Narciso Rodriguez for Her od Narciso Rodriguez zostały wydane w 2003 roku. Perfumiarzem tej kreacji jest Christine Nagel and Francis Kurkdjian. Zawiera nuty głowy: Bergamotka, Kwiat pomarańczy, and Osmanthus, nuty serca: Bursztyn and Piżmo, and nuty bazy: Paczula, Wanilia, and Wetiwer.
Narciso for her (EDT) jest... był moim nemezis. Pamiętam, że w 2003 roku, kiedy został wprowadzony na rynek, oprócz tego, że był zupełnie inny od tego, co było w modzie, zakochałem się w czarnym, surowym, ciężkim flakonie. Próbowałem go wielokrotnie, przy różnych okazjach, ale nigdy tak naprawdę go nie zrozumiałem. Wiedziałem, że ładnie pachnie; wszyscy go nosili, a ślad zapachowy pozostawiony za sobą był naprawdę bardzo przyjemny. Ale na mnie czułem tylko ostre alkoholowe otwarcie, które zdawało się nigdy nie znikać. A kiedy się ulotnił, nie czułem na sobie tego intrygującego zapachu. Jasne, moje ubrania pachniały cudownie i utrzymywało się to aż do prania. Ale na mojej skórze? Nic. To był przypadek desperackiego pragnienia, by go pokochać. Rzecz w tym, że ona nie odwzajemniała mojej miłości. Kilka tygodni temu natknęłam się na próbkę po zakupie czegoś innego. Pomyślałem, czemu nie. Pierwsze noszenie nie było złe. Otwarcie moich koszmarów było w porządku, ale nie trwało długo. Wow, to był pierwszy raz. Wkrótce potem poczułem zapach na sobie, a nie tylko na ubraniach. I oto był, zapach, który pamiętałem. Miękki, piżmowy, kremowy. I tak to zostawiłem. Dwa dni później założyłem go ponownie. Tym razem ostre otwarcie nie było tak ostre, a dobra część pojawiła się wcześniej! Ponownie, miękkie piżmo, które nie jest szczególnie czyste. Czułem się jak skóra. Wykąpana luksusową kostką rzemieślniczego mydła. Pokrytą warstwą bogatego kremu z nutą kwiatowego pudru. W końcu mogłem to poczuć. Ciepło mojej skóry ujawniło serce kwiatu pomarańczy, a osmantus, który zamienił się na mnie w szampon, stał się wspaniałym zapachem przypominającym herbatę z nutami moreli. Mdlałam! Nie wyczuwam wanilii, choć robi swoje w słodkim, kremowym drydown. Bursztyn i paczula nie są ciężkie, ale zamiast tego dodają pewnej suchości, co czyni go doskonałym dla facetów i kobiet. (Powiedziano mi, kiedy wczoraj kupiłem butelkę, że wielu mężczyzn woli tę wersję od zwykłego Narciso dla niego) Dla mnie Narciso to wszechstronny zapach. Pokrywa pustkę codziennego zapachu, który moim zdaniem nikogo nie obraża, a jednocześnie pachnie interesująco. W ostatniej dekadzie pojawiło się wiele zapachów, które uważane są za "nowoczesne klasyki". Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Uważam jednak, że Narciso zasłużył na to miano. Moim skromnym zdaniem to jedyne perfumy dostarczane nam przez dział mainstreamu, które naprawdę oferują coś innowacyjnego, zachowując jednocześnie stałą jakość w ciągu ostatnich 15 lat. Mam tylko nadzieję, że tak pozostanie!
Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo For Her się zmienił, dopóki nie dostałem w swoje ręce flakonu z 2006/7 roku. Nadal podtrzymuję swoją starszą recenzję dotyczącą obecnej butelki (nadal ją uwielbiam), ale ponowne powąchanie oryginału przywołało tak wiele wspomnień i sprawiło, że pokochałem go jeszcze bardziej. OG ma bardziej wyraźny słodki, kwiatowy charakter. Kwiat pomarańczy i osmantus zajmują centralne miejsce, podczas gdy piżmo, które jest bardziej kremowe i wyraźniejsze, sprawia, że zapach jest niesamowicie gładki. Ma cudowne uczucie przytulania i bogatą kwiatową słodycz, podobnie jak w L'Absolu (ten jest najbliższy OG For Her). Paczula i bursztyn osładzają go nieco bardziej; piżmo nadal jest mocne i naprawdę czuć piżmowy olejek lub unguent, co czyni go niezwykle zmysłowym. Po latach i doceniając go znacznie bardziej niż w momencie premiery, uważam, że jest piękny i pochłaniający. Zapach jest intensywny i jeśli przyklei się do ubrania, trzeba go zmyć. Prąd, choć nadal piękny, jest bardziej ulotny, szybciej staję się anosmiczny, a piżmo wydaje się ostrzejsze i "zimniejsze", przez co wszystko pachnie inaczej. Nadal jest kremowy, ale ta wspaniała kwiatowa słodycz jest mniejsza. Jest bardziej szorstki i drzewny, mniej kwiatowy i bardziej ambrowy. Uwielbiam oba zapachy, ale teraz czuję się, jakbym miał dwa różne zapachy, coś w rodzaju flankera. Pierwsze wersje mają przezroczyste dno, a czarne szkło, choć nadal pomalowane od wewnątrz, wygląda jak 4 różne elementy zamiast jednego. Pierwsze flakony nie mają wewnętrznego woreczka, ale mogę zagwarantować, że są oryginalne (mój dostałem od znajomego, który pracował u Narciso Rodrigueza i miał schowane zapieczętowane flakony). Oczywiście, jak zawsze, podróbki istnieją i mogą budzić wątpliwości. Na potrzeby tej recenzji otrzymałem sygnowany flakon z limitowanej edycji o pojemności 100 ml.
Narciso for her (EDT) jest... był moim nemezis. Pamiętam, że w 2003 roku, kiedy został wprowadzony na rynek, oprócz tego, że był zupełnie inny od tego, co było w modzie, zakochałem się w czarnym, surowym, ciężkim flakonie. Próbowałem go wielokrotnie, przy różnych okazjach, ale nigdy tak naprawdę go nie zrozumiałem. Wiedziałem, że ładnie pachnie; wszyscy go nosili, a ślad zapachowy pozostawiony za sobą był naprawdę bardzo przyjemny. Ale na mnie czułem tylko ostre alkoholowe otwarcie, które zdawało się nigdy nie znikać. A kiedy się ulotnił, nie czułem na sobie tego intrygującego zapachu. Jasne, moje ubrania pachniały cudownie i utrzymywało się to aż do prania. Ale na mojej skórze? Nic. To był przypadek desperackiego pragnienia, by go pokochać. Rzecz w tym, że ona nie odwzajemniała mojej miłości. Kilka tygodni temu natknęłam się na próbkę po zakupie czegoś innego. Pomyślałem, czemu nie. Pierwsze noszenie nie było złe. Otwarcie moich koszmarów było w porządku, ale nie trwało długo. Wow, to był pierwszy raz. Wkrótce potem poczułem zapach na sobie, a nie tylko na ubraniach. I oto był, zapach, który pamiętałem. Miękki, piżmowy, kremowy. I tak to zostawiłem. Dwa dni później założyłem go ponownie. Tym razem ostre otwarcie nie było tak ostre, a dobra część pojawiła się wcześniej! Ponownie, miękkie piżmo, które nie jest szczególnie czyste. Czułem się jak skóra. Wykąpana luksusową kostką rzemieślniczego mydła. Pokrytą warstwą bogatego kremu z nutą kwiatowego pudru. W końcu mogłem to poczuć. Ciepło mojej skóry ujawniło serce kwiatu pomarańczy, a osmantus, który zamienił się na mnie w szampon, stał się wspaniałym zapachem przypominającym herbatę z nutami moreli. Mdlałam! Nie wyczuwam wanilii, choć robi swoje w słodkim, kremowym drydown. Bursztyn i paczula nie są ciężkie, ale zamiast tego dodają pewnej suchości, co czyni go doskonałym dla facetów i kobiet. (Powiedziano mi, kiedy wczoraj kupiłem butelkę, że wielu mężczyzn woli tę wersję od zwykłego Narciso dla niego) Dla mnie Narciso to wszechstronny zapach. Pokrywa pustkę codziennego zapachu, który moim zdaniem nikogo nie obraża, a jednocześnie pachnie interesująco. W ostatniej dekadzie pojawiło się wiele zapachów, które uważane są za "nowoczesne klasyki". Zdecydowanie się z tym nie zgadzam. Uważam jednak, że Narciso zasłużył na to miano. Moim skromnym zdaniem to jedyne perfumy dostarczane nam przez dział mainstreamu, które naprawdę oferują coś innowacyjnego, zachowując jednocześnie stałą jakość w ciągu ostatnich 15 lat. Mam tylko nadzieję, że tak pozostanie!
Nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo For Her się zmienił, dopóki nie dostałem w swoje ręce flakonu z 2006/7 roku. Nadal podtrzymuję swoją starszą recenzję dotyczącą obecnej butelki (nadal ją uwielbiam), ale ponowne powąchanie oryginału przywołało tak wiele wspomnień i sprawiło, że pokochałem go jeszcze bardziej. OG ma bardziej wyraźny słodki, kwiatowy charakter. Kwiat pomarańczy i osmantus zajmują centralne miejsce, podczas gdy piżmo, które jest bardziej kremowe i wyraźniejsze, sprawia, że zapach jest niesamowicie gładki. Ma cudowne uczucie przytulania i bogatą kwiatową słodycz, podobnie jak w L'Absolu (ten jest najbliższy OG For Her). Paczula i bursztyn osładzają go nieco bardziej; piżmo nadal jest mocne i naprawdę czuć piżmowy olejek lub unguent, co czyni go niezwykle zmysłowym. Po latach i doceniając go znacznie bardziej niż w momencie premiery, uważam, że jest piękny i pochłaniający. Zapach jest intensywny i jeśli przyklei się do ubrania, trzeba go zmyć. Prąd, choć nadal piękny, jest bardziej ulotny, szybciej staję się anosmiczny, a piżmo wydaje się ostrzejsze i "zimniejsze", przez co wszystko pachnie inaczej. Nadal jest kremowy, ale ta wspaniała kwiatowa słodycz jest mniejsza. Jest bardziej szorstki i drzewny, mniej kwiatowy i bardziej ambrowy. Uwielbiam oba zapachy, ale teraz czuję się, jakbym miał dwa różne zapachy, coś w rodzaju flankera. Pierwsze wersje mają przezroczyste dno, a czarne szkło, choć nadal pomalowane od wewnątrz, wygląda jak 4 różne elementy zamiast jednego. Pierwsze flakony nie mają wewnętrznego woreczka, ale mogę zagwarantować, że są oryginalne (mój dostałem od znajomego, który pracował u Narciso Rodrigueza i miał schowane zapieczętowane flakony). Oczywiście, jak zawsze, podróbki istnieją i mogą budzić wątpliwości. Na potrzeby tej recenzji otrzymałem sygnowany flakon z limitowanej edycji o pojemności 100 ml.