fragrances
recenzji
Mój zapach charakterystyczny
627 recenzji
To jest zdumiewająco dobra irys, zajmująca drugie miejsce obok Iris Poudre, tuż pod zapierającym dech w piersiach Iris Silver Mist (muszę jednak powiedzieć, że Iris Poudre nie robi tego samego co te dwa, te są zakurzone, grandiozne soliflory, podczas gdy IP to bardziej radosna, balowa fanfara kolorów). Ten zapach nie dostaje wystarczająco dużo miłości. To korzenna, realistyczna irys z subtelnym, słodkim posypaniem okruszkami ciasta marchewkowego. Kiedy pierwszy raz go powąchałem, nie mając zbyt dużego doświadczenia z irysami, byłem dość zniechęcony, ale teraz to jeden z moich ulubionych perfum. Jest złożony, odbywa podróż i wyróżnia się jako unikalny wśród wielkich, więc powiedziałbym, że to obowiązkowy zapach do powąchania dla entuzjastów. A jeśli kochasz irysy, ale uważasz, że ISM jest zbyt bulionowy i złowieszczy, to może być twój coup de cœur.
Na początku to najbardziej lodowaty, mroźny, oszałamiająco piękny kwiat, zamrożony w czasie i przestrzeni, wyłaniający się z rodzaju korzennego, marchewkowego, niemal ziemistego bulionu, zanim najmniejsza nutka kadzidła wkręca się, sprawiając, że staje się nieco cieplejszy, chociaż nie mniej złowieszczy. Nigdy wcześniej nie czułem niczego podobnego, a ten zapach zdejmuje z tronu Iris de Fath jako najlepsze arcydzieło naturalnej, czarodziejskiej irysu z korzeniami. Wiele osób poniżej wspomina o smutku. Dla mnie to nie jest smutne, to śmiejący się diabełek, tak, z nikczemnym usposobieniem, ale z błyskiem w oku. Jest tu niemal czekoladowy, otulający płaszcz, który pochodzi z bardzo bogatego, realistycznego orrisu (zobacz Melt My Heart), co sprawia, że dla mnie jest to bardzo przytulny zapach. Myślę, że to jak najwspanialszy szal Cruelli, który zapewnia jej luksusowy komfort, ale może przerażać tych, którzy go dostrzegają. Nie słuchaj tych, którzy mówią, że jest nie do noszenia. Noś go i idź o swoim dniu. Zostaniesz nagrodzony! Aktualizacja: jest brutalny nawet w lekko ciepłych, wilgotnych warunkach. Nadal najlepszy irys.
Dla mnie to pachnie jak męski zapach z lat 80. W miarę jak się rozwija, ma coś z klimatu wnętrza samochodu przesiąkniętego papierosami. Mogę sobie wyobrazić agenta nieruchomości ze Swindon, który pachnie tak wczesnych latach 90. Rzeczywiście czuć w nim wetiwer, ale w ogóle nie przypomina Encre Noir. Nie czuję tu nic, co mogłoby przypominać oud.
Coś w tym perfumie pachnie dla mnie "zepsutym". Ale nie jest to zapach starego perfumu, który się zepsuł, raczej coś innego, nie potrafię tego dokładnie określić, ale jest to mdłe. Chypre Mousse ma ten sam efekt.
95% popcorn, 5% śladowe ilości innych nut.
Bardzo dziwne, bardzo interesujące, nie dla mnie. Wszystkie perfumy Johna Biebela to arcydzieła, moim zdaniem, i jestem wdzięczny za możliwość ich doświadczenia. To intrygujący zapach, ale nie potrafię sobie wyobrazić noszenia go na co dzień (choć wcześniej mówiłem to o perfumach, które ostatecznie stały się ulubionymi, więc kto wie). To całkowicie unikalne i ma piękną równowagę między bzem a kurkumą. Unikalnie pikantne!
Nie rozumiem nienawiści do tego zapachu. Oczywiście, Nagel nie jest Ellena, a jej kreacje idą w zupełnie innym kierunku niż jego, i mam trudności z wieloma jej perfumami w innych przypadkach, ale to jest piękny zapach. Otwiera się jak jedzenie kruchych cytrynowych ciasteczek w słoneczny dzień przy gaju oliwnym. Naprawdę przywołuje na myśl wyspę, od której wzięła nazwę. W miarę jak się rozwija, pojawia się słoneczny wetiwer, który pozostaje, ale w przeciwieństwie do, powiedzmy, wetiwera z zapomnianego Terre d'Hermès Eau Givrée, ten nigdy nie staje się kiszony. To prawdziwy radosny letni klejnot, jest całkowicie unikalny i nie podkręca pistacji, by stać się nudnym gourmandem, dołączając do obecnej proliferacji słodkiego pistacjowego badziewia. To miłość dla mnie, szczególnie w taki dzień jak dzisiaj, kiedy słońce świeci pełną parą na początku maja, zapowiadając lepszą pogodę (w końcu!).
Świetny zapach, kryminalnie zła wydajność. Poza tym, biorąc pod uwagę prestiż i absurdalne ceny tej marki, nie oferuje nic nowego, ani nie serwuje mi olśniewającego piękna i cudów podobnie wycenionych zapachów oud. Jest tak wiele rzeczy, które wybrałbym zamiast tego z powodu słabej wydajności i braku oryginalności. Dla mnie ta marka jest po prostu zbyt snobistyczna i elitarna, a chociaż mają kilka dobrych perfum, wydaje się, że zostały doprowadzone do perfekcji w zapomnienie. Nie ma w tym uroku, nie ma krawędzi, nic, co sprawiłoby, że wrócę. I to nie tylko kwestia ceny, mam na myśli, że kupiłem perfumy w tej samej kategorii cenowej, ale dla mnie perfumy Roja Dove są warte najwyżej jednej czwartej tego, co za nie żądają. Aktualizacja: schodzi do bardzo syntetycznie pachnącej, drzewnej bazy bursztynowej.
Bardzo uprzejmy, niepozorny, ale dobrze zrealizowany kwiatowy zapach, który nie ma w sobie żadnej słodyczy. Ma DNA L'Atessa, od tego samego perfumiarza, z bardziej zielonym kwiatowym akcentem.
To pachnie jakbyś przeszedł Grand Bal przez filtr Guerlain. Ma niezwykle słodką wanilię, którą można znaleźć w florach Art et Matière. Jest bardzo urocze, cieszę się, że mam małą buteleczkę 7,5 ml.