fragrances
recenzji
Mój zapach charakterystyczny
151 recenzji
Carolina Herrera to przede wszystkim cudownie głęboki i bogaty jaśmin. Nie zielony, świeży, piskliwy. To głęboko słodka i cielesna odmiana, bardziej jak jaśmin kwitnący nocą. Tuberoza, obecna i silna, nadaje jaśminowi maślanej pełni, podczas gdy inne nuty kwiatowe po prostu wzmacniają i równoważą formułę. Nuty bazy są bogate i ambrowe, nieco mroczne, a cywet rzuca lekko pudrową/talkową zasłonę, która jednocześnie nadaje całości więcej cielesności, a z drugiej strony tworzy senny krajobraz. Oryginalna formuła vintage jest oczywiście mocniejsza, bogatsza, pełniejsza; każda nuta jest wzmocniona i sprawia wrażenie dekadenckiej, podczas gdy baza jest ciemniejsza, bardziej mszysta i znacznie bardziej zwierzęca. Czuć tu Beverly Hills, zakupy na Rodeo Drive i nowojorską bizneswoman. Ale jednocześnie wyobrażam sobie południową piękność. W przeciwieństwie do innych kwiatowych zapachów z epoki, Carolina Herrera ma w sobie pewną niewinność, przyziemne, wyluzowane podejście. Może być idealną gospodynią, ubrać się na kolację i zrelaksować się na werandzie popijając mrożoną herbatę. Jak prawdziwy zapach z lat 80. emanuje klasą, zapachem i mocą. Nigdy nie pachnie sztucznie, ale zawsze hipnotyzująco i wspaniale. Obecna formuła jest nadal całkiem dobra; ma obecną trwałość i trwałość, zapach skłania się bardziej w kierunku świeżego zielonego jaśminu z większą ilością tuberozy dla przeciwwagi, a baza jest bardziej drzewna. Wady? Stracił swoje zwierzęce piękno, kwiaty pachną bardziej sztucznie (zapakowany w celofan bukiet prosto z lodówki kwiaciarni), a omszały charakter zniknął. Nowy zapach jest podobny do Gucci Bloom, choć ładniejszy. Chociaż jest oczywiście inny, nadal pachnie jak Carolina Herrera. Jeśli możesz znaleźć vintage, idź po niego. Zarówno edt, jak i edp zawierają więcej niż obecne edp. Recenzja oparta na edt z połowy lat 90-tych, w dużym czarnym pudełku w kropki, i edp z 1988 roku.
Miss Dior - recenzja edt splash z 1950 roku. Miss Dior narodziła się wkrótce po II wojnie światowej, w momencie dewastacji, niedoborów i rozpaczy. Podczas gdy świat powoli się podnosił, Christian Dior wprowadził słynną kolekcję New Look w radosnym optymizmie, aby pozwolić kobietom poczuć się pięknymi, silnymi, pożądanymi i niezależnymi. Miss Dior był idealnym pierwszym zapachem, akcesorium łatwiejszym do zdobycia niż droższe haute couture. Zapach pełen radości, świeżości, joie de vivre. Oryginalne wcielenie to piękny, elegancki kwiatowy szypr, pachnący galbanum, aldehydami, białymi kwiatami, mchem dębowym i ukrytymi nutami zwierzęcymi, które nadają wspaniały charakter parfum fourrure. Otwarcie absolutnie śpiewa. Zachmurzone gołębio-szare niebo, ale nie melancholijne. Wczesna wiosna. Musujące aldehydy, galbanum, octan styralilu w wersji Gardenia. Młodzieńcza świeżość dla wszystkich kobiet, w każdym wieku. Zapach optymizmu. Serce zaczyna być nieco ciemniejsze. Wśród kwiatów, róża, konwalia, irys, goździk... zmysłowy i pikantny, z dyskretną pudrowością irysa, aby rzucić zasłonę zmysłowej kobiecości. Od razu pachnie drogo, debiutancko, ale dojrzale; podczas gdy kwiaty i zielone nuty oznaczają elegancję i dobry gust, idealne pierwsze perfumy dla młodej damy, kryją w sobie tajemnice, dzięki czemu są idealne dla kobiety o silnej woli i silnej. Skóra, maślane drzewo sandałowe, cywet, najprawdopodobniej ambra, korzeń costus, nitromusks... nuty, które nie krzyczą, ale otaczają zapach bukietem luksusu i niegrzeczności; jedwabna bielizna pod idealnie skrojonym garniturem. Pragnienie bycia kochanym, pożądanym, bez bycia wulgarnym. Ciepło emanujące ze skóry jest wspaniałe. Trudno wskazać nuty, po prostu śpiewa. Arcydzieło. Pod kierunkiem Christiana, Paul Vacher i Jean Carles stworzyli jeden z najpiękniejszych zapachów epoki i jedno z najbardziej pamiętnych arcydzieł ubiegłego wieku. Jakby zielona kwiatowość Ma Griffe i seksualna siła Tabu miały dziecko, Miss Dior miała rodowód domu, który widział ją do życia. Elegancki, zmysłowy, potężny. Oryginał ma wspaniałą trwałość na skórze i silny zapach, który staje się bardziej ospały w miarę upływu dnia. Łatwy do noszenia przez mężczyzn, Miss Dior to po prostu oda do radości, miłości i życia. Nie należy go mylić z niczym, co nosi tę nazwę dzisiaj; Miss Dior pozostał integralną częścią aż do późnych lat 80-tych/wczesnych 90-tych. Starzeje się dobrze, jeśli znajdziesz nienaruszone butelki w serwisie eBay, są one dobrą inwestycją. To, co jest obecnie sprzedawane pod tą nazwą, to nic innego jak smutny żart.
Fidji - zapach raju. Vintage, edt splash z lat 70-tych. Stworzony przez nieżyjącą już Josephine Catapano (z Norell, Youth Dew itp.), Fidji ucieleśniał nowy styl w perfumiarstwie, zielony świeży duch, inspirowany częściowo L'Air du Temps, a później inspirujący mityczną Anaïs Anaïs. To był pejzaż marzeń, odległe wyspy, egzotyczne plaże i magia orientu. Ale nie w ciężkim orientalnym stylu; Fidji był wersją dzienną, bardziej hipisowskim zapachem, kładącym nacisk na paczulę i drzewo sandałowe oraz gorzkie zielone nuty. W tamtych czasach, gdy tropiki nie oznaczały owocowych różowych drinków i kokosowego balsamu do opalania, Fidji był postrzegany jako powiew świeżości. I słusznie; galbanum w obfitości, aldehydy, hiacynt, jaśmin, ylang ylang, goździki, orris, ambra, mech dębowy, drzewo sandałowe... świeży, ale zmysłowy zapach, który w pierwszych reklamach brzmiał "kobieta jest wyspą, Fidji jest jej zapachem". Recenzja edt splash z początku lat 70. I rzeczywiście tak było. Widziany przez pryzmat mglistego pejzażu marzeń, Fidji zaskakuje mydlanymi aldehydami i gorzkim ziołowym otwarciem. Świeżość, savonneux, chłodny dotyk świeżo wykąpanej skóry. Cytryna i bergamotka dodają blasku, nie czyniąc otwarcia cytrusowym, zamiast tego wzmacniając galbanum i robiąc miejsce kwiatom. Kwiaty, które są pieszczone przez pacyficzną bryzę. Bogate, ale nigdy nie skromne, kwiaty są wzmocnione pikantnymi goździkami, z lekką nutą goździka, stąd skojarzenie z poważniejszym i dojrzalszym L'Air du Temps; Fidji był młodszy, beztroski, emancypujący. Odkrywał nowe lądy, przełamywał nowe granice. Ale nawet pomimo wrodzonego powiewu świeżego powietrza, Fidji wciąż udaje się pachnieć zmysłowo. Bursztynowa baza z ambrą, która liże słoną skórę, drzewo sandałowe z Mysore, które wyczarowuje egzotyczne i odległe Indie, zmysłowe piżmo, mech dębowy... nuty, które zakotwiczają Fidji na skórze na wiele godzin, rozwijając się i hipnotyzując, otaczając zapach zmysłowością i przenosząc go w noc. Fidji był postrzegany jako idealny zapach dla młodych kobiet. Urok egzotyki stawał się rzeczywistością, Woodstock miał się odbyć, a ruch hipisowski był w rozkwicie. Ale podczas gdy młoda dama mogła doskonale nosić ten zielony, świeży kwiatowy zapach, mogła go również nosić bardziej łobuzerska kobieta. Głębokie nuty bazy, bogata paczula i drzewo sandałowe, zwierzęce piękno. Fidji był marzeniem pokolenia, perfumami, które urzeczywistniły nowy świat i przełamanie granic. Nieruchome kadry pokolenia, które uwalniało się od ograniczeń i korzystało z możliwości. Fidji jest i był dla każdego, a dziś jest bardziej unisex niż kiedykolwiek. W swojej wczesnej formule z lat 70-tych, którą posiadam, pozytywnie śpiewa na skórze przez wiele godzin. Wersja sprzedawana dzisiaj, choć cieńsza i bardziej płaska, nadal potrafi oddać zapach egzotycznych wysp i odległych krain. Kobieta jest wyspą, ale Fidji może nosić każdy. Zielony, świeży, musujący; ponadczasowy i elegancki. Prawdziwe arcydzieło i to, jak powinny pachnieć egzotyczne zapachy!
Mon Parfum Cheri, Par Camille! Wspaniały hołd złożony Annick przez Camille, tak jak Annick stworzyła wiele lat wcześniej Eau de Camille dla swojej córki. Jeden, zabawny i młody, dla małej dziewczynki. Drugi, mroczny i nostalgiczny, późny hołd dla jednej z pionierek francuskiej sceny niszowej. Mon Parfum Cheri to hołd dla paczuli z pomocą fiołka (jeden z niewielu zapachów, w których naprawdę uwielbiam tę nutę), irysa, śliwki i heliotropiny. Pod spodem słynna baza Prunol, która nawiązuje do takich cudów jak Diorama i Femme de Rochas. Wszystkie trzy mogłyby dumnie stać razem, pachnąc czarno-białymi hollywoodzkimi gwiazdami filmowymi wczesnych lat 30-tych. Glamour, jakiego już się nie spotyka, w ciemnofioletowych odcieniach i ciężkich aksamitnych zasłonach. MPC otwiera się, zmienia i kończy paczulą; surową, bogatą, ziemistą w pełnej krasie, unikając hipisowskich skojarzeń, a zamiast tego prezentując nuty i akordy, które towarzyszą tej nucie. Fiołek, nuta, za którą nie przepadam, nadaje jej ozonową jakość, aby zapewnić przypływ świeżości. Nie ma tu nut cytrusowych, jak w wielu zapachach; zamiast tego fiołek stanowi szklankę wody do tego bogatego ciasta czekoladowego. Śliwka, soczysty i erotyczny owoc, zapewnia soczystość i ciepło, w towarzystwie brzoskwini i laktonów kokosowych, które razem sprawiają, że zapach staje się bardziej kremowy w miarę upływu dnia. Zamiast słodkich nut, te tutaj zapewniają miękkość i lekką słodycz, która pojawia się i znika, czyniąc MPC bardziej przystępnym i mniej stoickim. Są tu nuty kardamonu, chłodnej przyprawy, która zapewnia odrobinę ciepłej pikanterii. Zapach jest lekko zwierzęcy; zapach ciepłej skóry, utraconych pocałunków, uścisków. Kminek jest zdecydowanie obecny. Heliotropina, z lekkim migdałowym niuansem, zapewnia zakaz, mistykę. Zapach, który jest niebezpieczny, jest zawsze bardziej intrygujący. Femme Fatale, Homme Fatal. Namiętny i zmysłowy. Irys, głęboki i uroczysty, bogaty i tłusty w swym maślanym aspekcie, przewija się przez całą ewolucję. Czasami pudrowy, czasami ciemny i korzenny, ale zawsze piękny, Iris przywołuje delikatność pocałunku kochanków. Aksamitne rękawiczki, które są powoli zdejmowane, by pieścić brzoskwiniowy policzek. Miękkość i siła. MPC to zapach emocji. Bardziej szyprowy w odczuciu, choć technicznie nie jest jednym z nich, jest silnie naładowany skojarzeniami z przeszłymi kreacjami ze względu na swoją złożoność i wagę, ale także z powodu hołdu, który za nim stoi. Proste nuty, które są łatwe do zidentyfikowania, zręczne w ich połączeniu i mistrzowskie mieszanie. Ewoluuje i przywołuje miłosne wspomnienia, bogate niuanse i silną obecność; z łatwością utrzymuje się przez cały dzień z zawsze obecnym zapachem. I to jest edt! Dla mnie jedna z najlepszych kreacji Annick Goutal i jedna, którą byłem na tyle sprytny, aby kupić 2 butelki, gdy tylko została wprowadzona na rynek, obawiając się, że nie przetrwa zbyt długo na rynku. Niestety, miałam rację. Moje rubinowo-czerwone buteleczki z czarną koronkową kokardką będą musiały mi wystarczyć na zawsze. Na szczęście 2/3 spraye potrzebne do utrzymania zapachu przez wiele godzin pomogą to osiągnąć. Miłośnicy perfum vintage; absolutny must try!
Duszny, niebezpieczny, trujący, zmysłowy... to wszystko nie wystarcza, aby opisać Poison, le grand monstre, który wyszedł z domu Christiana Diora w 1985 roku, wywołując zamieszanie i niedowierzanie wśród niewinnych przechodniów. Niewinna buteleczka w kształcie jabłka zawierająca niebezpieczny eliksir. Jak to możliwe? Ale tak było, nieświadome dla wszystkich; hit dekady, przebój kinowy, to, co wszyscy próbowali naśladować. Nikomu się nie udało. Poison edt, recenzja na podstawie flakonów z lat 1985-1992. Poison to przede wszystkim ekstremum, zmysłowość, uszczypliwość, zabawa. Tak, był głęboki i narkotyczny, cielesny, tajemniczy... ale nigdy nie traktował siebie zbyt poważnie. Przynajmniej jeśli chodzi o edycję. Potężny jak buldożer, można go było wyczuć z całego bloku. Dywany z lat 80. wciąż noszą ślady tego zapachu, a windy przesiąknięte Poison wciąż mają fioletowy odcień w lustrach, dymny ślad zabawy, która była przed nami. Wciąż słychać śmiech szczęśliwych użytkowników. I lament tych, którzy go nienawidzili. Duszone śliwki, czerwone, niebieskie i czarne jagody, odrobina kolendry, dużo miodu i mamy piekielne otwarcie. Zupełnie jak owocowy koktajl; zbyt słodki, by wiedzieć, że uderza do głowy. Z drugiej strony kwiaty, och, wszystkie kwiaty są już za późno, ociekające cielesnością. Tuberoza, jaśmin, kwiat pomarańczy, damasceńskie galaktyki z ich winną tonacją pomiędzy różą i fiołkami. Skoncentrowane do ekstremum, najlepsze absoluty towarzyszące tej szalonej imprezie, która miała ciepłe towarzystwo cynamonu, opoponaxu, bursztynu, wanilii, drzewa sandałowego, a także bramkarza kastoreum przy drzwiach, aby utrzymać rzeczy po dzikiej stronie o imieniu Hulk. Poison to perfumy na wieczorne wyjście. Tak uzależniające, że utrzymywały się na skórze aż do następnego dnia, kiedy to spryskiwało się je jeszcze raz, aby móc kontynuować dzień. Noszenie Poison musiało być spowodowane miłością, ponieważ raz nałożony na skórę pozostawał tam. Czasami przez cały tydzień! Poison był noszony przez wszystkich i wszędzie, i to jest główny powód, dla którego został zakazany w restauracjach i odepchnięty przez wielu. Co więcej, noszono ją bez opamiętania! Wydaje się, że zbyt wiele dobrego nie jest takie dobre. Niestety, przegapiłem te czasy o kilka lat i chociaż moje butelki pachną idealnie, otoczenie wokół mnie nie jest takie samo. Trzeba sobie radzić z tym, co się ma, ale nosząc Poison i pachnąc nim, dopóki go nie zmyjesz, wszystko wydaje się lepsze, nawet jeśli nie witają mnie wielkie fryzury, sukienki z lamy, garnitury władzy lub spojrzenia po wejściu do restauracji! Na dobre i na złe, Poison, to małe arcydzieło z 1985 roku nie poradziło sobie dobrze. Internet wciąż jest pełen butelek produkowanych masowo na wieczność i lepiej kupić jedną z nich niż to, co jest obecnie sprzedawane pod tą nazwą; jeśli chcesz doświadczyć prawdziwego Poison, potrzebujesz prawdziwej oferty, a nie podróbki. W końcu kto nie wygląda dobrze w fioletowych lustrach windy? A jeśli zamkniesz oczy, nadal możesz go poczuć!
Wygląda na to, że Antaeus nigdy tak naprawdę nie przyjął się w Chanel. Podczas gdy mógł być dla maison tym, czym stała się Coco, Antaeus był hitem chwili, rodząc krótkotrwały flanker Antaeus Sport, a następnie uciekł z tyłu. Niewielu używa Antaeusa, nawet dzisiaj, i chociaż Chanel zachował go dla swoich zwolenników, nie zadał sobie trudu, aby go promować; vintage cieszy się kultowym statusem, podczas gdy obecny, pozbawiony praw i cięć kosztów, mógłby skorzystać z nowszego flankera, gdyby tylko światło reflektorów świeciło na oryginał. Recenzja oparta na 200 ml flakonie z 1982 r. Antaeus to jedne z niewielu perfum, które za każdym razem, gdy ich używam, przywodzą mi na myśl dwa konkretne filmy: Cruising z Alem Pacino, odkrywającym swoją dziką stronę w skórzanych klubach dzielnicy Meatpacking. Biorąc pod uwagę fakt, że Antaeus był podobno ogromnym sukcesem wśród gejowskiego kolektywu około 1980 roku, zastanawiam się, czy to skojarzenie nie jest aż tak daleko idące. Ale Antaeus to o wiele więcej. Mniej popularny, mniej rzucający się w oczy niż popularny brutal Kouros, wprowadzony na rynek w tym samym roku, Antaeus zawsze zachowywał bardziej elegancki wygląd, dystans, podobnie jak Richard Gere w American Gigolo; czy naprawdę jest zabójcą w przebraniu, czy też zawsze miał instynkt? Ziołowy, wytrawny szypr, bogaty w drewno, skórę i kastoreum, z piękną nutą wosku pszczelego, która zagubiła się przez lata. Głęboka róża, N°5 w sposób, który łączy ją z domem i wielką damą. Tak właśnie pachnie ten rocznik. Antaeus otwiera się ziołowymi akcentami mirtu, szałwii, kolendry, bazylii... Intencją Polge'a była klasyczna kompozycja. Ale mamy rok 1981 i czy się to komuś podoba czy nie, rynek i gusta dyktują moc i siłę. Polge pobawił się więc mchem dębowym, skórą i kastoreum z odrobiną cywetu, aby nadać bazie moc i trwałość, której wymagali mężczyźni i kobiety, a serce potraktował bardziej ponuro. Róża i jaśmin, które świecą w tle, pachną wyraźnie Chanel; istnieje krótkie połączenie z N ° 5 w tej pięknej kwiatowej żyle, która biegnie między bardziej klasycznym ziołowym / szyprowym odczuciem, a bardziej współczesnym zwierzęcym warczeniem. Skóra, obficie bogata, tworzy sygnaturę Antaeus. To głęboko garbowana skóra, Cuir de Russie spotyka Peau d'Espagne. Klasyczny dżentelmen spotyka swoją ciemną stronę. Czy była tam przez cały czas? Antaeus to zawsze przyjemność użytkowania i wyzwanie dla zmysłów. Chociaż jest to jednoznacznie Chanel, obróbka nut jest dziełem geniuszu. Polge stworzył coś, co było klasyczne i szanowane, ale także odegrał swoją brutalną zwierzęcą stronę, bawiąc się cieniami i kontrastami, aby stworzyć coś większego niż suma. Klasa, elegancja, seksualność, rozpusta. Czy Antaeus był zabójcą od samego początku? Trwałość jest wyjątkowa, pulsuje na skórze niczym bicie serca w upalną noc, a zapach jest łagodny i dyskretny. W tym sensie nie krzyczy, ale zawsze czai się w cieniu. A kiedy wychodzi, nie ma ucieczki.
Lata 90. były dobrą dekadą dla nektarowych kwiatów i bursztynowej słodyczy. Tak wiele zapachów wprowadzonych na rynek w tych latach zawierało je w widocznym miejscu; jako druga strona monety Calone i przewiewnej czystości, ciężkie miodowe kwiaty były drugim końcem spektrum. A Jean Paul Gaultier (nazywany Classique pod koniec dekady) wpadł jak buduar w ogniu, puder i wanilia z kwiatem pomarańczy! JPG zaczyna się od subtelnie owocowej i lekko pikantnej bergamotki i anyżu. Kwiat pomarańczy pojawia się od samego początku, jest to nuta, wokół której kręci się cały zapach i jest większa niż życie. Podobno jest też tuberoza i ylang-ylang, ale szczerze mówiąc, nie wyczuwam żadnego z nich. Jest pewna "tłustość", która, jak zakładam, jest maślaną jakością ylang-ylang, ale królowej nigdzie nie widać. Zastanawiam się jednak, czy można ją wyczuć w krótkich przebłyskach zieleni, które migają przez nanosekundy, zanim znikną. Jest też wyraźny efekt lakieru do paznokci, który, jak zakładam, jest albo aldehydami, albo kombinacją nut. W końcu inspiracją były pudrowe peruki, emalia do paznokci i zakurzone teatralne kurtyny. Nuty serca i bazy ukazują kwiat pomarańczy w pełnym rozkwicie; mocny i ciężki, miodowy i pikantny. Ale przyprawy są łagodniejsze niż to, co oferowały poprzednie dekady, i tutaj otrzymujemy głównie cynamon i imbir, czasami przywołując pachnące potpourris, które przenikały powietrze w domach, sklepach i wszędzie w połowie lat 90-tych; jesienią i zimą nie można było uciec od zapachu cynamonu i wanilii, który przenikał wiele sklepów! Baza zawiera wspomniane przyprawy, ale złagodzone kremową wanilią, bursztynem i drzewem sandałowym. Pudrowość pojawia się na mnie dopiero pod sam koniec, a wtedy jest to delikatny fioletowy puder, przypominający Oscara de la Rentę; tajemniczy, uroczysty, piękny. Flakon, który posiadam, pochodzi z 1995 roku, kiedy zapach nazywał się po prostu Jean Paul Gaultier. I chociaż flakon wygląda jak modernistyczny hołd dla flakonu Shocking Elsy Schiaparelli, enfant terrible stworzył coś równie awangardowego jak na swoje czasy; był to odpowiednik lat 90-tych i wczesnych 00-tych tego, czym Poison, Giorgio i im podobni byli dla lat 80-tych. Głośny, bombastyczny, nigdy nie traktujący siebie zbyt poważnie. I odniósł sukces, ponieważ był zabawny i dobrze wykonany. Współczesny klasyk i jeden z najładniejszych kwiatów pomarańczy. Dzisiejsza formuła jest dość cienka, blada i bezduszna (co jeszcze jest nowego?), Do licha, nawet kolor jest prawie przezroczysty w porównaniu z głębokim bursztynem vintage. Essence de Parfum z 2016 roku jest najbliższy oryginalnemu wydaniu i jest jednym z najładniejszych flankerów; choć nie jest taki sam, ma ten sam ogromny kwiat pomarańczy, "zmodernizowany" za pomocą obecnych nowości, bitej śmietany i chili. Ale całkowicie warto, jeśli tęsknisz za starym Classique. Równie mocny i potężny.
Opium! Jaskinia przyjemności, cielesnych rozkoszy, ekstazy. Zakazana euforia. Przebojowy od pierwszego dnia, Opium jest (był) niezrównanym sukcesem Yves Saint Laurent. Sprytnie podążając śladami Youth Dew (Lauder powiedział kiedyś, że to "Youth Dew z frędzlami"), Opium wylądowało jak bomba w 1977 roku, zaskakując cały świat. W czasach bez mediów społecznościowych i grup fokusowych, Opium nawiązywało do dreszczyku zakazanego i stanu umysłu; winnej przyjemności i erotycznej ekstazy poprzez ciężki szlak przyprawowy słodzony egzotycznymi kwiatami. Opium den, które wyczarował Yves i które wywołało oburzenie w populacji chińsko-amerykańskiej, zakazane w wielu krajach arabskich i sprzedawane bez nazwy na butelce w niektórych krajach europejskich, było niczym innym jak hedonistyczną przyjemnością w płynnej formie. Opium nie popierało nadużywania narkotyków, co było coraz częstszym tematem du jour pod koniec lat 70-tych, ani nie przyzwalało na nie. Po prostu nawiązywało do stanu transu i zmysłowości, który odczuwa się w odpowiednich okolicznościach. Opium było albo rozumiane i natychmiast uwielbiane, albo odrzucane jak zaraza. Prawdziwe vintage Opium, ze wszystkimi swoimi zakazanymi nutami, składnikami i alergenami, jest jednym z moich najbardziej ukochanych i cenionych zapachów. Nic, absolutnie nic nie jest mu w stanie dorównać. I niestety sprawia to, że jest niezwykle trudny do zastąpienia. Długa recenzja / hołd oparty na różnych butelkach, splash i sprayu, z 1977, 1978, 1980, 1981 i 1984 roku. Wprowadzając Opium na rynek, Yves starał się stworzyć całkowite przeciwieństwo Y, swojego debiutanckiego zapachu, który był pięknym i eleganckim aldehydowym szyprem. Chciał ciężkiego, ospałego, niezwykle mocnego i zmysłowego orientu, który sprawi, że kobiety oszaleją, a mężczyźni całkowicie poddadzą się jego urokowi. Zatrudnił Jeana Amica, Jeana Louisa Sieuzaca i Raymonda Chaillana i razem stworzyli legendę, która odniosła sukces jeszcze przed oficjalną premierą, co zaowocowało kradzionymi testerami, zerwanymi banerami reklamowymi, wyprzedaniem w ciągu kilku godzin od trafienia na półki, a jednocześnie spowodowało małą demencję w populacji. Opium! Mocno uzależnione od goździków, goździka, kadzidła, drzewa sandałowego Mysore, żywic, mirry, opoponaxu, ozdobione orchideami, różą, konwalią, jaśminem, brzoskwinią, śliwką, orris i mistyfikowane labdanum, kastoreum, liściem laurowym, pieprzem, balsamami i piżmami, Opium było jak oddech szalejącego smoka. Głębokie czerwienie, złote bursztyny, kwiaty ognia; kwiaty życia. Do dziś słowa wymykają mi się, gdy mówię o Opium; uważam, że jest tak mistrzowsko zmieszany, tak wierny swojemu znaczeniu, że nie mogę (i nie chcę) go analizować ani rozdzielać jego nut. To nieuniknione, że niektóre z nich przechodzą tuż pod moim nosem i są łatwe do wykrycia, ale Opium jest takim stanem umysłu, że prawdziwa przyjemność płynie z poddania się mu. Tak, jest pikantny, kwiatowy, aldehydowy i tajemniczo pudrowy w wytrawnym wydaniu, tak, nic z tego, co zostało swobodnie użyte do jego stworzenia, nie może być dziś używane z takim samym zaangażowaniem, ale po co rozbijać go na kawałki? Jeśli nie ma nic więcej, przyjemnością jest wąchanie go przez cały dzień i obserwowanie jego ewolucji, tego, jak pieści zmysły i jak obejmuje tych, którzy mają szczęście go kochać i uwielbiać. Opium jest bardzo polaryzujące i dla większości ludzi budzi wspomnienia; każdy ich rodzaj. Dobry, zły, ci, którzy go nosili, windy, które przeniknął, szef, który się w nim oblał... kochaj go lub nienawidź, to najbardziej rozpoznawalne opus magnum nie pozostawi cię obojętnym. Uważaj się za szczęściarza, jeśli tylko możesz poczuć jego zapach w swoim umyśle. Opium nie psuje się, ale łagodnieje z wiekiem. Zabytkowe flakony nadal mają siłę przebicia z ogromnym zapachem i 24-godzinną trwałością, ale straciły świeży blask, który był tam w 1977 roku; dojrzały i skoncentrowały się w taki sposób, że pachną bogatsze i bardziej gęste. Patyna czasu, ale wciąż nie do pobicia. I moja osobista opinia; aż do wczesnych lat 80-tych Opium nie zostało przeformułowane, być może uległo jedynie niewielkim zmianom. Było tak niewiarygodnie drogie w produkcji, że było to po prostu nieuniknione. Pod koniec lat 80-tych i na początku lat 90-tych zmiany były nieco bardziej wyraźne, ale wciąż pozostawały sobą. Na początku nowego tysiąclecia Opium zaczęło odczuwać konsekwencje cięcia kosztów, zmiany gustów i ewolucji społeczeństwa, a w 2005/6 roku Opium nie było już Opium. L'Oreal po prostu całkowicie go zamordował, a to, co od tego czasu sprzedaje się pod nazwą Opium, nie ma nic, zero związku poza nazwą. Powinien był zostać całkowicie wycofany. Podczas gdy przyszłe pokolenia prawdopodobnie nigdy nie będą miały przyjemności poznać tego klejnotu, każdy, kto miał przyjemność go doświadczyć, ma ogromne szczęście. A ja dziękuję moim szczęśliwym gwiazdom i eBayowi za to, że pozwolili mi mieć przyjemność testowania tego zapachu. Mój sillage jest bezpłatny; nie trzeba dziękować.
Mocny, zmysłowy szypr. Podobnie jak wiele innych zapachów należących do tej samej kategorii (Paloma, Diva, Eau du Soir...), Knowing przechodzi od porannych decyzji do wieczornej imprezy w teatrze, a następnie kończy się w podziemnym klubie. Podczas gdy inne czują się bardziej "bez jeńców", Knowing dzieli rozpustę La Nuit; nie pachną tak samo, ale mogą być siostrami. Cielesność jest tematem du jour! Miód jest głównie obecny w Knowing, podobnie jak w zapachu o 20 lat młodszym i inspirowanym nim; Soir de Lune. A jeśli nie, to musi to być pitosporum, które wykonuje podobną pracę w Blonde (Versace). Otwierając się pędem aldehydów, Knowing od samego początku wydaje się zwierzęcy i miodowy; melon? Nie za bardzo, ale śliwka dodaje pięknej soczystości, która otula całą kompozycję. W niektóre dni wyraźnie wyczuwam kwiaty, ale przez większość czasu mieszanka jest tak dobrze wykonana, że po prostu się w niej gubię. W niektóre dni kompozycja jest pudrowa i myślę "o, tam jest mimoza i orris". W niektóre dni bardziej błyszczą aspekty drzewne lub pikantne, a ja wyczuwam paczulę, drzewo sandałowe i przyprawy... zawsze kwiatowe, narkotyczne i nigdy nie skromne. Mech dębowy błyszczy od serca i nigdy nie zanika. Cywet jest głównym graczem od otwarcia do wyschnięcia, a ten erotyczny brud, który nigdy nie zanika, ale pochłania inne nuty w bezwstydnym złu, jest tym, co łączy go z La Nuit; elegancki, dobrze wykonany, z klasą, ale z brudną stroną, której nie można ukryć. Knowing to cudownie słodki szypr, mniej po stronie róży, a bardziej po stronie mchu dębowego i białych kwiatów. Wspaniały zarówno dla mężczyzn, jak i kobiet. Przeglądając pierwszą wersję vintage splash i porównując z próbką, którą mam z połowy 2000 roku, do tego czasu Knowing trzymał się całkiem dobrze. Nie wiem, jak obecne butelki, ale mój rocznik ma siłę przebicia przez całe życie. I jest tym lepszy! Jedna z najlepszych kreacji Lauder; kobieta wiedziała, co robi!
Vintage 1973 Joy extrait, czarna butelka tabaki (urocza jak diabli) Mój jaśminowy punkt odniesienia! Elegancja to prostota. Joy to elegancja we flakonie. Przy całej złożoności formuły, która dotarła zapieczętowana i doskonale zachowana, jest to oszałamiający jaśmin po prostu ocieplony prawdziwym cywetem i piżmem w środku. Nie jest brudny, nie jest ekstrawagancki w bardziej współczesny sposób (pomyśl o oszałamiaczach z lat 70. i 80.); jest po prostu piękny. Jaśmin i ja mamy relację miłości/nienawiści. Uwielbiam sam kwiat, zapach unoszący się w powietrzu, ssanie łodygi i delektowanie się nektarem. Rosłam wśród jaśminów i nocą, zwłaszcza latem, ich zapach był odurzający. Dla mnie żadne perfumy nie oddały tego zapachu. Niektóre są blisko, a niektóre są prawdziwymi pięknościami. Joy to podróż do czasów mojego dzieciństwa, podczas której w końcu poczułam prawdziwy zapach. Kwiat jaśminu zabutelkowany i zakonserwowany w małej buteleczce, która służy jako historia perfum. Piękno z czasów, nie tak dawno temu, kiedy jakość była miarą, a domy takie jak Patou produkowały SZTUKĘ, nawet jeśli zyski finansowe były bliskie zeru. Kto dziś, przy zdrowych zmysłach, produkowałby perfumy tak drogie, że ich sprzedaż nie przynosi żadnego zysku? Abstrahując od tej małej historii, na mojej skórze poza jaśminem dominuje nieśmiała róża. Nieśmiała, bo moja skóra jej nie eksponuje. Gwiazdą jest jaśmin, a pozostałe nuty tylko go podkreślają. Zapach jest bogaty, zaokrąglony, ciepły, dobrze skomponowany. Nic nie krzyczy, nic nie pachnie nie na miejscu. Drzewo sandałowe jest kremowe, prawdziwe drzewo sandałowe, mech dębowy, choć nie jest mocny, jest cudowny. A cywet, mój ukochany cywet, ma maniery, po prostu zapewniając niezbędne ciepło, którego Joy potrzebuje, aby zabłysnąć. I piżmo, piękne seksowne piżmo! Nie sądziłem, że będzie tak dobry i z przyjemnością informuję, że utrzymuje swój status. W takich chwilach chciałbym móc podróżować w czasie i kupować perfumy z czasów, gdy wszyscy myśleli, że będą tak dobre na zawsze. Zaufaj mi, jeśli znajdziesz butelki, które mają nienaruszoną pieczęć baudruchage, zainwestuj. Perfumy tak dobrze wykonane, które wytrzymują próbę czasu dziesiątki lat później, chętnie rozwijają się pod nosem miłośników perfum! Oczywiście Joy wykonany dzisiaj to nie to samo. Pojawiły się IFRA, przepisy dotyczące alergenów, wiele składników zostało zakazanych lub po prostu zniknęło, naturalne są bardzo drogie, a gusta się zmieniły. Ale edp z 2013 roku, które posiadam, od Designer Parfums, jest bardzo bliskie, bardzo wierne temu, czym jest Joy, i biorąc pod uwagę okoliczności, wyjątkowo dobrze wykonane. Tak, jest nieco bardziej krzykliwy, bardziej komercyjny, ale wciąż pachnie tak samo i cieszę się, że przynajmniej teraz Patou jest w dobrych rękach i że jego perfumy nie poszły w ślady innych niegdyś wspaniałych marek. Mój mały flakonik będzie mi służył jako narkotyk, gdy tylko najdroższe perfumy na świecie będą wystarczające!