Yawahada (Soft Skin) od J-Scent zostały wydane w nieznanym roku. Perfumiarzem tej kreacji jest nieznany. Zawiera nuty głowy: Zielone notatki, Mleko, and Gruszka, nuty serca: Jaśmin, Ryż, and Róża, and nuty bazy: Bursztyn and Drzewo sandałowe.
Piękne i owocowe otwarcie z bardzo realistyczną nutą gruszki. Styl jest podobny do perfum J-scent - bardzo japoński, subtelny, wyrafinowany, przytulny i elegancki. Otwarcie w tych zapachach jest atrakcyjne i unikalne, wręcz odurzające, ale sam zapach jest nieśmiały i nikomu nie przeszkadza. Są to w pewnym sensie zapachy skórne. Nawet "Roasted Green Tea", który w otwarciu jest bardzo mocną herbatą, zanika w ciągu 5-10 minut, a myśląc o otwarciu i reszcie zapachu, wydaje się, że te części pochodzą z różnych zapachów. Między nimi jest jednak logiczny krok. "Yawahada" to kojący laktonowy zapach z najdelikatniejszym proszkiem ryżowym i jaśminem. Owocowy aromat gruszki utrzymuje się dłużej niż owocowe nuty w "Hanamizake", ale po otwarciu osiada na tym samym poziomie co nuty serca, nadając mu nieśmiały, słodki charakter aż do etapu dry down. Róża jest również rozpoznawalna, jest niewinna i krucha. Cała ta piękność ma pasującą bazę z najdelikatniejszym białym piżmem, jakie można znaleźć, najdelikatniejszą nutą ambry i najbardziej aksamitnym sandałowcem w perfumerii, zamiast gęstego i kremowego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w zachodnich perfumach. Trwałość tych zapachów jest dobra, ale nie mają one zbyt dużego sillage. Każdy z tych trzech perfum J-Scent nadaje się nie tylko do noszenia w biurze, ale także do cieszenia się ich spokojem w domu. Są tak przytulne i kojące, oferując pewnego rodzaju wewnętrzny spokój, niezależnie od tego, czy jest potrzebny w pracy, czy w domu. "Yawahada" to zdecydowanie mój ulubiony z tych trzech wymienionych perfum, ale zdecydowanie chcę je odkrywać dalej. Dziękuję za przeczytanie, a jeśli chcesz mnie śledzić na IG: @ninamariah_perfumes
Piękne i owocowe otwarcie z bardzo realistyczną nutą gruszki. Styl jest podobny do perfum J-scent - bardzo japoński, subtelny, wyrafinowany, przytulny i elegancki. Otwarcie w tych zapachach jest atrakcyjne i unikalne, wręcz odurzające, ale sam zapach jest nieśmiały i nikomu nie przeszkadza. Są to w pewnym sensie zapachy skórne. Nawet "Roasted Green Tea", który w otwarciu jest bardzo mocną herbatą, zanika w ciągu 5-10 minut, a myśląc o otwarciu i reszcie zapachu, wydaje się, że te części pochodzą z różnych zapachów. Między nimi jest jednak logiczny krok. "Yawahada" to kojący laktonowy zapach z najdelikatniejszym proszkiem ryżowym i jaśminem. Owocowy aromat gruszki utrzymuje się dłużej niż owocowe nuty w "Hanamizake", ale po otwarciu osiada na tym samym poziomie co nuty serca, nadając mu nieśmiały, słodki charakter aż do etapu dry down. Róża jest również rozpoznawalna, jest niewinna i krucha. Cała ta piękność ma pasującą bazę z najdelikatniejszym białym piżmem, jakie można znaleźć, najdelikatniejszą nutą ambry i najbardziej aksamitnym sandałowcem w perfumerii, zamiast gęstego i kremowego, do którego jesteśmy przyzwyczajeni w zachodnich perfumach. Trwałość tych zapachów jest dobra, ale nie mają one zbyt dużego sillage. Każdy z tych trzech perfum J-Scent nadaje się nie tylko do noszenia w biurze, ale także do cieszenia się ich spokojem w domu. Są tak przytulne i kojące, oferując pewnego rodzaju wewnętrzny spokój, niezależnie od tego, czy jest potrzebny w pracy, czy w domu. "Yawahada" to zdecydowanie mój ulubiony z tych trzech wymienionych perfum, ale zdecydowanie chcę je odkrywać dalej. Dziękuję za przeczytanie, a jeśli chcesz mnie śledzić na IG: @ninamariah_perfumes