Ten zapach to trochę bałagan. Pamiętam, jak czytałem opis tego zapachu, gdy został wypuszczony na rynek i wydałem z siebie "pffft!" na samą myśl o nim. Pomyślałem, że albo będzie całkowicie genialny, albo całkowicie okropny, ale w rzeczywistości nie jest ani jednym, ani drugim. Otwarcie całkowicie przypomniało mi zapach, który kupiłem zaledwie kilka dni wcześniej (CdG) Pharell Williams, "Girl", który również ma naprawdę dziwny, niepokojący, nienaturalny klimat... Nie pachną jednak podobnie. Blamage to trudne zderzenie super ciężkich nut drzewnych, delikatnych, pudrowych kwiatów (może irys/róża/fiolet?), czegoś metalicznego, czegoś ambrowego, żywicznego i ostrego, może labdanum i powiewu wyrafinowania szafranu? Dziwna sprawa... jeśli o to chodziło Gualtieriemu i Nasomatto, to chyba im się udało. Ciężki "extrait" jest tu z pewnością obfity, ale wydaje się dość chemiczny, jak na wszystkie wysiłki, aby uczynić to wyróżniającym się dziełem sztuki, Blamage jest po prostu nieco pozbawiony ostrości. Flakon jest całkiem fajny i ma interesujący, jeśli nie ohydny korek. Nie powinno to umniejszać reszcie oferty Nasomatto, która ogólnie jest świetna i zdecydowanie pasuje do przestrzeni (być może, która nie wymagała wypełnienia?), Mimo że jest tak dziwna.
Ten zapach to trochę bałagan. Pamiętam, jak czytałem opis tego zapachu, gdy został wypuszczony na rynek i wydałem z siebie "pffft!" na samą myśl o nim. Pomyślałem, że albo będzie całkowicie genialny, albo całkowicie okropny, ale w rzeczywistości nie jest ani jednym, ani drugim. Otwarcie całkowicie przypomniało mi zapach, który kupiłem zaledwie kilka dni wcześniej (CdG) Pharell Williams, "Girl", który również ma naprawdę dziwny, niepokojący, nienaturalny klimat... Nie pachną jednak podobnie. Blamage to trudne zderzenie super ciężkich nut drzewnych, delikatnych, pudrowych kwiatów (może irys/róża/fiolet?), czegoś metalicznego, czegoś ambrowego, żywicznego i ostrego, może labdanum i powiewu wyrafinowania szafranu? Dziwna sprawa... jeśli o to chodziło Gualtieriemu i Nasomatto, to chyba im się udało. Ciężki "extrait" jest tu z pewnością obfity, ale wydaje się dość chemiczny, jak na wszystkie wysiłki, aby uczynić to wyróżniającym się dziełem sztuki, Blamage jest po prostu nieco pozbawiony ostrości. Flakon jest całkiem fajny i ma interesujący, jeśli nie ohydny korek. Nie powinno to umniejszać reszcie oferty Nasomatto, która ogólnie jest świetna i zdecydowanie pasuje do przestrzeni (być może, która nie wymagała wypełnienia?), Mimo że jest tak dziwna.