fragrances
recenzji
Mój zapach charakterystyczny
627 recenzji
Geosmina, mocz i pleśń.
Kto potrzebuje Sombre i Secretions Magnifiques, gdy ma do powąchania ten najbardziej zgniły odór? Szczerze mówiąc, to jest okropne. Co mogę mu przyznać, to że rzeczywiście wyobrażam sobie, jakby pachniał brudny leniwiec, zjeżdżający z drzewa do swojej latryny (ten perfum zdecydowanie zawiera latrynę), z śladami gnijących owoców na swoim futrze. A w pewnym momencie też jakaś ptak na to nasrał. Tak właśnie pachnie. Nadal doceniam jego istnienie z daleka, ale kto do diabła nosi to, to dla mnie zagadka.
Pachnie jak prawdziwy ptasi kał. W pewnym sensie jestem pod wrażeniem. Przypomina mi to Secretions Magnifiques, ponieważ jest to starannie skonstruowany odrażający zapach. Gdybyś złapał obrzydliwego, chorego miejskiego gołębia i wcisnął twarz w jego pióra, myślę, że pachniałoby to tak, jest tu nawet delikatny zapach spalin, a z czasem staje się to coraz gorsze i silniejsze. Teraz minęło 20 minut i czuję akord moczu, o którym wspomina każdy inny. To jak stary mocz w brudnej publicznej toalecie.
Bardzo dziwne, rodzaj ostry, miętowy początek, jakby stworzyć pastę do zębów o smaku tuberozy, z nieco bucolicznym, łąkowym podtonem, a jednocześnie utrzymującym DNA czarnej orchidei, które jest od razu zauważalne. Jeszcze nie do końca rozumiem, co czuję. Mogę powiedzieć, że wszystkie wymienione powyżej nuty są obecne i są mocne, chociaż nie tak muskularne jak tyranizujący BO EDP. Jest coś kwaśnego pod tym wszystkim, co wyczuwam bardziej tam, gdzie moja skóra jest najcieplejsza (wewnętrzna strona łokcia), rodzaj nieprzyjemnego, drożdżowego, chmielowego musowania. Co to za perfumy? Jeden z najdziwniejszych zapachów, jakie próbowałem, a próbowałem ich naprawdę dużo. Może brawo.
Kremowy, słodki wetiwer i bylica. Spryskałem to na jednym nadgarstku w Galeries Lafayette, a potem poszedłem do pracy, a w ciągu 3 godzin zamówiłem tanią butelkę online. Brakuje mu intensywnego zapachu fixatywnego, który sprawia, że niektóre zapachy Gaultieriego są prawie nie do noszenia, zamiast tego przez wiele godzin serwuje pyszne nuty absyntu. Nie rozumiem skarg na wydajność, wręcz cieszę się, że nie pozostaje na moich ubraniach na stałe i nie dusi pomieszczenia. Nie rozumiem marketingowego opisu tego zapachu, który mówi o histerii itd. To delikatny, uprzejmy i gładki zapach.
Charakterystyczny, piszczący zapach od Nishane, który zdominuje każdy inny aromat w promieniu 2 km. Pachnie dobrze, ale jest zbyt intensywny. Aktualizacja: właściwie cofam ostatni komentarz. Po 30 minutach rozwija się w naprawdę zły zapach. To jest do zmycia.
W Nishane jakość oznacza bycie tak duszącym i nieznośnie mocnym, jak to tylko możliwe, aby nikt w promieniu 500 metrów nie uciekł bez bólu głowy i przypalonych włosków w nosie, a ten zapach plasuje się w czołówce najbardziej przesadzonych, szokujących i mdłych horrorów w ich ofercie. Nie wiem, kto by to nosił, ale nie chcę być w tym samym budynku co oni.
Otwiera się bardzo podobnie do Girl od CdG (również od Lie), ale potem pojawia się sosna, a złożoność się rozwija, staje się dojrzała, bogata i zmysłowa. Cudowna.
Zajęty zapach przypominający intensywne kompozycje Nishane (może mniej agresywna wersja Fan Your Flames). Nie dla mnie, ale mimo to bardzo ładny.
Coś w tym zabawnym, słodkim, alkoholowym akordzie przypomina mi Paris Fidji Pierre'a Guillaume'a.
Jeśli dobrze rozumiem łacinę (czego nie robię), nazwa tłumaczy się jako "Ciało Konia". Otwiera się właśnie w ten sposób, a następnie szybko przechodzi w nieco rozczarowującą, fiołkową, intensywną skórzaną kompozycję. Wolałbym, aby miała element oud z obory, ponieważ w obecnej formie zwierzęcy, koński akcent szybko ustępuje miejsca ogólnej, chociaż wysokiej jakości skórze.