Nie jest to dokładnie ogromna zmiana w stosunku do oryginału, ale z pewnością jest wart swojej ceny. Jak dojrzały starszy brat Encre Noire, który odwozi go na koncert punk rockowy, a sam idzie do biblioteki na uniwersytecie, aby poczytać. Piękna butelka i zapach, które znacznie przewyższają swoją wartość w stosunku do ceny. Ciepły, męski, pikantny i wyrafinowany. Doskonały na formalne okazje. Jak stara, przestarzała kościół w środku lasu, pełna wypolerowanego mahoniu z utrzymującym się zapachem kadzidła. Bardziej złożony i oryginalny niż cokolwiek, co prawdopodobnie znajdziesz w domu towarowym. Nie noś tego, ponieważ chcesz komplementów, noś to, ponieważ to jest sztuka. To wizja mistrza perfumiarstwa. To nowoczesna historia. Ogólnie rzecz biorąc, bardziej zsocjalizowana wersja oryginału, ale oryginał wciąż wytyczał nowe szlaki w społeczności i zasługuje na twój szacunek! 10/10
Rzeczywiście otwiera się jak ekstremalna wersja oryginału, ale w ciągu maksymalnie 10 minut jest praktycznie nieodróżnialny. Więc to dobry perfum, ale zbędny.
Więc... kiedyś byłem naprawdę dobry w śledzeniu nowych wydaniach, a Lalique to marka, z którą miałem trudności, ponieważ prawie nie jest już dostępna w Wielkiej Brytanii. Cóż, to nieprawda, KAŻDY internetowy dyskont w Wielkiej Brytanii ma je, ale nie zamierzam kupować w ciemno, nawet w rozsądnej cenie. Mam na myśli sklepy, które kiedyś je sprzedawały, po prostu już ich nie mają, a to zbiegło się z tym wydaniem, więc nigdy nie miałem okazji powąchać tych zapachów. Uwielbiam Lalique jako markę, wiele z ich zapachów to super eleganckie dzieła, nawet jeśli są zrobione z bardzo tanich surowców (tak, formuła z 80% Iso E Super, patrzę na ciebie!) i Encre Noire jest tego przykładem. Dla mnie pachnie bardzo delikatnie cytrusami, suchym grafitem i dymnym akcentem cedru i octanu wetiwerowego... o, i IES. To jest jego geniusz! W każdym razie, dość o oryginale, jak wygląda ten zapach? Uważam, że ma otwarcie przypominające kadzidło, bardziej jak GPH I lub CdG Man, coś w tym stylu. Pieprz wrzucony na jakąś niewiarygodnie białą, gorącą, kosmiczną patelnię, natychmiast sublimujący w momencie kontaktu w rozproszoną, pieprzową parę. Potem cyprys/cedr, trochę sandałowca, pikantna miękkość, ale więcej tego surowego, ponurego dnia, wetiweru z oryginału. Podoba mi się, że Lalique kontynuuje ponurą i mroczną estetykę EN, kiedy mogliby łatwo robić to, co inne marki produkują masowo, ale odmawiają tego, nawet 'sportowy' flankier w tej linii miał oryginał w swoim rdzeniu. Myślę, że L'Extreme jest w porządku.