Pachnie jak świeżo wyciśnięta pomarańcza
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia w każdy aspekt. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba wydania, skupienie w stylu Frederica Malle na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zobowiązanie do zrównoważonego rozwoju, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii używanych naturalnych składników i ich źródła, a dla większości konsumentów naprawdę ważna rzecz - obietnica utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę dodaje wartości i wnosi wiele do stołu. Mam ogromny podziw i szacunek do nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Porównania tutaj na Fragrantica są dosłownie szalone!!! Bigarade? Ok, Candida, z którą nie jestem zaznajomiony, krwiste pomarańcze mam i lubię, ale NIE!!! A Clinique Happy??? Czy zwariowałeś??? Trochę kocham ten zapach, ale to obraza porównywać go z tym, szczerze mówiąc! Pewnie, kiedy dostałem próbki i usłyszałem nazwę, pomyślałem, że wiem, jak to będzie pachnieć i w dużej mierze spełnia to oczekiwania - pomarańczowe nuty na kremowym sandałowcu, robi dokładnie to, co obiecuje!!!! A jednak to znacznie więcej. Dla czystej przyjemności jest znacznie przyjemniejszy niż Happy czy Blood Oranges, mam oba i mówię ci teraz, że to zupełnie inne doświadczenie. Na początek akord pomarańczowy tutaj jest wspaniały. Gorzka skórka i słodki olejek pomarańczowy spiskują, aby dać realistyczną, ale nie zbyt realną pomarańczę, to wciąż pomarańcza perfumowa. Cały czas jest podtrzymywana i wywyższana przez wspaniały akord sandałowca, który nie jest orzechowy ani dziwny, jak czasami mogą być, i nie jest zbyt mocno uzależniony od jednego syntetycznego sandałowca (jak Javanol na przykład), zawiera sandałowiec z Australii, aby nadać mu to je ne sais quoi. Noś to, a odkryjesz piękną, trwałą pomarańczę na tle delikatnego zapachu skóry przyjemnego santal. Zapach wciąż mnie nie zaskoczył, ale to, jak bardzo mi się podoba, z pewnością tak. AKTUALIZACJA 17/05/21: Ok, więc myślę, że mój nos był w złej formie, kiedy po raz pierwszy to powąchałem, albo nie nosiłem go (właściwie wiem, że nie nosiłem i być może dlatego powinieneś to zrobić przed recenzowaniem) właściwie tylko spróbowałem na pasku i na ramieniu. Ponieważ to w zasadzie pikantny sandałowiec, z nowoczesnym, dymnym uczuciem i nie pachnie zbytnio inaczej niż Santal 33, tylko z wyraźnie łagodniejszą nutą papirusu. Jednak jest tam i pomimo prawdziwej urokliwości nuty pomarańczowej w otwarciu, to wciąż modny Le Labo połączony z niektórymi projektantami sandałowymi z lat 90-tych, takimi jak D&G czy Gucci. Rzecz w tym, że nie nienawidzę Santal 33, ale też mi to nie przeszkadza, denerwuje mnie przez około 80% czasu noszenia (wyraźnie za dużo) i to ma podobną trwałość i barwę. Więc to nie. Nie sądzę, że to celowa próba stworzenia kopii czy coś, ale jest ograniczona ilość materiałów sandałowych i sposobów ich połączenia, więc nieuchronnie będą występować przecięcia. Pomarańcza to miły akcent i naprawdę dobrze uzupełnia zapach.
Wspaniały podmuch pomarańczy na początek, a następnie kremowa konsystencja drzewa sandałowego.
Przypomina mi sorbet pomarańczowy - to idealne połączenie jego nazwy. Świetna cena, a wytrawność jest miękka i długotrwała po zniknięciu cytrusów.