Nigdy nie byłam fanką Coco Mademoiselle. Poznałem ją dzięki jednej z moich najlepszych przyjaciółek; to były bardzo wczesne lata 00 i pamiętam, jak wąchałem na jej CM, Narciso for Her, Addict, D&G, a później Pure i Midnight Poison. Miała taką chemię skóry, że potrafiła je wszystkie podciągnąć i sprawić, że pachniały cudownie. Ale chociaż naprawdę podobała mi się reszta, CM nigdy tak naprawdę nie kliknął. Szybko do przodu do 2020 roku i czuję zapach CMI, który moim zdaniem ma tę samą irytującą "nowoczesną Chanel", stworzoną w laboratorium syntetyczną ładność czystości, która jest podtekstem każdego wydania Chanel od 2000 roku. Ale znajduję fragmenty, które mi się podobają. 2 lata później mam 100 ml edycję Coco Mademoiselle wyprodukowaną w 2006 roku, z zakazanymi obecnie Lilial i Lyral. I całkiem mi się podoba. Ale może to tylko nostalgia, ponieważ nieuchronnie przenosi mnie do mojego nastoletniego ja, późnych nocy, imprez, pierwszych zauroczeń, mojego najlepszego przyjaciela tamtych czasów i beztroskiej wolności. Coco Mademoiselle otwiera wspomniany wyżej nowoczesny zapach Chanel; syntetyczne wrażenie laboratoryjnej czystości i bieli z osobliwym skrobiowym zapachem, który nieuchronnie przypomina "nowe" produkty, zapach opakowania, przemysłowej perfekcji i zapach pachnącego papieru. To zapach, którego nie mogę znieść, ale pod tym wszystkim zapach pojawia się jako promień światła. Cytrusy krzyżują się z pomarańczowymi owocami, a tam wyczuwam maleńką odrobinę oryginalnego i wspaniałego rocznika Coco z gulaszem z brzoskwiń i suszonych śliwek. Nuty serca oddają sprawiedliwość zręczności Polge'a (starszego) z różą i jaśminem; człowiek może tworzyć tysiące kombinacji z tymi dwoma nutami i wszystkie pachną inaczej i fantastycznie. Jest mimoza, która zapewnia suche i pudrowe (znowu) uczucie skrobi, trochę żywic, trochę mchu i sporo paczuli, które zakotwiczają zapach na skórze i pokazują, po raz kolejny, maleńkie odcienie Coco. Niczym się nie różnią, ale w najdrobniejszych szczegółach Polge ukrył odniesienia do swojej potęgi z 1984 roku. W rzeczywistości wspólnym wątkiem i tym, co naprawdę je łączy, jest moc; mój zabytkowy flakon ma ten sam zdumiewający zapach i trwałość, co mój zabytkowy flakon Coco z 1984 roku. Nosząc go dzisiaj, mam gwarancję, że 24 godziny później nadal będę go czuł. Nie jestem zakochany, ale lubię, gdy pojawia się pragnienie. Trafia we właściwe miejsce. Jacques Polge stworzył prototyp tego, co znamy jako nowoczesną fruktouli, ale podobnie jak oryginał, ma jakość i klasę. Charakteryzuje się bardzo umiarkowaną słodyczą, długotrwałą kwiatowością, która pachnie dość autentycznie, oraz suchym, drzewnym i bursztynowym wytrawnym zapachem, który lśni wetywerią, mchem, bursztynem i miękkimi nutami drzewnymi. Wanilia i piżmo po prostu dopełniają zapach i sprawiają, że jest wygodny i kremowy. W rzeczywistości, noszony dzisiaj, CM wydaje się zdecydowanie bardziej mocny niż delikatny, bardziej wytrawny niż słodki, bardziej męski niż kobiecy niż większość (jeśli nie wszystkie) współczesnych męskich zapachów. Stworzony dla kobiet z charakterem, wygenerował ten sam zapach, który można znaleźć we wszystkich męskich zapachach wyprodukowanych po nim. Drydown CM natychmiast przypomina tysiąc "męskich" perfum po 2000 roku, które skopiowały jego drzewny charakter nasycony wetywerią. I pomijając płeć, jak zawsze w przypadku perfum, każdy facet może to zrobić, tak jak każda kobieta. To po prostu idea luksusu w dobrze wykonanym wydaniu. I to jest to, co je sprzedaje. Pomijając reformulacje, które tak naprawdę sprawiły, że jest to kolońska wersja oryginału. Ale w niektóre dni to po prostu właściwa rzecz!
Jaki piękny zapach, bardzo kwiatowy i trochę owocowy na początku. Ruby Lips od Salvadore'a to tańsza wersja tego zapachu, jeśli szukasz odpowiednika. Coco Mademoiselle może mieć więcej głębi i lepszą trwałość. To elegancki zapach, idealny na dzień przez cały rok.

Klasyk dla mnie