Dobrze pachnąca róża z zbyt dużą ilością ambrocenidu pod spodem. Ogromna projekcja i wieczna trwałość (bazy).

Mam to od ponad roku i nosiłem to kilka razy, ponieważ jest zbyt mocne na większość sytuacji, a także ma ten przyciągający element, który sprawia, że chcesz używać go w dużych ilościach, gdy próbujesz spryskać się lekko (podobnie jak Interlude Man w tym aspekcie). AG robi dużo hałasu o tym, że ten perfum zawiera najwięcej róży ze wszystkich perfum. No cóż, zgoda, ale to, co najbardziej czuć, to baza Matière Première, która przewija się przez całą linię. W tym przypadku jest ona szczególnie mocna, więc jakiekolwiek poczucie natury czy nawet kwiat róży jest przytłoczone przez ultra-nowoczesny wrzask. Mimo to, wiele osób uwielbia ten wrzask, a to właśnie on sprawia, że dla mnie jest podobny do POAL. Odczucie tego zapachu to dla mnie bardzo dobrze zorganizowana osoba z chaotycznym stylem życia i problemem z alkoholem. Tego rodzaju osoba, z którą miło spędza się czas w małych dawkach, ale zawsze ma w sobie psychopatyczną energię (bez względu na płeć) i lubi przekraczać granice społeczne, ponieważ właśnie to zrobi Radical Rose, wkroczy w przestrzeń i myśli każdego w promieniu 10 metrów od ciebie, a jeszcze bardziej, jeśli jesteś w komunikacji miejskiej. Co mi się w nim podoba, to kadzidlany klimat i dżemowa słodycz, która nie jest zbyt mdła.

Every PG with cannabis is ruined by it for me. It's strong and headache-inducing.

I get ylang ylang and tuberose more than the listed notes, but it's not bad. It reminds me of Embruns d'ylang. I really like this, it has grand, honking floral notes but with an original twist.

Overwhelming patchouli, not much else. Not a terrible scent, sort of compelling, but the notes listed are cuckoo, and it veers too far into pickle juice for me, even in the opening so it doesn't bode well for the patchouli drydown.

Inoffensive if underwhelming. To anyone thinking of spaffing 200 euros on the sample set. I did, and I have now tested 25 of them, and there are like three that I didn't rush to scrub off after 10 minutes, so I now officially regret this purchase. The ones which are OK are just OK, and the wonder is fleeting. I can only assume the ingredients are cheap. The quality reminds me of Maison Margiela, which I find to be sort of budget level too, albeit it high prices for the quality

Horrible chemical ambroxan hell after a nice opening which lasts 10 mins. The terrible abroxan funk is then impossible to wash off. It's a hate from me.

100% Window cleaner, couldn't wait to scrub it off. Of five I've tried so far from my 90 samples, three have been scrubbers, this doesn't bode well.

Pear and tuberose, that's what I'm getting, Iike L'Interdit. Seen it all before.

Kinder egg and/or cheap foil-wrapped chocolate Christmas tree decorations, but I like it! Update: the above was based on a recent sample. I now have a bottle of the old Parfumerie Générale Musc Maori... It might be my imagination but it's a bit more potent and realistically chocolate smelling and less plasticky. I liked it before but I like this more. That said, it's ridiculously strong, like so so strong that one spray is enough to fill my apartment to choking level.

Such a wonderful, effervescent, sparkling open, then [wet fart noise] heavy shower gel, probably something with "men" and "sport" in the name. Wak wak waaaaaaa. It almost smells like a green fig scent, not unlike Versace Dylan Blue.