fragrances
recenzji
Mój zapach charakterystyczny
307 recenzji
Poets of Berlin od Vilhelm Parfumerie to nikczemna bioluminescencyjna zmutowana borówka. Borówka poddana szkicowemu, niedofinansowanemu eksperymentowi w prototypowym telepodzie, ale w komorze znajdowała się również cząsteczka cytrynowo-aloesowo-bambusowego odświeżacza powietrza Glade, zanim została hermetycznie zamknięta, a także rozbity klejnot, który spadł z akrylowego paznokcia stażysty, niezauważony. Rozdarty atom po atomie, mały dżemowaty owoc połączył się z błyszczącymi odłamkami słodkiego blasku i żrącą, świecącą w ciemności cytrusową lilią. Nie sądzę, by David Bowie kiedykolwiek napisał piosenkę o tym potworze, ale była adaptacja filmowa z Jeffem Goldblumem.
Początkowo Coromandel jest mrowiący w nosie, aldehydowy, jasny, ostry i kwaśny, jak gorzki cytrusowy kawałek księżyca w noc, gdy zima oszczędnie ustępuje miejsca wiośnie. Jest również pełen ciekawego kamforowego drewna i dziwnych podziemnych ech, gdy pierwszy spritz osiada na skórze. Wkrótce jednak w niewytłumaczalny sposób staje się ciemną, kwiatową posypką czarnego pieprzu na kubku najjaśniejszego mlecznego kakao, gładkiego, bogatego i kremowego na języku, ale zabarwionego stęchłą goryczką. Dziwna gra między tymi pierwotnymi nutami a aksamitną dekadencją oferuje pojedynkowe wrażenia bogactwa i surowości; wyobraź sobie delektowanie się rozkosznie eleganckim napojem... na wilgotnej, zimnej podłodze omszałej wapiennej jaskini.
Powiem szczerze, że jestem zaskoczony, że ten zapach naprawdę mi się podoba. Nie ma o nim zbyt wiele do powiedzenia. Jest to zapach skóry pianki marshmallow, coś w rodzaju unoszącej się w powietrzu wanilii, lekki magiczno-realistyczny, codzienno-fabularny, cytatowo-bajkowy zapach... z nieuchwytną nutą kwaśnej gruszki z puszki. To dziwny element, który pojawia się bardzo rzadko, ale nie mogę udawać, że go nie wyczułem.
Zakurzona wanilia, pudrowa trawa sassafrass i drzewo sandałowe, miodowy likier amaretto i piżmowy jaśmin. Wspomnienia na wspomnieniach na wspomnieniach. Nosiłem ten zapach wyłącznie w połowie lat 20-tych, jest to zapach przepełniony złymi decyzjami i złośliwymi, jadowicie obraźliwymi relacjami, ale także obejmowaniem niesamowitych związków i rozpoczynaniem cudownych odkryć. Dla mnie Hypnotic Poison jest zapachem bardzo związanym z konkretną przestrzenią i czasem w moim życiu, i choć nie mogę obwiniać tego zapachu, cieszę się, że zostawiam go w przeszłości.
Ziołowe, zakurzone słodko-gorzkie, marzycielskie i drżące zielone piżmo. Smutki dziwnych kołysanek snutych delikatnym szeptem, bajki o kwitnących śniegiem drzewach, zrodzone z kości. Kruchy, tęskny, migoczący dzwonek. Ulotna rosa, blada mgła dryfująca nisko na łące, znikająca w pustym niebie. Melancholijna elegia na kaprys dzieciństwa. Wiersz na łożu śmierci o świcie.
Gris Charnel od BDK Parfums to zapach, który uważam za mylący i rozczarowujący. Przede wszystkim myślę, że jestem rozczarowany samym sobą, że nie przeczytałem inspiracji perfumiarza dla tego zapachu. Trochę bełkotu o dwójce turystów, których spojrzenia się krzyżują, tańczą do białego rana, a potem wymykają się na intymne spotkanie. Ziew. Znudziło mi się i wylogowałem się kilka razy, próbując to podsumować. Teraz, gdyby prześlizgnęli się przez portal do historii Edwarda Allana Poe, gdy kochali się w ciemnym zaułku, mógłbym wybaczyć sobie, że dałem się porwać ekscytującej kopii (i w mniejszym stopniu, mrocznie poetyckiej nazwie, która w jakiś sposób wmówiła mi, że jest czymś, czym nie jest). Musiałem być podekscytowany nutami, które wspominają o czarnej herbacie, figach i esencji kardamonu. Brzmi to naprawdę pięknie. Ale próbowałem tego kilka razy i nie wyczuwam nic z tej cudowności. Zamiast tego jest to trochę jak próbnik herbaty z niższej półki, który zawiera różne nieokreślone "smaki owocowe", ale w rzeczywistości, bez względu na to, który z nich zaparzysz, wszystkie smakują jak gorąca woda Kool-Aid. Do tego dochodzi dziwny, gryzący dym, który unosi się nieprzyjemnie, jak powietrze podgrzane węglem drzewnym... więc wyobraź sobie palenie gorącej wody Kool-Aid w sziszy. Nawet jeśli udawałbym, że palę tę fajkę w stylu gotyckiego poety z dawnych lat, to i tak jest to trochę niewypał.
Naprawdę nie mam słów na to, jak piękny jest ten zapach. Jest bogaty i luksusowy bez bycia ... dekadenckim ... lub ciężkim, ale zdecydowanie nie jest to również "lekki" zapach. Jest naprawdę odurzający. Pachnie jednocześnie obco i znajomo; może jeśli twoje wyobrażenie o "egzotyce" pochodzi z wystawnych ilustracji w wysłużonej książce z baśniami z odległej krainy. Na mnie jest to wyniosłe drzewo sandałowe, miodowe piżmo i płynna bursztynowa herbata, która sprawia, że czuję się jak królowa pustyni w dziwnej, zakurzonej opowieści.
W Musc Ravageur jest dziwna, ponura plastikowa nuta owinięta wokół ciemnej, zwierzęcej wanilii, która nie dba o to, co ktoś myśli i śmieje się z własnych żartów, a czasami śmieje się tak mocno, że trochę się zsika, i tak, faktycznie można wyczuć również ten aspekt Musc Ravageur, w postaci prawie sfermentowanej nuty bursztynu. Jest zarówno bogaty, jak i kwaśny w niecodzienny sposób, który graniczy z odrażającym... ale mimo wszystko nie jest to strasznie skomplikowany zapach. Myślę, że możemy uznać je za perfumy, które trudno poznać, ale łatwo pokochać. Czy odnoszę się do tego zapachu trochę zbyt głęboko? Można tak powiedzieć.
Dark Season to zapach dymnego lasu/bogatego, zakurzonego bursztynu, który pachnie dramatycznym tenebryzmem tych wszystkich starych, upiornych powieści gotyckich i zatęchłych XIX-wiecznych weird fiction, starożytnych krajobrazów i gliny, sadzy z sosnowych kłód, upiornego dymu i przesiewania śniegu na dziwnie oświetlonym polu, ponurej ochry, umbralnego bursztynu, gałęzie pokryte szronem drapiące ołowiane niebo, ślady stóp znikające w świeżo spadłym śniegu, skrzypienie wiatru gwiżdżącego wokół stojących kamieni, coś strasznego uwolnionego w ciemności, coś, co w końcu zanika, aż staje się niczym więcej niż niespokojnym uczuciem lub zimnym dreszczem w ciepły dzień.
Chasing Autumn ożywia jesień, za którą zawsze tęskniłem, żyjąc w niekończącym się lecie na Florydzie. To zapach, który oddaje nie tylko porę roku, ale także stan umysłu i stan bycia, którego nieustannie poszukuję. Przychodzi mi na myśl obraz Millaisa Jesienne liście - scena o zmierzchu, w której młode dziewczęta zbierają opadłe liście, a ich twarze dotknięte są melancholijną czcią dla zmieniającej się pory roku. Obraz przyciąga nasz wzrok do żywego stosu szeleszczących liści, a jedynie kłąb dymu wskazuje na odległe ognisko.
Ten zapach jednak śmiało wysuwa to ognisko na pierwszy plan. Nuty smoły jodłowej i brzozowej ożywają, przywołując trzaskające ciepło jesiennych nocy, które tylko sobie wyobrażałem. To tak, jakby Morris wziął to sugerowane ciepło z płótna Millaisa i uczynił je sercem tego zapachowego doświadczenia. Akordy skóry i kawy dodają głębi, przypominając przytulne wieczory w rodzaju tych, które czuję w poezji Emily Brontë.
"Jesień, liście, jesień" Emily Brontë odbija się echem, gdy noszę ten zapach. Jej słowa to nie tylko poezja, ale także inwokacja - pieśń, która zapowiada nadchodzącą zimę. Wiersz "Każdy liść mówi do mnie błogo, trzepocząc z jesiennego drzewa" sprawia wrażenie rzuconego zaklęcia, a ten zapach ucieleśnia tę mistyczną przemianę. Podczas gdy wiersz Brontë jest wezwaniem do nadchodzącego zimna, Chasing Autumn oddaje samą istotę tego wezwania.
Również ten zapach przywołuje atmosferę Over The Garden Wall, pozbawioną dziecinnych elementów (uwielbiam te elementy! Ale!) Przywołuje poczucie zagubienia w jesiennym innym świecie, w którym króluje tajemnica i melancholia. Zapach oddaje istotę wędrówki przez Nieznane, z jego subtelną groźbą i złowieszczą obecnością czającą się tuż pod powierzchnią opadłych liści i zacienionych lasów.
Chasing Autumn jest hołdem dla tych migoczących jesiennych płomieni, pozwalając mi zanurzyć się w jesiennym uczuciu, które istnieje bardziej w moim umyśle niż w mojej subtropikalnej rzeczywistości. To sensoryczna podróż do jesieni, za którą gonię rok po roku, nigdy do końca nie osiągając, ale zawsze o niej marząc - o porze roku zarówno pięknej, jak i nieco złowieszczej.