Under My Skin to interpretacja tematu zwierzęcego przez Francescę, ale zaskakująco nie wydaje się być jej najbardziej zwierzęcym zapachem dla mojego nosa; jednak nazwa nawiązuje do idei, że jej rdzeń, ten zapach jest nadal czymś bardziej subtelnie ludzkim niż jawnie zwierzęcym. I cóż to za piękno. W moim odczuciu jest to niemal orientalny zapach skórzany - jak to często bywa w przypadku prac Bianchi, skóra i irys znajdują się na czele kompozycji, w dawce 15% żelaza, która zapewnia ten przytłaczająco suchy, maślany, pudrowy i lekko ziemisty efekt skórze, która z kolei jest mocno zagęszczona przez połączenie tolu i balsamów peruwiańskich. Piżmo, kastoreum i ambra tworzą idealnie piżmowe trio, ale nie do tego stopnia, że jest niegrzeczne, ponieważ jest doskonale zrównoważone przez przyprawy i lawendę. To odważny zapach, emanuje siłą i pewnością siebie, nie jest tak intymny ani zmysłowy jak niektóre z jej innych prac, ale w pewnym sensie jest odświeżający w tym sensie. Absolutnie uwielbiam ten zapach, połączenie pudrowej skóry i przypraw jest wykonane perfekcyjnie.
Slightly fishy, mimosa skank-fest. It's wondeful but I can't imagine wearing it. The Lover's Tale is the limit for me with the Bianchi animalic fug. I'm glad to have a decent to wear to bed though.
To było długo oczekiwane, słyszałem ogromnie pozytywne opinie o pracy Franceski i z jakiegoś dziwnego powodu wolno zdobywałem próbki. W każdym razie zacząłem od Under my skin, ponieważ wydawało się, że to ten zapach, który ma najwięcej recenzji i z którym ludzie czuli jakby miały miejsce przełomowe, epokowe połączenia. Cóż, muszę powiedzieć, że na początku nie czułem się zbyt związany z Under my skin. Jakościowe materiały i masywne, zwierzęce przyprawy eksplodują z butelki. Uwielbiam kumin i ten zapach ma tę spocona, zwierzęcą nutę cywetu, ale szczerze mówiąc, otwarcie wydawało się trochę niezdarne i chaotyczne. Miałem te same myśli co Bengale Rouge ostatnio... Czy to naprawdę zapach, który był porównywany do vintage Guerlain i tym podobnych? Ponieważ w tej chwili wydaje się wyraźnie indywidualny. Jednak podobnie jak Bengale Rouge, to brzydkie kaczątko, które staje się proverbialnym łabędziem, a drydown wznosi się majestatycznie. Staje się coraz słodszy, bardziej piżmowy, a wszystko się napina lub luzuje? (jedno z nich?) trochę jak skóra lub warstwa naskórka, pod którą to podobno jest? Cóż, nie podobno, to jest pod, a po dwóch godzinach całe chaotyczne 'dziwactwo' zniknęło i na pewno było pod moim. Miękkie, pikantne, zwierzęce nuty są jak ciepłe, lekko brudne futro. Pikantne cynamonowe akcenty, nadające rodzaj tolu balsamu, subtelności i słodkiej piżmowej natury przez cały czas, teraz idealnie się równoważą, a wszystko jest spokojne i w porządku ze światem. Dawno temu nauczyłem się, że niektóre (szczególnie indywidualne i w dużej mierze naturalne) zapachy muszą przejść przez wyjątkowo intensywne (aż do nieprzyjemności) fazy, aby dotrzeć do miejsca, w którym naprawdę chcą być... co jest wyschnięte i współpracujące z naszą skórą, co jest dokładnie tym, gdzie ten zapach czuje się jak w domu... Na skórze... lub pod? cokolwiek?!?!? Będę go nosił odpowiednio, aby dokładniej określić swoje myśli, ale to naprawdę mocny zapach, który dobrze się projektuje i jest super trwały.
Under My Skin to wydobycie piżma z cienia; to wciągający i hipnotyczny portal, w którym czujesz, jak powoli wślizgujesz się w głębiny pozbawionego światła basenu pachnącego skórą, drzewem sandałowym i irysem i - to może być tylko skojarzenie mojego mózgu z nazwą perfum i filmem o podobnym tytule - jest to węchowa interpretacja niesamowitej minimalistycznej ścieżki smyczkowej, która nadaje strach i tajemnicę metodom obcej kusicielki, aby zwabić i schwytać swoją zdobycz w Under the Skin.