Podoba mi się, co Balmain (Estee Lauder) zrobił z tą kolekcją, połączenie odnowionych klasyków (Vent Vert, Ivoire), nowości (Sel d'Ambre) oraz zaskakujących zmian i zamian (Ebene>Carbone). Miejmy nadzieję, że wkrótce znajdą się w sklepie z rabatami EL, ponieważ ceny są trochę za wysokie jak na mój gust. To nie jest konkretnie krytyka tej kolekcji, ale odzwierciedlenie całej branży i tego designer label BS... czy możemy pozwolić sobie na wyższe ceny? Cóż, pobieramy 200-300 funtów za chusteczkę do kieszeni lub czapkę beanie, dlaczego perfumy miałyby być inne? Minęły czasy, kiedy perfumy były stosunkowo (nie różowię całej sytuacji) przystępnym, aspiracyjnym zakupem, wiesz? Nie stać cię na torebkę Chanel czy zegarek Cartier, ale wciąż możesz mieć kawałek luksusu w postaci perfum na poziomie wejściowym. Teraz wydaje się, że to wyścig zbrojeń, kto może pobierać najwyższe ceny, a to tylko napędza rynek klonów, który również podrożał. W każdym razie... Ebene ma piękne, głębokie, sepia-tingowane otwarcie z pikantnymi drzewami i ciemnym, pieprzowym kadzidłem oraz tą osobliwą słodyczą mirry. Osadza się dość szybko, ale w dużej mierze opis z otwarcia utrzymuje się przez cały czas w nowoczesnej, lekko zmodyfikowanej, powietrznej wersji czegoś w stylu Gucci PHI lub Bentleya (ale to jest trochę gładsze i dłużej utrzymujące się). Czuję lekką waniliową okrągłość i napowietrzony efekt ambry w bazie. Nie sądzę, że to całkowicie Carbone de Balmain, które było reklamowane dla mężczyzn w latach 2010-tych, może? Ale jest bliżej tego niż wyobrażam sobie stare Ebene (nigdy go nie wąchałem, ale sądząc po komentarzach ludzi, którzy go znali) i nowe Carbone, które jest NICZYM w porównaniu do tego, co pamiętam. To dobra propozycja, nie jest niczym specjalnym, ale to, co mi się podoba, to równowaga tych kompozycji - nie za intrygujące, ale też nie za płaskie ani pozbawione osobowości w tym samym czasie.
Ébène od Pierre Balmain zostały wydane w 2024 roku. Perfumiarzem tej kreacji jest nieznany. Nuty to Drzewo cedrowe, Cynamon, Hebanowe drzewo, Geranium, Kadzidło, Mirra, Tytoń, Wanilia.
Podoba mi się, co Balmain (Estee Lauder) zrobił z tą kolekcją, połączenie odnowionych klasyków (Vent Vert, Ivoire), nowości (Sel d'Ambre) oraz zaskakujących zmian i zamian (Ebene>Carbone). Miejmy nadzieję, że wkrótce znajdą się w sklepie z rabatami EL, ponieważ ceny są trochę za wysokie jak na mój gust. To nie jest konkretnie krytyka tej kolekcji, ale odzwierciedlenie całej branży i tego designer label BS... czy możemy pozwolić sobie na wyższe ceny? Cóż, pobieramy 200-300 funtów za chusteczkę do kieszeni lub czapkę beanie, dlaczego perfumy miałyby być inne? Minęły czasy, kiedy perfumy były stosunkowo (nie różowię całej sytuacji) przystępnym, aspiracyjnym zakupem, wiesz? Nie stać cię na torebkę Chanel czy zegarek Cartier, ale wciąż możesz mieć kawałek luksusu w postaci perfum na poziomie wejściowym. Teraz wydaje się, że to wyścig zbrojeń, kto może pobierać najwyższe ceny, a to tylko napędza rynek klonów, który również podrożał. W każdym razie... Ebene ma piękne, głębokie, sepia-tingowane otwarcie z pikantnymi drzewami i ciemnym, pieprzowym kadzidłem oraz tą osobliwą słodyczą mirry. Osadza się dość szybko, ale w dużej mierze opis z otwarcia utrzymuje się przez cały czas w nowoczesnej, lekko zmodyfikowanej, powietrznej wersji czegoś w stylu Gucci PHI lub Bentleya (ale to jest trochę gładsze i dłużej utrzymujące się). Czuję lekką waniliową okrągłość i napowietrzony efekt ambry w bazie. Nie sądzę, że to całkowicie Carbone de Balmain, które było reklamowane dla mężczyzn w latach 2010-tych, może? Ale jest bliżej tego niż wyobrażam sobie stare Ebene (nigdy go nie wąchałem, ale sądząc po komentarzach ludzi, którzy go znali) i nowe Carbone, które jest NICZYM w porównaniu do tego, co pamiętam. To dobra propozycja, nie jest niczym specjalnym, ale to, co mi się podoba, to równowaga tych kompozycji - nie za intrygujące, ale też nie za płaskie ani pozbawione osobowości w tym samym czasie.