Pachnie jak picie herbaty w środku Sephory, otoczonej nastolatkami spryskującymi tanimi perfumami od projektantów. Nie, czekaj, to bardziej jak filiżanka herbaty, do której ktoś dodał odrobinę ogólnego żelu pod prysznic dla mężczyzn. Chciałem wypróbować te perfumy od dłuższego czasu i jak na razie jestem całkowicie rozczarowany. Może to być nawet scrubber, zaczyna mnie irytować po 15 minutach.
Fotorealistyczna herbata z imbirowymi ciasteczkami. Imbir dodaje jasności ciemniejszym nutom herbaty, co sprawia, że jest to zapach na cały rok.
To dla mnie idealny zimowy zapach... przywołuje na myśl świąteczny klimat grzanego wina... jest ciepły i pocieszający, ale też seksowny. Kolejny świetny zapach od Serge Lutens... Five O'Clock Gingembre uderza tak ostrożną i dobrze obserwowaną równowagą przypraw i słodyczy, że uzależnia. Każdy, kto lubi The One od D&G, powinien go polubić, mimo że pachną zupełnie inaczej, myślę, że wywołują podobny klasyczny, miękki nastrój. Imbir w tytule może niektórych zniechęcić i chociaż jest widoczny, to w bardzo wyrafinowany sposób. Ujmując to inaczej... jest to bardziej słodki (piernikowy) zmysł niż pikantny, mocny imbir korzenny. Idealnie unisex również, drzewność wychodzi trochę bardziej na mojej skórze, ale ogólnie wysycha z przytulną cynamonową słodyczą. Wspaniały sok... Zamierzam go młotkować przez zimę, ma świetny zapach, a trwałość też nie jest zła. Najwyższe noty Serge!

Mocny, ognisty imbir zanurzony w lepkim, miodowym bursztynie, owinięty pasmami dymnego lapsong souchang. Jednak przy całej tej głębokiej, ciemnej bujności, jest zaskakująco czysty... jakby jedwabny szal został zanurzony w tej miksturze i zawieszony w nasłonecznionym oknie do wyschnięcia. Zapach przylega do tkaniny i jest lekko uwalniany, gdy zawiązuje się go i składa wokół gardła.