Zespół marketingowy z zazdrością spogląda na zyski generowane przez Sauvage.
Po pierwsze, co to w ogóle jest cologne intense? Nieco mniej niż EDT? A może, co bardziej prawdopodobne, chwyt marketingowy, aby uniknąć rzekomej efeminizacji słowa perfumy, ponieważ jest to zapach, który wydaje się celować w męski rynek?
Tak czy inaczej, pomyślałem o tym dopiero po przetestowaniu, więc nie wpłynęło to na moje ogólne wrażenie.
Od samego początku wyczuwam grejpfrut lub, po namyśle, może ostry, tani win. Dużo tego. To jest zrównoważone przez dość dyskretną lawendę, dobrze wymieszaną, więc łagodzi ostrość nuty głowy.
Od tego momentu zmiany zachodzą bardzo szybko. Staje się pikantny i słodki, z niemal kolaowym akcentem. Pojawia się niespodziewany, bardzo gorzki wybuch zielonego cyprysu, który znika niemal tak szybko, jak się pojawia. W końcu osiada na pieprzowym cytrusowym mydle i pozostaje w tym stanie, monotonnie i nudno brzęcząc w tle. Naprawdę próbowałem się z nim zmierzyć, naprawdę, ale skończyłem na szorowaniu. Życie jest zbyt krótkie, itd.
Są rzeczy, które mi się tu podobały, szczególnie gdy cyprys zyskuje dominację, ale ogólnie jest dość nieinspirujący, a faza pikantno-słodka jest szczególnie mdła i nudna. Jest jednak długotrwały, biorąc pod uwagę, że a) to cologne i b) to Jo Malone. Szczerze mówiąc, byłbym zadowolony, gdyby zniknął nieco szybciej. Dziwna rzecz: w butelce pachnie bardzo przyjemnie, ale na skórze wydaje się niezdarnie krzykliwy. Absolutnie odrzucam.

To jest absolutnie niedoceniany zapach, ma niesamowity drzewny aromat! Pachnie jak bardzo bogaty mężczyzna!