fragrances
recenzji
1.9k recenzji
Jako miłośnik zapachów z kategorii kadzidło, z przykrością muszę powiedzieć, że często tracę zainteresowanie, gdy czytam, że w nazwie perfum znajduje się kadzidło. Oczywiście nadal je uwielbiam, ale jest ich tak wiele, a wiele z nich nie wnosi nic nowego. Niezależnie od tego, czy to 'cenne', 'szlachetne' czy cokolwiek innego... w tym przypadku Mystic. Mogę powiedzieć, że MoV Mystic incense nie żartuje ani trochę. Dobrze oddaje charakter kadzidła, obejmując toffiowe aspekty mirry oraz naprawdę ciemniejsze nuty, które znajdują się w kadzidle, które zazwyczaj wydaje mi się dość jasnym zapachem, choć trochę kościelnym i upiornym. Olibanum i kadzidło pochodzą z tak wielu różnych źródeł, że materiały mogą być dość różne. Szczerze mówiąc, wolę tańsze wersje, a ten ma tę surowość i nieczystość, ale osadzoną w sercu dość eleganckiej, przemyślanej kompozycji. Jakkolwiek dobry jest, myślę, że po pewnym czasie noszenia mógłbym się zmęczyć. Próbowałem go tylko na ramieniu, ale był dość intensywny, mam próbkę i zaktualizuję tę recenzję, gdy noszę go właściwie. MI to przede wszystkim suche, pikantne, drzewne kadzidło, co jest zarówno oczekiwane, jak i jednocześnie ma większy wpływ, niż mogłoby się wydawać. Czuję konflikt i sprzeczność w moim spojrzeniu i desperacko staram się być pomocny. Powiedziałbym, że fani kadzidła na pewno nie będą zawiedzeni. Aktualizacja 14/02/24 Często mówię, że zaktualizuję, gdy noszę go 'właściwie', ale rzadko to robię, jeśli coś nie przyciąga mnie na tyle, bym chciał do tego wrócić. Cóż, ten zapach mnie przyciągnął i mogę szczerze powiedzieć, że poza początkowymi przyjemnościami i oliwowym akcentem tego perfumu, nie jest to coś, za co płaciłbym duże pieniądze, myślę, że są lepsze żywiczne perfumy, które prawdopodobnie są w znacznie mniej atrakcyjnej butelce i to właśnie w tym miejscu ta marka ma kolekcjonerów w garści (lub cokolwiek innego) ponieważ niezależnie od tego, jak przeciętne lub klonowe są perfumy MoV, nie sądzę, żebym był sam w poszukiwaniu takiego, którego mogę uzasadnić zakup, po prostu, aby posiadać jeden z tych pięknych, cennych pojemników. Z pozytywnej strony, jeśli chodzi o zapach, dziwnie uważam, że element gourmand, rodzaj akordu karmelowego (w rzeczywistości bardziej przypominającego fudge) dobrze współgra z jasnymi i ciemnymi nutami elemi/olibanum, cokolwiek tworzy ten 'akord kadzidła'.
To jedne z najlepszych perfum EVER! Z pewnością jeden z najbardziej napiętych szyprów, jakie kiedykolwiek próbowałem. Jest epicki, ale nie w wielkim stylu. Nie jest to krzykliwy, krzykliwy szypr, to po prostu bardzo dobrze skonstruowany kawałek. Nie jest to jednak gnuśny zapach, nie zapomnisz, że masz go na sobie. Guy Robert jest mistrzem. Tak dawno temu próbowałem Rochas Femme (zaprzyjaźniony kolekcjoner perfum), że naprawdę nie pamiętam, jaki był, ani nie byłem wtedy wielkim fanem tego gatunku. Jednak ten Dior sprawia, że chcę poszukać Rochas Femme. Unikam sprowadzania zapachów do męskich i żeńskich tropów, ale dla mnie mech dębowy w połączeniu z niesłodzonym, piżmowym pudrem w tym zapachu sprawia, że jest on spektakularnie męski i nadaje się do noszenia. Zachęcam każdego mężczyznę, który lubi klasyczne męskie rzeczy z lat 70. i 80. do wypróbowania tych perfum, ponieważ będziesz mile zaskoczony. Mam mini z początku lat 80-tych i jest fantastyczny! Delikatnie zwierzęcy, piżmowy, otwarcie ustępuje miejsca sugestii brzoskwiniowego proszku aldehydowego, pełnej dębowej mszystości, lekko przyprawionego talku goździkowego, owoców dzikiej róży, zbalansowanego drewna i mnóstwa drobnych dodatkowych niuansów, gdy wysycha. Jest spektakularny, ale nie szykowny, praktyczny, nadaje się do regularnego noszenia i sprawia wrażenie... no cóż... prawdziwego. Potrzebuję starego flakonu tego zapachu.
Pierwsze kilka sekund jest wspaniałych, ale już przy pierwszym wdechu czujesz, jakbyś przytył 20 funtów i rozwijał cukrzycę typu 2. To jest rozpieszczający zapach wanilii, gourmand, ładnie zbalansowany i nie za "ciężki" czy toporny, jednak wciąż jest zdecydowanie zbyt słodki i brakuje mu interesujących nut, aby mnie przyciągnąć. Po kilku minutach, a nawet sekundach, zaczynałbym się nim irytować. Tak właśnie się stało.
A więc... To zapach, który chciałem wypróbować od wieków z kilku powodów. 1) Chciałbym mieć WSZYSTKO z tego domu, ponieważ butelki są piękne. 2) Uwielbiam szafran. 3) Wydają się mieć szanowany, niszowy rodowód. Może to niewłaściwe słowo, z pewnością postrzegany szacunek, o ile mogę powiedzieć. 4) Widziałem ten zapach w bardzo rozsądnych cenach w internetowych dyskontach. Po pierwsze, nie daj się zniechęcić porównaniom do Tuscan Leather, nie tylko dlatego, że TL jest przyzwoitym i popularnym zapachem, który może być dla Ciebie całkowicie atrakcyjny, ale dlatego, że nie jest kopią. Uderza cię jako "TL lite" na początek, ale dla mnie nie ma nigdzie w pobliżu marszczenia nosa WTF'ness lub "malinowej" nuty, którą ludzie często opisują. Jest ogólnie bardziej suchy, cieńszy, bardziej drzewny, a gdy wysycha, staje się bardziej widoczny (w subtelny sposób) z szafranem. Podoba mi się sposób, w jaki ewoluuje, ale prawdopodobnie zawsze będzie żył w cieniu bardziej boombastycznego końca tego typu lub podgatunku zapachu. Myślę, że byłby mniej pełny i potencjalnie irytujący niż TL, ale oznacza to również, że nie jest tak bogaty, ani tak duży, ani tak mocny, ani długotrwały. Postrzegam to jako kompromis, jeśli nawet chcesz dokonać bezpośredniego porównania, co byłoby oczywiste (i wszystko, co zrobiłem do tej pory w tej recenzji), ale powstrzymaj się, jeśli możesz i zaakceptuj to jako zapach, którym jest. Podobał mi się.
Mam to! Uwielbiam Serge Lutens, ale edycja limitowana Serge Lutens? Jeszcze bardziej. Od dłuższego czasu myślałem o dodaniu perfum z nutą kwiatu pomarańczy do mojej kolekcji. Uwielbiam zapach absolutu kwiatu pomarańczy, który mam, ale nawet najlepsze naturalne perfumy nie potrafią uchwycić go w praktycznym formacie perfum. Ten Serge Lutens zbliża się do ideału, ale wciąż zachowuje zbyt woskowy, czysty charakter tego, co wiem, że jest akordem stworzonym z chemikaliów zapachowych OB. Właściwie myślę, że najlepszy akord, jaki kiedykolwiek stworzyłem, to akord kwiatu pomarańczy, nie jest świetny, ale jest w porządku. Ciekawą rzeczą jest to, że kwiat pomarańczy przez około godzinę po aplikacji zmienia się w zapach przypominający kmin, brudny, spocony zapach, a w połączeniu ze słodką białą florą przypomniał mi o starych siedzeniach w taksówkach, magicznym drzewie i lekkim zapachu potu... nie brzmi to świetnie, prawda? A jednak tak jest. Jest w jakiś sposób czystszy i bardziej zapraszający, przyciągający jak czysty, 'zasłużony' pot. W każdym razie to znika i staje się nieustępliwym, kremowym, woskowym, tłustym kwiatem pomarańczy, który delikatnie nałożony jest absolutnym marzeniem. Podoba mi się design Zellige, jestem takim filistynem, że nawet nie wiedziałem, co to jest, no cóż, wiedziałem, co to jest, ale nie wiedziałem, jak to się nazywa. W każdym razie wspaniały dodatek do kolekcji. Jestem szczęśliwy.
Okej, to jedno z tych olfaktorycznych doświadczeń, które z perspektywy czasu ma sens, nie żeby wtedy nie miało, ale widząc, kim jest perfumiarz, porównania mają teraz pełny sens. Kiedy więc sięgnąłem po moje pierwsze powąchanie Linari, znalazłem inne butelki, onieśmielające i nieczytelne z tymi wszystkimi wzorami i tak dalej, więc dotarłem do Notte Bianca, ponieważ była to jedyna, którą mogłem wyraźnie przeczytać, bez mrużenia oczu i wykręcania twarzy. To było podczas niedawnej podróży do Amsterdamu i wąchając ten zapach, między innymi, myślałem, że będzie bardzo niezapomniany, ale pozostał w moich olfaktorycznych bankach danych. Podobały mi się jasne, nowoczesne cytrusy i przyprawy w otwarciu oraz nagie, surowe chemiczne serce zapachu, dające uczucie kaszmiru i wetiweru. Teraz, gdy wiem, że to kompozycja Marka Buxtona, myślę sobie... "Oczywiście, że tak!" I chociaż lubię takie rzeczy jak Bal d'Afrique, to po prostu nie jestem nimi zachwycony i po tym, jak tylko raz beztrosko wypróbowałem go na nadgarstku, nie mogłem się do niego przekonać. Co dziwne, podczas tej samej wycieczki do Amsterdamu zabrałem ze sobą Vetiver Tonka z linii Hermesence, która ma najwięcej głosów "te perfumy przypominają mi głosy". Upiorne. Może zamierzałem je kupić, ale tego nie zrobiłem? Otwarcie Notte Bianca wydaje mi się mieć więcej blasku i odrobinę mniej ciepła fougere, ale z pewnością mają to samo drzewne, kaszmirowe serce.
Jeszcze bardziej luksusowa, nowoczesna, dziwaczna kompozycja od tego perfumera. Golden Seranade jest w pewnym sensie podobna do ostatnich znaczących wydaniach Rasquineta, takich jak Moon czy ten dla Histoires (zapomniałem nazwy) oraz jeszcze jednego, którego nazwy również nie pamiętam...(nie radzę sobie zbyt dobrze, prawda? W każdym razie... Mają ten niezwykły, plastikowy szafran, w połączeniu z dymnymi, alkoholowymi, oudowymi wibracjami, wszystko jednocześnie. Złożone, żywiczne, drzewne zapachy. Ten jest jednak nieco bardziej przystępny i zdecydowanie bardziej po stronie ciepłych przypraw i alkoholu. Uważałem, że jest bardzo ładny i zdecydowanie przywołuje na myśl klimat Glena Millera, dymny, romantyczny, wczesny XX wiek, z jakiegoś powodu. Naprawdę mi się podobał.
To mnie urzekło od samego początku i to sprawiło, że kupiłem mały spray podróżny, ale fascynuje mnie to z technicznego punktu widzenia. Nutka jaśminu (a nawet akord) jest bardzo interesująca, ponieważ wyraźnie emuluje naturę, ale po zabawie z chemikaliami zapachowymi jaśminu (których jest wiele), mogę w pewnym sensie poczuć genezę tej nuty jaśminu. Na początek wydaje mi się, że to mniej jaśmin sambac, a chociaż ma ślady indolu, które sprawiają, że pachnie naturalnie, to nie jest pełne uderzenie jaśminowego skanku. Ma to... wnętrze banana, egzotyczny, tropikalny owoc, funk i ślad ylang. Czuje się jak akord białych kwiatów z aspektami tuberozy, a to ciekawe ćwiczenie dla kogoś takiego jak ja, kto konstruuje rekreacje takich kwiatów, aby zobaczyć, jak mistrzowie perfumeryjni, tacy jak Nagel, to robią. Nie tylko to, ale także jak jest starannie i umiejętnie połączone z drzewną bazą, która ma komplementarną kremowość, aby podkreślić kwiaty. Dostarczenie... cóż, to głównie zapach jaśminu, szczerze mówiąc, i dobrze się utrzymuje, otwierając przestrzeń, ale łagodnieje. Lubię to, ale to nie jest najbardziej podnoszący na duchu niebiański jaśmin, jaki próbowałem w swoim życiu.
SirCharles podaje doskonałe porównanie poniżej do Oud i Bergamot od Jo Malone, bardzo oryginalnego zapachu, który dla mnie pachnie jak ciemne, przesiąknięte wodą i nowoczesne drewno, trochę syntetyczne, ale także z niektórymi cechami, które można uzyskać z oudu o określonych pochodzeniach. Następnie bergamotka, która nie pachnie jak bergamotka, ale też nie pachnie wystarczająco jak inny cytrus, aby być czymś innym. Wystarczy o tym, ponieważ chociaż zdecydowanie dostrzegam to skojarzenie, sposób podania jest tak różny, jak tylko można sobie wyobrazić. Ma w sobie subtelność i ogólnie bardziej drzewny motyw z lekką eteryczną przyprawą. Lekkie nuty głowy, ale wystarczająco interesujące, gdy spryskałem to w butiku Hermes i łagodna nuta serca. Moje opisy nie oddają mu sprawiedliwości, Agar Ebene jest jednak bardzo dobry. Zostałem zmuszony do zakupu mini sprayu podróżnego.
Naprawdę trudno mi wyrazić, jak bardzo kocham ten zapach. To absolutna magia, to wzorcowa perfumeria, bla, bla, bla, wszystkie te zachwyty. W rzeczywistości jednak kosztuje to absolutną fortunę i rodzi pytanie, czy jakikolwiek zapach jest wart wydania takiej sumy? W chwili słabości/głupoty...? Tak, mogłabym się przekonać. Oczywiście nie mówię, że jesteś głupi, jeśli to kupujesz, bo wszyscy mamy swoje budżety, a jeśli jesteś osobą zamożną, to nie znajdziesz nic lepszego niż to, naprawdę. Mam na myśli, że jest wiele droższych perfum niż te, a gdybym miała pieniądze, być może kupiłabym je wszystkie, ale może też jeździłabym Ferrari i nigdy nie nosiłabym tych samych majtek dwa razy...? Więc jest to. Sposób, w jaki zachowuje się na skórze, jest również niesamowity. Mam na myśli, że początkowo mówiłam o nim, że "wypełnia pokój" i że długo utrzymuje się na pasku oraz że jest "brutalnie mocny" i "wystarczy jeden psik" itd... ale jest wskazówka w tym wyrażeniu "brutalny" i to niekoniecznie sugeruje świetny zapach, na pewno nie to, czego szukam. Jednak "Fall into Stars" wydaje się taki tylko chwilowo, zanim osadzi się w jednym z najbardziej satysfakcjonujących doświadczeń, jakie oferują najlepsze perfumy w mojej garderobie. Chciałabym powiedzieć, że to tylko na specjalne okazje, ale w rzeczywistości mogłabym nosić to często i do każdego celu i nigdy bym się nie znudziła jego tematami. Nie wiedziałam tego od razu (jak już mówiłam, myślałam, że będzie za mocny), ale noszenie go dzisiaj utwierdziło mnie w pozytywnych odczuciach, które miałam od pierwszego powąchania. Ten pierwszy zapach jest naładowany oud, mam na myśli charakterystyczny, zwierzęcy, łagodny ser, starzejące się drewno, owoce, ciemny alkohol, to prawdziwy hit i po prostu rozwija się i rozwija. Kluczowe jest to, co Laudamiel zrobił tutaj, to stworzenie nowoczesnej kompozycji, która ma serce bliskowschodniego, orientalnego, oud attaru, wyraźnie na pierwszym planie. Ma miodową głębię, która ciągle daje. Następnie przechodzi w wspaniałą, skórzaną, wieloaspektową, poprawiającą skórę, z ogromną ilością słodyczy, ale nigdy nie jest przesłodzona i nie ma żadnych ostrych nut z różowego pieprzu czy czegokolwiek innego. Skóra nie gryzie, ani nie jest banalnie gładka, nie możesz (przynajmniej ja nie mogę) wyczuć żadnego konkretnego materiału, to duża, zaokrąglona masa, która migocze jak dobrze oszlifowany opal lub gwiazdy, w które tytuł cię wciąga. Po prostu czuję, że to może być arcydzieło. Całkowicie mnie zaskoczyło... A będąc zrzędliwym, mizantropem, naprawdę nie chciałam, żeby mi się podobało. Mam na myśli, że flakon wyglądał przeciętnie (w rzeczywistości są naprawdę piękne na żywo), marka wydawała się wyłonić znikąd (czyż nie wszystkie?), co mam na myśli, to brak historii dziedzictwa, jak na przykład Nicholai. Pamiętam też, że pomyślałam "ona jest ładna" o pani na zdjęciach z laboratorium Strangelovenyc, nie zdając sobie sprawy, że to Helena Christensen(!), która jest dyrektorem kreatywnym. Nie że ma to jakiekolwiek znaczenie, ale to ciekawostka, jak sądzę. Również aspekt zrównoważonego rozwoju i wybór oudu jako głównego tematu mogą wydawać się nieco przestarzałe, ale po szybkim powąchaniu innych mogę powiedzieć, że jakość i cud przenikają przez całą linię. Wybór Givaudan i szczególnie cool, renegackiego perfumiarza Christophe'a Laudamiela był mądrym posunięciem, ponieważ wydaje się, że wydobywa magię oudu i innych doskonałych materiałów, z którymi zdecydowali się pracować. Naprawdę czuję się lepsza, nosząc to, nie w sensie ego czy popisywania się drogimi, luksusowymi flakonami czy czymkolwiek. Szczerze mówiąc, czuję współczucie dla innych, którzy nie (i naprawdę nie mogą) pachnieć lepiej niż ja dzisiaj. (wow, to brzmi protekcjonalnie i niepotrzebnie konkurencyjnie... haha) Tak się czuję, jakby wielkość emanowała z mojej osoby. To nie jest fair. To jak wzięcie AK47 na bójkę na pięści. Jeśli dostanę trochę pieniędzy, mogę kupić mały flakon, bo "Fall into Stars" jest zbyt dobry, by go nie kupić. Myślę, że miłośnicy oudu polubią jego autentyczność, ale nie widzę, żeby stał się ulubieńcem ekipy Attar. To bardziej o kompozycji, więc będzie miał szeroką atrakcyjność. To hipnotyzujące, jestem całkowicie pod jego urokiem. ps: O... Błogosław piękną Tanję i Phine z Perfume Lounge w Amsterdamie za danie mi cennej próbki tego zapachu.