Wowza!!! Ten zapach jest naprawdę wyjątkowy. Atkinsons to marka, którą podziwiałem z daleka przez jakiś czas, ale nigdy nie zdecydowałem się na zakup... aż do teraz, a 41 Burlington arcade to zapach, który mnie do tego przekonał. Prawie kupiłem Old Bond Street Triple w przeszłości, ale z jakiegoś powodu tego nie zrobiłem, chociaż to całkiem przyzwoity, męski świeżak. Powiedziałbym, że ten zapach ma podobne świeże, cytrusowo-muskowe nastawienie i jest niesamowicie orzeźwiający, z jednym kluczowym akcentem, który obecny jest od samego początku, a to pieprz. To prawdziwa bomba pieprzowa, w dobrym sensie, nuty są tak komplementarne, od ostrego, gorzkiego otwarcia grejpfruta, przez wilgotny iskierkowy akord, ziemisty wetiwer i pieprzny akord lukrecji w głównym ciele tego zapachu. Jest naprawdę imponujący i przypomina mi Clive Christian V (myślę, że to V... ten pieprzowy) oraz oczywiście w świecie designerów, teraz już nieprodukowany i poszukiwany Marc Jacobs BANG! Taki jest pieprzowy dominujący charakter tej kreacji. Jakoś 41 Burlington udaje się być jednocześnie bardziej elegancki i bardziej przyziemny oraz męski niż którykolwiek z tych zapachów. Idealne połączenie rzeczy, które się ze sobą łączą, lubię tę markę, lubię nuty i wykonanie zapachu oraz to, że jest męski, nie będąc niedostępnym dla kobiet, ale moim zdaniem, nie jest to dokładnie uniseks. Lubię też jego unikalny charakter i jest to doskonały przykład, jak stworzyć zapach subtelnie dymny, ale z umiarem. Jest naprawdę dobry, w zasadzie. Wydajność było trudno ocenić przy pierwszym użyciu, ale to nie jest potwór i może tego można się spodziewać od ceny itd... ale nawet jeśli jest słaba, pozwolę mu na to, ponieważ naprawdę mi się podobał. Moja dziewczyna go pochwaliła, a z daleka również, ponieważ projekcja i sillage były ogromne na początku, zanim zaczęły słabnąć. Świeży, ale drzewny i niezwykle pikantny, to marzenie, uwielbiam go i prawdopodobnie go kupię.

41 Burlington Arcade to bardzo bezpieczny i męski zapach, który ma kilka unikalnych nut, ale ogólnie osiada w czymś niezbyt ekscytującym. Otwiera się delikatną mieszanką cytrusów - grejpfruta i cytryny, wraz z absolutną ilością białego pieprzu. Kiedy pierwszy raz powąchałem ten zapach, kichnąłem z powodu siły pieprzu w otwarciu. Z tego miejsca, na szczęście, pieprz uspokaja się i odsłania serce ciepłych, suchych przypraw. Lukrecja i gałka muszkatołowa są przytulne i ostre, podczas gdy kardamon i pimento są gładkie i ogniste. Całość uzupełnia delikatna nuta kadzidła i klasyczna męska baza z wetywerii i cedru. Nie da się zaprzeczyć, że jest to dobry zapach, ale dla mnie brakuje mu pewnej ekscytacji i podróży. Połączenie kardamonu, gałki muszkatołowej i pimento spoczywających na wetiwerze i cedrze przypomina mi Clive Christian No. 1 - jakość nie jest taka sama, ale za różnicę w cenie jest to dobra alternatywa.