Dragonfly od Zoologist to zapach, który najwyraźniej próbowałem tak długo, że pozostały po nim tylko opary. Ale nie jestem pewien, czy potrzebuję pełnej butelki. Nie posiadam wielu zapachów takich jak ten... co nie znaczy, że jest on niesamowicie wyjątkowy, bo nie jestem pewna, czy tak jest. To rodzaj delikatnego, wodnistego kwiatowego piżma z kwiatem wiśni i piwonii oraz słodkim, pudrowym heliotropem. Chociaż jest przyjemny, nawet całkiem ładny, zdecydowanie umieściłbym go w kategorii wodnej... a ja nie kocham wodnych zapachów. Nawet tak znośnych jak ten. Myślę, że to właśnie mam na myśli, mówiąc, że nie mam wielu takich zapachów. Jestem pewien, że jest wiele rzeczy, które pachną podobnie, ale nie potrafię powiedzieć, co to jest, ponieważ ich nie noszę ani nawet nie próbuję! Czytałem, że ważki rozwijają się w świeżej, czystej wodzie i myślę, że w tym zapachu jest coś z tej czystości. "Czystość" to bardzo delikatne określenie, więc waham się nawet go użyć, ale to pierwsze słowo, które przychodzi mi na myśl i szczerze mówiąc, teraz, kiedy to powiedziałem, wiesz, kogo mogę sobie wyobrazić noszącego ten zapach? Odważną i absurdalnie słodką Laurę Lee z Yellowjackets. Ten zapach jest idealny dla tej postaci.
Na pierwszy rzut oka, coś w tym przypomina mi zapachy ELDO (co nie jest dla mnie dobrą rzeczą). Wydaje się to być znośnym irysowym zapachem, ale wodne nuty i ryż są bardzo wyraźne, a gdy zaczyna się rozwijać, staje się trochę jajeczny, jak fiołki parmeńskie i jajecznica w koszu z innymi nieokreślonymi odpadkami. Bleurgh, dziękuję, nie.
Dla mnie to jest ładna równowaga zieleni (mech dębowy to mój ulubiony), lekkich kwiatów i akwatyków. Zwykle mam problem z akwatykami ze względu na ich trwałość i tutaj jest tak samo. Zapach jest interesujący i przyjemny, ale po kilku godzinach nie zostaje nic. W tej cenie to trudna do sprzedaży propozycja.