fragrances
recenzji
1.9k recenzji
Pamiętam, jak nosiłem go lata temu i byłem pod wielkim wrażeniem, podobnie jak reszta dorobku tej marki/perfumiarzy, Cuir to triumf odważnego perfumiarstwa i prawdziwie pionierski projekt nowoczesnej "niszy", cokolwiek to już znaczy. Dziś noszę go ponownie i nadal jest dobry (może nawet świetny) i zdecydowanie nie chcę brzmieć jak jedna z tych vintage, królowych rozmiarów, mówiąc: "Nowe formuły są cieniem ich dawnego ja!!!" lub którykolwiek z tych bzdur! (co oczywiście czasami jest prawdą) Myślę, że jest o wiele bardziej prawdopodobne, że moje postrzeganie tego zapachu zmieniło się, nawet w krótkim okresie czasu, w którym miałem tę nowoczesną próbkę. Jest to energiczny otwieracz, który zdecydowanie pachnie unikalną rzemieślniczą kombinacją absyntu i łagodnych wierzchołków kopru włoskiego, ale potem atramentowo czarny, prawie smolisty, dymny, skórzany korpus. To prawdziwy powrót do rosyjskich akordów skórzanych smoły brzozowej, zwierzęcych i drzewnych, ale z zaokrąglającym efektem leczniczym żywicy. Mówi tutaj opoponax i (tylko z perspektywy czasu po spojrzeniu) jestem jak o tak, to zdecydowanie opoponax! Wiedziałem o tym! (taki ze mnie skromny nos) nie, właściwie myślałem, że to może być odrobina mirry, dająca ten tandetny, skoncentrowany efekt. Górne nuty przechodzące w skórzastą bazę przypominają mi nieco te wschodnioeuropejskie, świąteczne ciasteczka, które przypominają pierniczki, ale są miękkie, lepkie do gryzienia i często zawierają więcej przypraw, takich jak goździki itp. Myślę, że jest teraz sporo rzemieślniczych marek robiących takie rzeczy, ale bez głębi i polerowania Mony, to jest naprawdę warstwowe i ma subtelność, o ile był to wielki wstrząs dla branży w 2010 roku. Nie jestem, NIE jestem zadowolony z noszenia go, ale zawsze myślałem, że to mój ulubiony z marki i może faktycznie nie jest? Nadal nie jestem pewien? Tylko dlatego, że nie jestem nim tak zachwycony jak kiedyś, nadal jest świetny, wart sprawdzenia, wart pokochania. Nie słuchaj mnie.
Rzuć!!! Wielka torba bzdur! Wiem, że muszę przestać być snobem, przestać narzekać i biadolić na temat nieszkodliwego, masowego wydania od projektanta, które nikomu nie szkodzi i w końcu nie pachnie jak ścieki czy coś w tym stylu. Ale nie. Rzeczywiście Ralph Lauren może nadal, niech się wynosi!!! Muszę ciągle przypominać sobie, że przemysł perfumeryjny nie jest dla mnie ani dla nikogo, kto ma choćby przelotne zainteresowanie wszystkim, co olfaktoryczne, ponieważ to po prostu odbiera całą radość z pokoju, gdy to spryskujesz. Chodzi mi o to, jaki jest sens tego wydania? Naprawdę? Nawet jeśli recyklingują te same rzeczy, nie róbcie tego w kółko, rok po roku, przynajmniej dajcie nam coś, co jest w sprzeczności z cyklami reszty ujednoliconego badziewia krążącego wokół. Rozumiem, okej, wszystko jest wtórne, ale musimy zatrzymać tę kapitalistyczną mentalność 'rośnij lub umieraj', dlaczego marki czują, że potrzebują określonej liczby nowych wydania, aby pozostać istotnymi? Ale przypuszczam, że nie mogę mieć wszystkiego, ponieważ to ostatecznie jest dyktowane przez konsumentów, którzy nieustannie chcą 'nowych' rzeczy przez cały czas. Nie ma łatwych odpowiedzi. Tak, to rzeczywiście pachnie trochę jak Y, zapach, którego naprawdę nie lubiłem (edt, nie edp, który moim zdaniem był trochę lepszy). To mieszanka dokładnie tych samych, otępiających bzdur, które już wcześniej serwowano, świeżych, amorficznych, drzewnych, cytrusowych, piżmowych, łagodnych oceanicznych nut ambroxanu i łagodnych nut drzewnych. (może w ogóle nie ma tego?) Jest tak ogólny, że prawie wymyka się opisowi (co jest pewnym osiągnięciem, przypuszczam), tak jest chin roll apatii, jaką wywołuje, to pusta, pusta skorupa, pozbawiona czegokolwiek przypominającego duszę. Z tego powodu go nienawidzę i jest wrogiem dobrego perfumu. Silne, melodramatyczne słowa, mogłoby się wydawać, ale wychodząc z mojego epizodu apatii na chwilę... po prostu mam tego dość, człowieku! Po prostu mam dość. Chcę spróbować nowego wydania od projektanta bez wielkiego rozgłosu, jak to, i odkryć ukrytą perełkę, lub coś, co nie jest zbyt dobre, ale przynajmniej włożono w to jakiś wysiłek. Ale przypuszczam, że to tylko sprawia, że Guilty absolutes i Toy Boy'e w tym świecie są jeszcze rzadsze i bardziej satysfakcjonujące, gdy mainstream mówi: idź, weź coś, co jest naprawdę warte uwagi. Ralph Lauren stworzył nową butelkę/kampanię i wszystko dla tego, nie musieli się trudzić.
Teraz... Uwielbiam liczi. To piękny owoc, a myśl o akordzie liczi fascynuje mnie. To nie do końca to. W otwarciu czuję coś w rodzaju trawy pszennej, zieleni i PALMY, ale miękko, wodnisto i w duchu, trochę jak liczi (JEŚLI MUSISZ!). Potem 18 zaczyna dawać trochę więcej rzekomego akordu kwiatów wiśni, ale to nie jest naprawdę jak ten od Jo Malone ani jak mod kwiatów wiśni, który niedawno wysłał mi niezależny perfumiarz. To jest lekko kwiatowe, a cała słodycz lub łagodny owocowy bukiet, który mogłoby mieć drzewo wiśniowe, jest w pewnym sensie zrównoważona i zneutralizowana przez ten neutralny, wodnisty, zielony akord palmy. Później staje się jednak znacznie bardziej pudrowe i bardziej przypomina to, czego się spodziewałem (właściwie dość szybko), więc otwarcie to trochę sztuczka, aby uczynić to, co byłoby dość nudnym, siatkowym zasłoną i różową firanką, czymś, co pasuje do innych tutaj. Nie podoba mi się to, ale też tego nie nienawidzę, jest to nieszkodliwe, a piżma są miłe, nadając temu podwyższony poczucie jakości, przypuszczam. Jest 'w porządku! Co podsumowuje całą kolekcję. Całkowicie rozumiem, że można być niedocenionym lub znudzonym tymi zapachami, ale znalazłem w nich coś. Niewiele, ale coś.
Okay 14 to trochę bardziej "standardowe" wydanie. Mimo to jest lepsze niż większość zmęczonych, oklepanych oud/różanych bzdur, które się pojawiają. Więc kiedy "Oud" naprawdę pachnie prawdziwym oud, to jest to godne uwagi, nie chcę być snobem, po prostu mówię. Właściwie lubię syntetyczne akordy oud, ale to tak szeroki temat, że oud stał się trochę jazzem perfumerii. Nie ma złych nut. Drewniany akord bursztynowego kadzidła jakiejkolwiek natury ma na sobie etykietę oud. Tak czy inaczej, najważniejsze jest to, że to dobrze zblendowana, niegłupia róża, nie pachnie tanio, jest złożona, drzewna, ale ma jasny, radosny motyw skopiowany i wklejony (w dobrym sensie) w tych zapachach, co jest jeszcze bardziej imponujące, biorąc pod uwagę, że są wykonane przez różnych perfumiarzy. Oczywiście silne wytyczne i doświadczenie przyniosły sukces tym razem. Nie skaczę z radości i prawdopodobnie nie zamierzam nosić tego ponownie, ale myślę, że to przyzwoity zapach, dobra próba ogólnie.
Prawdopodobnie jeden z moich najmniej ulubionych zapachów z tej linii, szczerze mówiąc. Jednak całkowicie neutralnie uważam, że połączenie niejasnego kwiatowego muguet i delikatnej morskiej bryzy jest przyjemne. Nie jest nachalne jak te cząsteczki Ultrazur, Calone itd. Są wyraźnie obecne, ale dobrze zbalansowane, słone, ale nie jak płukanie sosem sojowym w kopalni soli! Jest mocny, a to coś, czego naprawdę nie lubię. Uważam, że jest trochę inwazyjny, nawet jeśli równowaga jest poprawna. Nie wychwalam tego zapachu, jednak może być najbardziej zielony i najbardziej sugestywny w kontekście palmy, z tą niezwykłą 'wodnistą' jakością. Nie jestem jego wielkim fanem, ale pasuje do linii jak ulał.
Róża jest dla mnie trudna. Doceniam umiejętność stworzenia dobrej kompozycji zapachowej z różą, nie posiadając ani nie nosząc jej zbyt wiele. Wiem, co mi się podoba i co lubię w róży, a co nie. To coś mnie łaskocze. Uważam, że jest naprawdę elegancka. Początkowy zapach przypomina jogurt owocowy Muller. Naprawdę, to rodzaj laktonowego, owocowego jogurtu, z nutą róży. Potem akord róży staje się bardziej wyraźny i ma naturalizm, który mi się podoba, ale jest bardzo dobrze wyważony, lekko słodkawy, ładnie przechodzący w mydlany różany musk. Nie jest przytłaczająca ani ostentacyjna, jak często bywa róża, Pescheux nadał jej blask i zieloną, przezroczystość. To znów palma. Nie wyobrażam sobie tego ani nie kupuję bezmyślnie w tej marce bzdur o temacie palmy (czy może podświadomie?) NIE!!! NIE!!! Naprawdę nie! Serio, te zapachy mają spójność i mocną nitkę koncepcyjnego albumu, jak 'What's goin on?' Marvina Gaye'a. To tak, jakby były jedną i tą samą piosenką, w tym samym tonie, ale kogo to obchodzi, brzmią świetnie (a raczej pachną, całkiem dobrze) w tym przypadku. To znaczy, tu analogia się łamie, bo to nie geniusz Gaye'a, to po prostu dobre zapachy. A ten lekko żałosny, pedantyczny cynik z pewnością czerpałby prawdziwą przyjemność z zjechania Fo'ah, ale mi się to całkiem podoba. To nie jest nudna róża. To nie jest byle jaka róża Montale z półki, żeby odhaczyć punkt. Czuje się, że to przemyślane, zasłużone, przemyślane.
Zauważyłem, że ta marka ma ciężko, naprawdę ciężko, od kilku osób, a chociaż nie boję się dać perfumom "popalić" w recenzjach, postaram się być jak najbardziej sprawiedliwy i obiektywny. Mimo że mam już dość nowych "niszowych" marek, szczerze mówiąc, jest ich mnóstwo, a zwłaszcza tych z Bliskiego Wschodu lub "inspirowanych tym regionem", które zakładają się w "Paryżu", ponieważ podobnie jak w przypadku szwajcarskich marek zegarków, perfumy zyskują wiarygodność bycia francuskimi. (Czy to w ogóle coś znaczy?) W każdym razie... Oprócz tych wszystkich rzeczy, elegancka butelka sprawiła, że pomyślałem... oooh, co to jest? Przechodząc do przodu, próbując całej linii, powiedziałbym, że mają spójną tematykę, świeżą, plażową, z palmami przewijającymi się przez wszystko i nie jest to tandetne ani sztuczne, czuje się to organicznie i naturalnie. To coś, co działa na korzyść tej marki i nadaje jej pewną legitymację. Obdarowali butelkami "influencerów" lub youtuberów i innych niegodziwców, ale nie w jakimś wielkim stopniu, aby stali się oczywiście wszechobecni i robili social media, aby sprzedać produkt. Znowu kolejny plus. 02 to naprawdę interesująca mieszanka świeżych akordów, to jak ogórek, lekko piaszczyste stopy w klapkach (w dobry, czysty sposób, jakby właśnie były w morzu) oraz hipsterskie drzewo sandałowe/papirus z Santal 33, ale znacznie, znacznie, znacznie bardziej znośne i w kontekście, który mi się podoba, otoczone palmami i odrobiną limonki. Nie czuję, że się zbytnio stara, jest to w pewnym sensie bezwysiłkowe w przedstawieniu wspaniałego białego piasku i niemożliwie nachylonych palm. Osobiście mi się podoba. Nie kocham tego. To nie mój styl, ale jest dobrze skonstruowane, chociaż niezbyt przyciągające uwagę.
To jest solowy wysiłek, jak remix jednej połowy oryginalnego utworu duetu. Wiesz, co mam na myśli? Właściwie myślę, że tak jest, bo czy oryginalny Negrin nie był z kimś innym? To wydawało się być tyglem pomysłów, na lepsze lub gorsze. Więc 53 to skupienie, studium najlepszych części Interlude, ale osobiście dla mnie jest to zbędne. Mam genialny oryginał, a ten po prostu wydaje się być bardzo ładną, stonowaną, bardziej wyrafinowaną wersją, ale kto tego chce? Na serio! Interlude nigdy nie miało być takie w mojej opinii. Jest absurdalnie złożone, bombastyczne i trochę surowe. Fakt, że idioci z Fragcomm nazywają oryginał 'Niebieską bestią', stawiam, że ślinią się, gdy Amouage ogłosiło 53% stężenie, woohoo, niebieski megabeastmode!!! Każdy, kto rozumie stężenie perfum, wie, że to miało być 'mocne', a w rzeczywistości prawdopodobnie będzie miało przeciwny efekt, będąc znacznie bardziej stonowanym i 'basowym', co z pewnością robi. Myślę, że to łagodniejszy zapach kadzidła i przypraw, ciemny, drzewny aromat, pełen wszystkiego, co przyjemne w Interlude, ale cichszy, jaśniejszy i bardziej skoncentrowany, ale wciąż mocny. Hej, to znaczy, że bardzo mi się podoba. Muszę go nosić częściej. Powiem to o 53, wydaje się mniej kłopotliwe w noszeniu, nie jest dużym elementem wyrazistym, a może przez to jest lepsze, ponieważ rzadko znajduję okazję odpowiednią dla oryginału, podczas gdy myślę, że sięgnąłbym po to.
Rzadkie niepowodzenie dla mnie od pana Birda. Po prostu nie uważam, że to bardzo dobry perfum. Nie ekscytuje mnie tak, jak nawet najbardziej "standardowy" cytrusowy zapach od ROJA. Jego otwarcie pachnie trochę rzemieślniczo, trochę amatorsko. Przepraszam. Przypadkowo uważam, że to bardzo ładne otwarcie w sensie połączenia żywicznego labdanum i cytrusów, jest balsamiczne i lekko zwierzęce, prawie mirrowe? To nie trwa długo (przynajmniej w takim zapachu) i dziwne, że manifestuje się skutecznie jako nuta głowy. Ciekawe, że labdanum nie jest wymienione, a jest złagodzone słodkim akordem waniliowym z nutą kokosa. Nie chcę narzekać na nazwę, ale naprawdę nie ma tu żadnego niebezpieczeństwa. Po wyschnięciu pachnie jak orzechowy akord sandałowy z ciepłem "gorącego żelaza", a także suchością drewnianych AC. Pachnie jak znacznie lepsza wersja mnie próbującego stworzyć duży perfum bursztynowy, jak Shalimar połączony z próbą zrobienia sandałowca jak Jicky, Samsara czy mouchoir de monsieur. Jest znośny, ale nie porywa mnie ani szczególnie nie interesuje.
Bardzo ładny, różowy, owocowy musk. Z pewnością mogę wyczuć wiele z wymienionych tutaj owoców. Malinę/różę, delikatny brzoskwiniowy/morelowy puszek, ale także rodzaj soku gruszkowego. Z czasem przechodzi w kwiatowy, muskowy zapach, który jest bardzo przyjemny, wyraźnie fantastycznie wykonany, jest uroczy. Niektórzy mogą nie dostrzegać tej nuty i wyczuwać szampon z esencjami ziołowymi, i nie miałbym ci tego za złe. Dla mnie to jednak motyw, który już wcześniej wąchałeś, tylko nieco podniesiony, czy warto za to płacić 'podniesioną' cenę? To zależy od ciebie. Perfum, którego nigdy nie mogłem ani nie chciałbym nosić, ponieważ jest dla mnie zbyt wyraźnie kobiecy, a noszę wiele damskich perfum bez problemu, niektóre są krokiem za daleko, a ten jest jednym z nich.