Beast-mode skankowaty blask jaśminu. Uwielbiam to.
Jeśli wąchałeś Molecule 05, rozpoznasz cashmeran w Alien. Dla mnie to 50% cashmeranu, 30% ambroxanu lub jakiejś podobnej bazy bursztynowej i 20% słodzonego jaśminu. To niewątpliwie geniusz i przełom, a jego prostota czyni go jeszcze bardziej kunsztownym.
Myślę, że zawsze będę miała kilka ulubionych zapachów od projektantów, które uwielbiam i które nigdy mi się nie nudzą. Te zapachy mają jedną wspólną cechę: w pewnym momencie mojego życia były moimi zapachami sygnaturowymi przez wiele lat. Obecnie nie mam takiego zapachu. Może pewnego dnia się pojawi, ale teraz chcę zmieniać dość dużo zapachów w ciągu tygodnia, a nawet w ciągu dnia. Zawsze się zmieniałam, ale wciąż był jeden, który nosiłam częściej niż inne. Ten zapach nie jest zbyt doceniany przez wielu ludzi w świecie niszowym z powodu swoich prostych nut, ale uwielbiam tę potężną, narkotyczną bombę jaśminową. Uważam, że jest seksowny i uwodzicielski, nawet tajemniczy pomimo swojej prostoty (jaśmin i cashmeran w bazie ambrowej). To silny jaśmin od otwarcia aż do końca, a trwałość jest wieczna. Myślę, że to może być zbyt dużo nawet dla niektórych miłośników jaśminu. Bardzo go kocham. Dziękuję za przeczytanie i byłabym wdzięczna, jeśli zechcesz mnie śledzić na IG: @ninamariah_perfumes
Nigdy nie byłem fanem Obcego. Kiedy wyszedł, po prostu źle mi się kojarzył. Zbyt mocny, zbyt nachalny i chemicznie pachnący... w pewnym sensie był to radioaktywny bursztyn, przebrany za truciznę nowego tysiąclecia. I można go było, podobnie jak monstre z lat 80-tych, poczuć/posmakować wszędzie. Przez kilka lat po premierze unikałem wind! Szybko do przodu do 2020 roku, pandemii, czasu i potrzeby poczucia ekscytacji i pozytywności. Przeszukałem sieć i z ciekawości zamówiłem limitowaną edycję z 2005 roku, uroczy 15 ml flakon o nazwie The Secret Stone. I, ku mojemu zaskoczeniu, absolutnie się zakochałem. Próbowałem już Alien w nowoczesnych formułach i nigdy nie podobał mi się jego zapach. Ale kiedy vintage dotknął mojej skóry, międzygalaktyczny jaśmin i pozaziemski bursztyn w jakiś sposób zabrały mnie na tamtą planetę. Prosta lista nut, wielkie zwroty akcji. A kiedy go noszę, jest taki moment, kiedy jestem w samotnej galaktyce, lata świetlne od Ziemi, gdzieś w przyszłości. W ciemnym, pustym pokoju, z neonowym światłem za oknem, stoi telewizor z lat 60-tych. A kiedy przechwytuje sygnał z Ziemi, z przeszłości, pojawia się reklama Ribeny. Ktoś pamięta ten sok z jagodami i mnóstwem cukru? Dokładnie w tym momencie się zakochałem. A Alien to w zasadzie najgłośniejszy, najdziwniejszy, najbardziej statyczny kwiat jaśminu i pomarańczy. Tworzy nowe znaczenie dla kwiatowości. A zgrzytająca zębami baza nagle nabiera sensu. Bez żadnego podobieństwa do Poison (no, może 5%), Alien wydaje się pochodzić z przyszłości, podróżując w czasie do 1985 roku i będąc zauroczonym Poison. Mam wrażenie, że Alien to fioletowy odcień, który wciąż przenika lustra wind i dywany użytkowników Poison w tamtych czasach. Może nie kocham go (jeszcze) tak bardzo, jak uwielbiam Poison, ale zaczynam myśleć, że jestem bardziej Obcym niż Aniołem. I na szczęście udało mi się znaleźć zapasową wodę perfumowaną z 2006 roku, więc jestem ustawiony na kilka lat świetlnych. Poza tym Alien to jedne z ostatnich współczesnych perfum, w których oryginalna reklama idealnie oddaje charakter zapachu. Arcydzieło.