Teint de Neige, jaki piękny zapach jesteś. Na początku muszę przyznać, że ten perfum jest dość podobny do lipstick Rose, tylko z większą mocą i bardziej spektakularny, przypomina mi również puder dla niemowląt. Na początku czuję dużo pudrowych i delikatnych róż z nutą ylang ylang, ten charakter nadaje mu typowy, staroświecki akcent, który uwielbiam w niektórych perfumach. Później zmienia się w kremowy, słodki zapach pudru, daje mi uczucie leżenia na gładkim łóżku ze śniegu. Wydaje się, że kilka kropli wystarczy i jest idealnie zbalansowane. Bardzo komfortowy zapach, zarówno na wiosnę, jesień, jak i zimę. Mogę również powiedzieć: dwa kciuki w górę za trwałość, to niesamowite. Ten zapach naprawdę zasługuje na nazwę Teint de Neige.
Uwaga: to technicznie nie jest recenzja, a raczej bardzo długi list miłosny/opowieść/strona z dziennika, w którym wspominam moje ciągłe doświadczenia z tym zapachem, a także wyrażam wysoką pochwałę dla kompetentnych, cierpliwych, wnikliwych i znających się na rzeczy sprzedawców. Kontynuuj na własne ryzyko. ;)
Natknąłem się na to kilka lat temu, przypadkiem. Wyobraź sobie to: pewnego chłodnego, słonecznego zimowego poranka w Rzymie, powietrze jest rześkie, ale słońce ma odrobinę ciepła, zbliżamy się do Świąt Bożego Narodzenia, więc dekoracje i światła są włączone, a atmosfera jest świąteczna. Szłem ulicą pełną sklepów, gdy nagle wszedłem do starego, nieco ekskluzywnego i bardzo znanego sklepu z perfumami, podszedłem do jednego ze sprzedawców z prośbą: powiedziałem mu, że niedawno próbowałem Prada Infusion d’Iris, podobała mi się czystość i mydlaność zapachu, ale byłem bardzo rozczarowany skandalicznie słabą trwałością (szczególnie w porównaniu do ceny). Czy mógłby polecić podobny zapach, który nie zniknie po godzinie? Zadał mi kilka pytań, wspomniałem mimochodem, że próbowałem i bardzo mi się podobał Bas de Soie od Lutensa w niedawnej przeszłości, ale to nie do końca to, co miałem na myśli. Jeśli w tym momencie myślisz, jak można przejść od Infusion d’Iris do Teint de Neige, które mają prawie nic wspólnego poza nutą irysa, zgadzam się, ale wytrzymaj ze mną. Nie mogę wystarczająco pochwalić, jak sprzedawca mnie odczytał i słuchał, ponieważ nie tylko zwrócił uwagę na mój wygląd - brunetka, dwudziestoparolatka, czerwona szminka, kocie oczy, minimalistyczne ciemne ubrania, czerwona wełniana kurtka - ale także dostrzegł coś głębszego. Mam kilku przyjaciół, którzy żartobliwie nazywają mnie Divą, co wcale nie jest prawdą, po prostu jestem trochę zdystansowana, gdy mnie pierwszy raz poznasz, ale potem się otwieram. W każdym razie, przewidział moje potrzeby i wprowadził mnie w coś, czego nie wiedziałam, że sama lubię: puder. To znaczy, wiedziałam i nawet kochałam zapach pudru talkowego, dziesięć lat wcześniej, jako nastolatka, krótko obsesjonowałam się Bvlgari Petits i Mamans, co mam na myśli, to że nie byłam świadoma mojej miłości do pudrowych zapachów na świadomym poziomie. Po chwili powiedział, że skoro powiedziałam nie do Bas de Soie, który był jednym z jego pierwszych wyborów dla mnie (zdecydowanie wyczuł moją zdystansowaną postawę), pójdzie inną drogą. Rozmawialiśmy trochę i ostatecznie ograniczyliśmy próbki do trzech: Lutens Daim Blond, Teint de Neige i trzeci zapach, którego za nic nie mogę sobie przypomnieć. Po powąchaniu ich na paskach odrzuciłem zapomniany trzeci i spryskałem dwa pozostałe na skórze. Na początku podobały mi się oba, ale niemal natychmiast poczułem morelę w Lutensie, a nie jestem fanem owocowych perfum, więc z każdą chwilą coraz bardziej odrzucałem ten zapach. Z drugiej strony, w przypadku Teint de Neige, oprócz tego, że był miłością od pierwszego powąchania, zauroczenie rosło z upływem czasu. Nie kupiłem go tego dnia, bardzo kompetentny sprzedawca doradził, żebym spędził z nim dzień i zobaczył, jak rozwija się na mojej skórze. Nie tylko rozwijał się pięknie, mogłem go jeszcze poczuć następnego dnia po prysznicu. Wróciłem tydzień później i kupiłem butelkę. Teraz stał się moim zapachem podpisowym, noszę go prawie codziennie, zimą i latem, ponieważ nie wierzę w sezonowość zapachów (przepraszam, nie przepraszam za ludzi wokół mnie), a chociaż powstrzymuję się od perfum w ciągu dnia latem, to nie wynika to z troski o innych, tylko z obawy, że perfum zareaguje ze światłem. Jestem próżna i egoistyczna w ten sposób! ;)
Sillage i trwałość, dla mnie, są ogromne do tego stopnia, że bardziej świadomi ludzie rozpoznają mnie po tym, jak poszłam na imprezę u przyjaciela, a gospodyni, która zna mnie dość dobrze, ale nie wiedziała, że przybyłam, zapytała z innego pokoju, czy jestem tam tylko dlatego, że rozpoznała zapach perfum w domu. W okresie świątecznym kilka lat temu wróciłem, aby zobaczyć moich rodziców, a wieczorem, gdy mama przytuliła mnie na lotnisku, powiedziała, że tęskni za moim zapachem (jak również za mną, lol), który nałożyłem rano, a potem powiedziała, że znów go poczuła następnego ranka, gdy wszedłem do kuchni na śniadanie. Wiele osób komentowało to, gdy wchodziłem do sklepu lub do wagonu pociągu. Podsumowując, ten zapach stał się teraz mną, zamieszkuję go, to dla mnie milion rzeczy, jak koronkowa bielizna pod wygodnym kaszmirowym swetrem, jest stary i nowy, jedwabna vintage sukienka noszona z skórzaną kurtką motocyklową. Nie mówię, że to skomplikowany zapach, ani rewolucyjny koncept, myślę, że czuję się w ten sposób, ponieważ tak bardzo się z nim identyfikuję. I nawet jeśli wiem, że to absurdalne, czuję, że jest mój i tylko mój, także dlatego, że nigdy nie minęłam nikogo innego, kto by go nosił. Myślę, że również tak bardzo mi się podoba, ponieważ kompensuje moją zdystansowaną postawę, jakby swoją pudrową słodyczą mówił innym, że nie jestem Królową Lodu, jaką mogę się wydawać na początku. Ostatecznie myślę, że to była moja nieświadoma przyczyna, dla której od początku odrzuciłam Bas de Soie, to jeden zapach, który bardzo lubię, ale prawdopodobnie boję się, że zbyt mocno podkreśli moją postrzeganą zdystansowaną postawę. Ostatnia rzecz: tak, to prawda, Iris od L’erbolario, który chciałabym kochać, ponieważ Villoresi nie jest w moim przedziale cenowym, jest prawie dokładną kopią, chociaż znacznie płaską, ale porównując obok Teint de Neige, pachnie tak tanio, chemicznie i plastikowo, że dosłownie boli. Kiedy jeszcze mieszkałam we Włoszech, nie było niczym niezwykłym przechodzić obok kobiet oblanych podróbką, była bardzo popularna przez jakiś czas, ale, o mój Boże, bóle głowy, które miałam, czując to!