Mój najmniej ulubiony to Aesop Hwyl. Wow, jakie piękne medytacyjne drewno... ale w fazie końcowej staje się mydlano-czyste w prawie ogólny sposób. To takie dziwne! Może to przez moją skórę. Ale przez pierwsze 2 godziny jest magiczne.
Ulubiony... Naprawdę uwielbiam fazę końcową Reflection Man, ponieważ tutaj lawenda fougere i słodszy jaśmin ustępują miejsca temu maślanemu wetiwerowi i gładkiemu sandałowcowi, za który można umrzeć. Ten zapach działa na mnie!
Mam trochę z Oud Mineral od Toma Forda, zaczyna się ostro i nie do końca mi odpowiada, ale w końcowej fazie to piękne połączenie świeżych wodorostów/oudu/wina, które naprawdę mi się podoba.
Trochę inaczej, ale Nightfall in the City of Kings od Mystikum zaczyna się moim zdaniem bardzo kobieco, z kwiatami zmieszanymi z winem, ale w końcu staje się bardzo tajemniczy i bardziej męski, a wszystko ładnie się łączy po tym początkowym kwiatowym miksie.
Zapachy z prawdziwym oud mają tendencję do bycia nieco szorstkimi na początku. Oczywiście nie wszystkie, ale niektóre mają ten fekalny, serowy, stajenny lub fermentowany charakter.
Na myśl przychodzi mi Silver Oud od Amouage. Pierwsza godzina jest wyzwaniem (dla mojego nosa). Drydown jest piękny.