fragrances
recenzji
530 recenzji
1872 for Men to cudownie wyrafinowany i wyrafinowany zapach dla klasycznego dżentelmena. To pięknie gładkie i delikatne podejście do klasycznego aromatycznego fougere - emanujące klasą i elegancją na każdym kroku. Jest jasny, cytrusowy i lekko ziołowy, ale doskonale równoważy ostrość z równie dużą gładkością. Królują tu cytrusy - limonka, grejpfrut, mandarynka i bergamotka w doskonałej harmonii, ze słodszymi akcentami ananasa w tle. Od tego momentu aromatyczna ziołowa strona zaczyna świecić; petitgrain, lawenda, rozmaryn i szałwia w całej okazałości. Pojawia się subtelna nuta rozmytej brzoskwini, która ponownie dodaje owocowej słodyczy, ale także wygładza wszystko swoją kremową naturą. To w zasadzie większość profilu zapachowego, jest tu trochę drewna i kwiatów, ale nie są one zbytnio wyczuwalne. Ogólnie uważam, że jest wspaniały - nie jest to najbardziej złożony lub imponujący zapach, jaki kiedykolwiek wąchałem, ale jest po prostu tak satysfakcjonujący i przyjemny w noszeniu.
Blonde Amber zawsze był jednym z najpopularniejszych zapachów od Clive'a Christiana, ale w ostatnim roku szczególnie zyskał na popularności - winię za to TikTok. Wiele osób twierdzi, że jest to najlepszy zapach na zimną pogodę na rynku; nie jest, nie na dłuższą metę. Wciąż jednak jest przyjemny; przytłaczająca słodycz suszonych owoców i gładka tonka bardzo dobrze uzupełniają suchy tytoń i dymne żywice, z odrobiną gorzkości, aby utrzymać go interesującym. Jednak, jak to często bywa w przypadku Clive'a Christiana, nie pachnie tak drogo, jak jest w rzeczywistości. 500 funtów za to jest nieprzyzwoite, nie zapłaciłbym za to ponad 150 funtów i powodzenia w znalezieniu go w tej cenie. Podoba mi się ten zapach, ale pod wszystkim, co mi się w nim podoba, jest po prostu utrzymujący się zapach taniości, po raz kolejny naprawdę nie wiem, dlaczego tak bardzo go reklamowano.
Amberwood jest interesujący, mam trudności z podjęciem decyzji, czy mi się podoba, czy nie. Jedno jest pewne, Clive Christian przesadza z ceną za taki zapach. Jest prawie boleśnie nudny, irytująco prosty i trochę drapiący. Z nazwą taką jak Amberwood, byłbyś tak samo zaskoczony jak ja, że nie wyczuwam żadnego związku z bursztynem. Jest to rodzaj aromatycznego zapachu drzewnego, z przytłaczającą syntetyczną piżmowością, która otula wszystko. Na pierwszy plan wysuwa się szałwia, której wytrawne, lekko zielone nuty dość dobrze komponują się z syntetycznym piżmem i drewnem. Szczerze mówiąc, pachnie przyjemnie, ale też tanio. Miałem podobny problem z Rock Rose, za zapach za 500 funtów chcesz pachnieć jak członek rodziny królewskiej, podczas gdy ten będzie pachniał jak Superdrug. Dlaczego mieliby sprzedawać tak tani i podstawowy zapach jako luksusowy? Być może nigdy się tego nie dowiemy.
X Masculine to ikoniczny i niezaprzeczalnie fantastyczny profil zapachowy w świecie niszowych perfum męskich. Nie ma nic innego, co pachniałoby podobnie, poza tymi, które go skopiowały. Pachnie jak fougere połączone z orientem, ale głównie jako ciepły korzenno-orientalny zapach. Otulające ciepło gładkiego kardamonu i pikantnego cynamonu zajmuje centralne miejsce, a imbir i bergamotka dodają świeżej pikanterii. Wszystko to spoczywa na bogatej, drzewnej bazie złożonej z nut drzewnych, kwiatowych i wetywerii. Podróż tego zapachu to walcząca dychotomia pikantnej świeżości z rozgrzewającymi przyprawami - i jest fenomenalna. Jest bardzo podobny do Reckless Pour Homme marki Roja, a może powinno być odwrotnie, biorąc pod uwagę, że był pierwszy. Jednak, jak to Roja zwykle robi, uważam, że jego iteracja tego profilu zapachowego jest znacznie lepsza, ponieważ wydaje się gładsza i bardziej wyrafinowana. Jednak Clive Christian musi być szanowany za pomysłowość takiego profilu zapachowego.
Po recenzji Bergamask moje oczekiwania wobec Megamare były bardzo niskie - można śmiało powiedzieć, że zostały spełnione. Gaultieri zaprezentował kolejną molestację zmysłów, w postaci tandetnie pachnącego akordu wodnego. Uwielbiam intensywnie wodne zapachy z tym potężnym akordem wodorostów, Acqua di Sale od Profumum Roma jest tego doskonałym przykładem. Jednak w przypadku Megamare pachnie po prostu tanio i leniwie - jest przytłaczająco mocny, do tego stopnia, że nie da się go nosić. Nie jest nie do noszenia, ale jest wiele zapachów w tym stylu, które faktycznie ładnie pachną. Po raz kolejny Gaultieri udowadnia, że jest mistrzem w tworzeniu tanich i niechlujnych zapachów. Naprawdę nie podoba mi się jego twórczość, to nie są dzieła sztuki czy pomysłowości, to niechlujne obelgi pod adresem perfumiarstwa.
Bergamask to graniczny atak na nos, nieskrępowany atak na zmysły, który niekoniecznie mi się podoba. Dlaczego robi się wokół tego tyle szumu? Nie rozumiem, na czym polega tu atrakcyjność, poza brutalnie mocnym wykonaniem, które ludzie zdają się cenić ponad wszystko. To po prostu przedawkowanie bergamotki i cytryny, i to nie w dobry sposób. Jest szorstki, piskliwy i, szczerze mówiąc, katastrofalny. Sprawia wrażenie, jakbyś wylał na siebie środek do czyszczenia powierzchni o zapachu cytryny. Czytałem, że winowajcą jego monstrualnej trwałości i projekcji jest javanol, syntetyczna cząsteczka drzewa sandałowego. Nie jest w żaden sposób wyzywający, nie jest "ultra niszowy", to po prostu słaby zapach. Ludzie opisują Alessandro Gaultieriego jako kreatywnego geniusza, ja tego tutaj nie widzę - widzę tylko kogoś, kto potrzebuje krzyku, by zwrócić na siebie uwagę i w pośpiechu wrzucił garść niechlujnych aromatyczno-chemicznych substancji.
Eau the Audacity... Penhaligon's rzeczywiście ma czelność wypuścić zapach, który jest niczym innym jak czymś mocno inspirowanym już sklonowanym na śmierć profilem zapachowym. Jeśli jeszcze nie wiesz, to jest to nic innego jak profil zapachowy Bois D'Argent marki Dior. Jest to ta sama kombinacja słodkiej, kremowej wanilii, kadzidła i skóry oraz przytłaczającej fali pieprzu atakującej nozdrza. Z tego rodzaju zapachami jest tak, że nigdy nie są tak dobre jak oryginalna wersja, co w tym przypadku nie może być bardziej prawdziwe. To ładny zapach, pachnie przyjemnie i rozumiem, dlaczego ludzie go lubią. Ale nie ma tu żadnej kreatywności, żadnej oryginalności, to po prostu zostało stworzone dla szybkiego zarobku, a Penhaligon's będzie go bezlitośnie doić. Wystarczy kupić Bois D'Argent i mieć to z głowy.
Babycat to jeden z tych zapachów, które masy chwalą po prostu za to, że robią absolutne minimum - przyjemnie pachną. To tak, jakby ludzie chwalili celebrytów za wykonywanie podstawowej ludzkiej funkcji. To dość przyjemny zapach, ale dla tak wielu osób nazywanie go "najlepszą wanilią w historii" jest grubą przesadą. To przyjemny, gładki, zamszowy zapach wanilii - jest miękki i kremowy, ale nie staje się zbyt słodki. Wyobrażam sobie, że to zasługa kadzidła, które jest dość suche i nieco gęste, wraz z przytłaczającą ilością pieprzu. Jest bardzo pieprzny, zbyt mocno jak na mój gust. Jeśli już, to natychmiast przenosi mnie do królestwa Bois D'Argent i Bois D'Iris - nie jest to nic nowego ani pomysłowego. YSL wzięło wypróbowany i przetestowany profil zapachowy i po prostu nadało mu bardzo mały obrót. Jest ładny, ale brakuje mu kreatywności.
Light My Fire to idealna nazwa dla tak rozgrzewającego i odurzającego zapachu. Zdałem sobie sprawę, że Kilian są bardzo dobrzy w chodzeniu po tej linii między seksownym a przytulnym - ten robi obie te rzeczy genialnie. To rodzaj ciemnego, ziemistego zapachu tytoniu wykonanego wyjątkowo dobrze. Tytoń jest niesamowicie suchy, papierowy i prawie roślinny, przypuszczam, że podniesiony przez siano, aby wysuszyć go jeszcze bardziej, aż stanie się lekko trawiasty. Ta trawiastość nadaje mu mroczny i ziemisty charakter poprzez dodanie dużej ilości paczuli, obok wetywerii i brzozy. Jest też odrobina miodowej słodyczy i wanilii, ale jest ona subtelna. Paczula przypomina mi nieco Straight to Heaven, który uwielbiam. Jednak ten zapach podąża w nowym kierunku dzięki słodkim nutom tytoniu i miodu. Uważam, że jest fantastyczny, po prostu pachnie rozgrzewająco i uwodzicielsko - nie kocham go jednak tak bardzo jak Straight to Heaven, który uwielbiam.
Voulez-Vous Coucher Avec Moi lub "Do You Want to Sleep With Me" to zaskakująco erotyczna i sugestywna nazwa dla tak grzecznego i wyrafinowanego zapachu. Naprawdę podoba mi się ten zapach, ale nie przekazuje on tego rodzaju obrazów, których się spodziewasz; zamiast tego myślę o bogatej, ważnej kobiecie ubranej na dziewiątkę w całej swojej finezji. Tuberoza może być dla niektórych trudną nutą. Jeśli jest dobrze zrobiona, jest jedną z moich ulubionych nut wszechczasów. To dobra tuberoza - ale nie wybitna. Wyczuwalna jest w niej ta bąbelkowatość, której można oczekiwać od zapachu tuberozy, ale brakuje jej jakiegokolwiek cielesnego, seksualnego aspektu, co ją powstrzymuje - jednak rozumiem, dlaczego mogli to zrobić, aby spodobać się masowemu rynkowi. Ogólnie rzecz biorąc, jest to dość typowa tuberoza, złagodzona maślanym ylang-ylang wśród innych białych kwiatów, róży i odrobiny wanilii. Zapach świetny, nie mogę się z tym kłócić, ale jest trochę zbyt czysty i bezpieczny jak na mój gust.