głębię, ale nie do końca tak immersyjny trip DMT, jakim był Fall into Stars dla mnie, ale bardzo, bardzo niewiele perfum jest. PS: Przeczytałem to i wydaje się, że może być otwarte na błędną interpretację... pozwól, że wyjaśnię, kiedy mówię 'Otrzymałem to...', mam na myśli, że otrzymałem mały przelany próbnik od przyjaciela, a nie darmową butelkę od marki lub przez firmy PR czy coś w tym stylu. Nie mam żadnych powiązań z marką.
Co!!!! Nie sprawdzałem tego aż do teraz???? Co się dzieje? Myślę, że jest to odzwierciedlenie tego, jak bardzo pomijam tę markę jako kolekcję głównie pod względem sztuczki i marketingu, nie żeby było w tym coś złego, ale Le Labo byli w pewnym sensie wyznacznikiem trendów i wielu, wielu mniejszych pretendentów do minimalnej, laboratoryjnej estetyki powstało dzięki ich sukcesowi, ale uczciwie zapachy są wyjątkowo dobre i ogólnie dość oryginalne. To jeden z Ylang 49, po niedawnym (chyba 2-3 lata temu) powrocie do ich ponownego wypróbowania, okazuje się jednym z najlepszych. To energetyzujące, wibrujące, klasyczne perfumy typu szyprowego, ale z pewnym rodzajem egzotyki. Podobnie jak w przypadku wielu perfum Le Labo, nazwa jest często czerwonym śledziem i może zniechęcić osoby, które uważają, że nie lubią Ylang-ylang lub przynajmniej nie sądzą, że chcą perfum Ylang-centric, nawet jeśli je lubią (uważam, że Ylang rola drugoplanowa jest z reguły bardziej kluczowa), nie będzie to coś dla nich.... Zachęcam do ponownego rozważenia tych perfum, ponieważ jest to absolutna perełka!!! Mszysty, ziemisty, ale jasny i zabawny, z bujną kwiatowością. Naprawdę chcę go zdobyć, a rzadko to mówię w dzisiejszych czasach, nie dlatego, że nie ma dobrych perfum, tylko dlatego, że jestem skąpy i mam już gówno, ale mógłbym szczerze powiedzieć, że byłoby to coś ponadczasowego, aby uświetnić moją kolekcję, Rozumiem połączenie Aromatics Elixir, które niektórzy zrobili powyżej (pochwała rzeczywiście BTW, ponieważ to jest fantastyczne!), ale jest o wiele mniej duszny i zasadniczo inny pod wieloma względami. Czuje się bardziej nowoczesny. Uwielbiam to.
Reptile to naprawdę interesujący zwrot w kilku pomysłach, które lubię w (głównie) męskich perfumach z przeszłości. Myślę, że ma więcej niż tylko przelotne nawiązania do Balmain (tego pieprzowego), Gucci PH1, może jakiegoś źle zapamiętanego zapachu z linii YSL Prive... (nie radzę sobie tu zbyt dobrze, prawda?) Hermes... może Equipage X Vetiver (mniej już...) Tonka? A może coś w stylu Lancome Homme? Ma mchy, ziemiste nuty, drapanie wetiweru otulone w mglisty imbir i przyprawy kardamonu/gałki muszkatołowej, pieprzu, przywołując dym kadzidła i miękką skórę, ale z delikatnie miękką bazą, którą mają wszystkie te perfumy, nadającą im elegancki, chanelowy/YSL/Guerlainowy szyk. Jest cudowny. Ma trochę więcej pazura i niemal ociera się o coś odważnego, ale nie na poziomie nocnych klubów, co wciąż uważam za najbardziej wyróżniający się zapach tej marki. Rzeczą w tej nowszej, odnowionej linii Celine jest to, że nie wyróżniają się one zbytnio z kreatywnego punktu widzenia, poza tym, że są bardzo dobrze wykonane i tak dalej, a nawet będą tacy, którzy nie czują, że Reptile ma wystarczający wpływ lub oryginalne pomysły, ale noszę go dzisiaj i chociaż nie jest to dokładnie błogie, WOW, muszę to mieć w swoim życiu doświadczenie, to jest to bardzo uspokajający, pewny zapach, który trzyma stery perfumerii, cieszę się nim i jest dla mnie bezbłędnie skonceptualizowany i zblendowany.
Ostry, błyszczący, zielony początek petitgrain jest naprawdę orzeźwiający, co jeszcze bardziej utwierdza mnie w moich głęboko zakorzenionych przekonaniach o jakości tych perfum. Jednak po tym odczuwam znacznie więcej czystego wibracji wetiweru, jakby to było coś w stylu 'kremu do rąk', czego zazwyczaj nie lubię, ale to zdecydowanie wspaniałe perfumy. Niespodzianką (lub nie, biorąc pod uwagę, że cała ta linia jest mocno oparta na irysie i wanilii) w bazie jest rodzaj delikatnej wanilii i irysu. Mówię niespodzianka, ponieważ byłem dość rozczarowany brakiem substancjalnej 'bazy' w tym zapachu. Jednak to nie jest bogaty irys, to jeden z tych trudnych, bois d'argent, bardzo nowoczesnych i subtelnych wibracji, zdecydowanie bardziej z efektem słodkiego migdała heliotropu. Więc ogólnie dostajesz elektryzujący, koloński początek petitgrain, przechodzący w czysty, drzewny kwiatowy akord na krótki czas, a potem pocieszającą, ciepłą, ale dość zdystansowaną, pudrową bazę. Lubię te perfumy, są dość eleganckie i mają opisane etapy rozwoju, ale są po prostu trochę zbyt nieśmiałe i nie ogłaszają się wystarczająco. Przywołałem Bois d'argent, który ma bardzo podobny sposób działania, ale oferuje znacznie mniej nieśmiałe doświadczenie. Jestem miłośnikiem perfum, nawet jeśli chcę czegoś subtelnego, chcę wiedzieć, że noszę perfumy i nie chcę zapominać, co to jest, co noszę w ciągu dnia. To nie są 'zapomniane' perfumy, ponieważ to zupełnie coś innego, po prostu nie trafiają w sedno przez bardzo małe, niemal niedostrzegalne marginesy.