Nie jest straszne, ale to jak Lipstick Rose, z odebraną ambrową ciepłotą i użyciem tańszych składników, z odrobiną imbiru. Jest dość zgodne z innymi zapachami ELDO. Dla mnie od razu sprawia, że życzę sobie, aby to był Lipstick Rose, znacznie lepszy zapach, chociaż PdP jest znacznie tańszy.
To ma dla mnie szalone otwarcie. Wyczuwam dyskretny akord róży, który jest albo tandetny, albo najdokładniejszą i najbardziej wyrafinowaną różą, jaką kiedykolwiek wąchałem, naprawdę nie wiem, co? lol. Jednak to wszystko nie ma znaczenia, ponieważ akord jest dziwnie bardzo ulotny, a Putain nie jest o różach, to pudrowy, piżmowy zapach z rodzajem artystycznego ugryzienia, uniemożliwiający mu bycie całkowicie przyjaznym, uroczym romansem. Nie powiedziałbym, że jest zwierzęcy lub cokolwiek jawnego, ale podskórnie coś zmierza w tym kierunku. Posiada tę kreatywną punkową iskrę, którą Etat miał kiedyś, ale w ostatnich latach została nieco utracona. Odczuwam w nim nadrzędną kobiecość i to miało być dla mnie ostatecznym czynnikiem decydującym (nie żebym nie posiadał żadnych kobiecych perfum, oczywiście, że posiadam), aż do głębokiego wyschnięcia czysto endulgentnego, pięknego piżma, blisko skóry niebiańskiej mieszanki ambrette miękkości i różowych pudrowych tonów. To znaczy, oczywiście, jest mnóstwo zapachów, które mają świetne nuty bazowe, w których niekoniecznie można się dogadać z resztą, i nie mogę kupować perfum, aby cieszyć się nimi po 8 godzinach, nie to, że nie podobał mi się początek tego umysłu. W rzeczywistości uwielbiałem piżmo TAK bardzo, że rozważałbym zakup tego.
Chciałem to mieć od tak dawna, w końcu udało mi się to zdobyć na lato, chociaż nie wydaje się, żeby to była pora, którą ludzie polecają do noszenia tego zapachu. Chodzi o to, że nie jestem do końca przekonany co do sezonowości perfum, tym bardziej, że uważam, iż to jest taki zapach, który rozwija się w cieple, ponieważ złapałem go w zapachu trochę spoconego na sobie (a tuż po prysznicu, więc wiem, że to nie byłem ja). Oczywiście jest „spocony” w miły sposób. Cóż, nie do końca miły, jest trochę brudny w rzeczywistości, to jest ten wyzywający klimat, który perfum ma mieć. Ale to nie jest stała cecha, a temperatura prawdopodobnie pomaga mu się w ten sposób rozwijać. Więc dla tych, którzy tęsknią za tym aspektem, moja sugestia to spryskać się nim w gorący i wilgotny dzień i zobaczyć, czy coś się zmieni. Jestem ciekaw, czy zmienia się w chłodniejszych miesiącach i staje się bardziej stonowanym pudrowym kwiatowym zapachem.
Na początku pudrowa róża, w ogóle nie wyczuwam wymienionych nut fiołka. Jest tu przebiegły akcent maliny, dość miękka skóra i ledwie wyczuwalny zapach spoconego kuminu. Początkowo wydaje się dość łagodny, ale co jakiś czas składniki zdają się intensyfikować w niemal agresywny sposób, zanim znów ustąpią. Z czasem dominują nuty skórzane, podczas gdy jednocześnie stają się intensywnie pudrowe. Na koniec następuje długi dry down, kiedy przez przebija się nieco zwierzęcy bursztyn.
Chociaż putain w nazwie prawie na pewno odnosi się do kobiety, wydaje mi się, że to dość uniseksowy zapach, więc równie dobrze może odnosić się do mężczyzny, a rzeczywiście, mężczyzna mógłby go nosić dość łatwo (bez podtekstów). Przyjemny, dobrze wykonany mainstreamowy zapach, nie jest wcale tak odważny, jak sugeruje jego nazwa, i bardziej przypomina nie tyle cielesność w francuskim boudoir, co osobę o wątpliwych standardach higieny, która maskuje zapach nadmiernym użyciem makijażu.