W duszny letni dzień, chwyciłem to w drodze do pracy. To delikatna, kadzidlana, zielona róża, idealna na dni, kiedy większość perfum wydaje mi się przytłaczająca. Ma wystarczającą złożoność, aby być interesującą i pachnie dość unikalnie. Najbliższe skojarzenie, które przychodzi mi do głowy, to Dioriviera, która jest monstrously mocną wersją tego zapachu z dużą ilością figi. Myślę, że ten perfum może zawierać stemon, co może przypominać mi Diora.

Wow! Początkowo to minimalny nowoczesny kawałek sztuki z nutami surowego zapachu 'Indy', ale szybko staje się jasne, że L'eau d'epine ma w sobie energię. Naprawdę eleganckie akcenty, szczerze mówiąc, jestem całkiem zauroczony. Nie próbowałem Hermes Galop od wieków, ale to w pewnym sensie przypomina mi podobny nastrój, jego szokujący, zielony motyw róży jest uderzający, ale z drugiej strony, ledwie istnieje, eterycznie przezroczysty, jak może się wydawać. Otwarcie ma ten efekt przypływu, wciąga, jakbyś dostawał najlżejszy efekt nuty głowy, ale potem wraca, stając się bardziej intensywne i obecne. Zwykle dzieje się tak z tymi zapachami żywicznymi/kadzidłowymi, gdy idą w świeższym lub zielonym kierunku, a z pewnością czujesz zieleń od galbanum i uderzenia chemicznie czystego aldehydu, przebijającego się. Efekt dzwonienia róży jest przezroczysty, zanim w końcu osiada na czymś przypominającym zdezynfekowany akord skórzany. Myślę, że to świetne.