Muszę coś poważnie przeoczyć, bo mi się to nie podobało. Nie, przepraszam... Bardzo trudno mi jest czegoś nie lubić, mogłem to tolerować, a nawet cieszyć się niektórymi jego aspektami, ale w całości Baraonda mi nie odpowiada. Otwarcie dla mnie pachnie jak malina/truskawka, tłusto słodkie i kobiece z dżemowym akordem róży. Właściwie nie przeczytałem nut przedtem i czasami nuty alkoholowe mogą być trudne do zdefiniowania, ale niewątpliwie pojawia się słodowy, alkoholowy akord pozytywnej whisky, który zaczyna się ujawniać. To prowadzi do bardziej masywnej i Nasomatto bazy z piżmowym małżem i nowoczesnym bursztynem. Jest w porządku, rozumiem, dlaczego fani nieco nietypowych zapachów mogliby to polubić. Pochodzi z bardziej niezależnego miejsca perfum i naprawdę stara się wprowadzać innowacje, przypominając Slumberhouse lub 4160 Tuesdays, coś w tym stylu. Porównuję Baraondę do sytuacji, gdy uczestnicy Masterchefa upierają się, że dziwne połączenia smakowe, takie jak halibut z kompotem truskawkowym, pasują do siebie, mimo że eksperci wcześniej ich ostrzegają, że "...absolutnie nie pasują!", ale oni i tak się upierają, a ich danie kończy się katastrofą. Właściwie to może być zły przykład, bo przynajmniej tutaj widać pewną równowagę, a cierpka słodycz otwarcia jest równoważona przez mocną whisky... Po prostu mi się to nie podoba. Dam temu jeszcze jedną szansę, aby mnie przekonało, ale zawsze jestem zaintrygowany, gdy ktoś kocha coś, czego nie rozumiem. Ogólnie rzecz biorąc, istnieje pewien stopień konsensusu wśród miłośników zapachów i stosunkowo łatwo zadowolonych, takich jak ja, ale czuję się na zewnątrz, patrząc do środka w tym przypadku.
Whisky and burning roses; nutty darkness. Very compelling!