fragrances
recenzji
530 recenzji
Harrods Pour Femme to jeden z moich ulubionych pudrowych zapachów wszech czasów. Początkowo otwiera się niesamowitą mieszanką pudrowych kwiatów, w tym róży, magnolii, ylang-ylang, tuberozy, kwiatu pomarańczy, neroli i przede wszystkim fiołka. Fiołek jest jednym z najlepszych, jakie kiedykolwiek wąchałem. Stąd wkracza główna nuta zapachu, palma różana - jest to bardzo wyjątkowa nuta, która bardzo przypomina tradycyjną różę, ale z subtelnymi zielonymi i roślinnymi niuansami. Bergamotka delikatnie utrzymuje się w tle, dodając cytrusowej ostrości, lekko równoważąc kwiaty. Wszystko to spoczywa na upiornym akordzie bursztynu, obok delikatnego drewna, słodkiej wanilii i wiśni. Ten zapach pachnie dokładnie tak, jak Haute Parfumerie w Harrodsie i jeśli kiedykolwiek tam byłeś, ten zapach natychmiast przeniesie Cię tak, jakbyś stał tam osobiście.
Phantom jest po prostu obrzydliwością dla świata perfum, obrzydliwie syntetycznym bałaganem. Mamy tu przedawkowaną, wywołującą kichanie lawendę połączoną z bardzo ziemistym jabłkiem i wanilią. Jest tam też uderzająca do głowy cytryna, która tylko potęguje mdłości. Nie wiem nawet, dlaczego poświęcam czas na recenzję tego zapachu, ale słowa nie są w stanie opisać, jak bardzo go nie lubię. Ten zapach jest prawdopodobnie najbardziej leniwym, najnudniejszym i po prostu najgorszą wymówką dla zapachu, z jaką kiedykolwiek się spotkałem. Jak zwykle w przypadku Paco Rabanne, jakość składników jest fatalna, a mieszanie jest okropne. To naprawdę obrzydliwy zapach stworzony dla 13-letnich chłopców, którzy są zauroczeni tandetnym flakonem robota.
Dla mnie Carmine pachnie niewątpliwie jak znacznie bardziej przystępna cenowo wersja Aoud od Roja Dove. Otwiera się od razu kultowym połączeniem geranium, cytryny i szafranu, które jest ostre i urzekające, a jednocześnie gładkie i uwodzicielskie. Następnie pojawia się gładka skóra, oud i róża, które przyciemniają zapach. Zdecydowanie pachnie, jakby była tu ambra, choć nie jest wymieniona. Dla mnie to właśnie zbliża go do Aoud, miękka i słona ambra jest niesamowicie uzależniająca i doskonale współgra z oudem i szafranem. Za tę cenę jestem pod wrażeniem tego zapachu, jest niezaprzeczalnie zbliżony do Aoud, więc możesz zaoszczędzić dużo pieniędzy, kupując go zamiast tego. Oczywiście jakość nie dorównuje Roja, a mieszanka nie jest tak imponująca, ale nadal pachnie pięknie, a biorąc pod uwagę różnicę w cenie, naprawdę nie można narzekać.
Gravitas Pour Homme to pozornie standardowy świeży korzenny zapach, ale z ukrytym smrodem. Początkowo otwiera się bergamotką i mandarynką, które wydają mi się dość tanie i ścierne, w połączeniu z całkiem dobrą lawendą, którą muszę przyznać. Od tego momentu jednak sprawy przybierają zły obrót. Pojawia się ostry kopniak czarnego pieprzu, obok kardamonu i kolendry, które, jak zakładam, są winowajcami tego śmierdzącego tonu przypominającego zapach ciała. Osobiście nie uważam tego zapachu za zbyt przyjemny, ale nawet bez dziwnego zapachu ciała nadal byłyby to nudne i pozbawione życia perfumy.
Kupiłem Alexandrię II w ciemno ze względu na ogromny szum wokół tego zapachu, pomyliłem się, że nie zrobię tego ponownie, ponieważ wkrótce go sprzedałem. Zapach otwiera intensywnie syntetyczne i niemal plastikowe połączenie jabłka, lawendy i drzewa różanego. Jest tam trochę cynamonu i kwiatów, ale są one dość subtelne. Na sucho - nie trzeba być geniuszem, aby zrozumieć, że Xerjoff nie używa prawdziwego oudu, ale pachnie jak najtańszy syntetyczny oud, jaki kiedykolwiek spotkałem. Jest gorzki, gumowaty i ścierny - pachnie prawie jak źle utrzymana piwnica starego człowieka. Był to dla mnie bardzo rozczarowujący zapach i nie mogę zrozumieć całej miłości do tego zapachu, zwłaszcza biorąc pod uwagę jego cenę. Uważam, że na rynku są o wiele lepsze propozycje od Xerjoff i o wiele lepsze zapachy na bazie oudu w podobnej cenie.
Promise to śmiałe i odważne perfumy, które naprawdę rzucają wyzwanie zmysłom i nie powinny być odrzucane zbyt pochopnie. Otwierają się eksplozją soczystego jabłka i ostrego różowego pieprzu, który jest zarówno orzeźwiający, jak i niesamowicie ostry. Z tego miejsca wyłania się duet dwóch klasycznych róż, które równoważą ostre jabłko delikatnymi kwiatowymi akcentami. W miarę osiadania na skórze - suchy, ziemisty cypriol i paczula stają się gwiazdami pokazu. Dla mnie jest to miejsce, w którym ludzie uważają zapach za wyzwanie, cypriol zdecydowanie nie jest dla każdego. W tle czają się pikantne akcenty i zwierzęce kastoreum, ale nie są one przesadnie wyczuwalne. Przyznam szczerze, że trochę czasu zajęło mi docenienie tego zapachu. Byłem bliski sprzedania flakonu, ale wytrwałem i nosiłem go jeszcze kilka razy, aż w końcu się w nim zakochałem. Naprawdę musiałem poświęcić trochę czasu, aby zrozumieć ten zapach i zbudować z nim relację. Zdecydowanie nie nadaje się do noszenia na co dzień i zdecydowanie nie jest atrakcyjny dla mas.
Burlington 1819 to świeży, orzeźwiający zapach dla nowoczesnego dżentelmena. Otwiera się niewiarygodnie ostrą, soczystą mieszanką grejpfruta, limonki, mandarynki i gorzkiej pomarańczy - następnie jest równoważona delikatną miętą i imbirem. Na szczęście mięta nie dominuje i jest dość subtelna, podczas gdy imbir wysuwa się na prowadzenie. Wyczuwalny jest delikatny mech dębowy i suchy tytoń, ale niestety nie wyczuwam żadnego rumu. Imbir nasila się, gdy osiada na skórze wraz z cytrusami i słoną ambrą, która stanowi większość profilu zapachowego. Dodatek kminu jest tutaj dziwny, w powietrzu może czasami sprawiać wrażenie zapachu ciała w tle, jakbyś pocił się przez zapach. Na szczęście nie odczuwam tego cały czas, ale nie jest to idealne rozwiązanie. Uważam, że jest to fantastyczny cytrusowy zapach, który jest bardzo dobrze wykonany, ale na cieplejsze miesiące wybrałbym Oceania lub Elysium.
Fall into Stars to idealna nazwa dla tak wysublimowanego zapachu, umieszczonego w skromnym i niepozornym flakonie - naprawdę czuję, że mogę w niego wpaść. W pierwszym spryskaniu wyczuwalny jest gorzki, lepki aromat balsamu peruwiańskiego, różowego pieprzu, bergamotki i imbiru, a następnie gruba, woskowa warstwa kwiatu henny i róży. Wkrótce potem wyłania się miękki i suchy oud - w żaden sposób nie zwierzęcy ani kałowy, ale z wystarczającą ilością unikalnych niuansów, aby wskazać pewien stopień prawdziwego oudu w kompozycji. Baza składa się również ze skórzastego, dymnego labdanum i gładkiego szafranu, z subtelnymi akcentami słodkiego, żywicznego akordu bursztynu w tle. To mistrzowsko skomponowany zapach, który jest cudownie gładki i utrzymuje się przez cały dzień. Dla mnie i kilku innych osób, którym o nim wspominałem, pachnie on czasami niemal jak hiperrealistyczne czarne oliwki, co może być nieco dziwne. Ogólnie jednak zapach ten jest piękny i urzekający, ale nie na tyle, by uzasadnić cenę 760 funtów.
Purple Gourmand radzi sobie całkiem nieźle jako bardzo niedrogi zapach, jednak nie sądzę, aby był dla mnie. Natychmiast wita mnie dość dziwne połączenie kawy i gruszki, które po prostu nie wydaje mi się właściwe, zanim zauważę ciemny przypalony karmel, który zaczyna nabierać siły. Z tego miejsca zapach ponownie zmierza w przeciwnym kierunku, wprowadzając jaśmin i kokos, spoczywające na bazie wanilii i paczuli. Większość zapachu zdominowana jest przez intensywnie słodki karmel, gorzką kawę i soczystą gruszkę. Jakość nie jest tutaj zła, jest całkiem dobra, osobiście uważam, że ta konkretna mieszanka nut jest bardzo dziwna i odpychająca. Nie pachnie tak, jak można by oczekiwać od zapachu gourmand, co może być świetne dla niektórych - ale dla mnie zbytnio zbacza w "wyjątkowym" kierunku.
Explicite to intensywnie słodkie, kwiatowe i kobiece perfumy, które moim zdaniem są fantastyczne. Otwierają się od razu jasnymi różowymi i białymi kwiatami piwonii i konwalii, z miękkim, pysznym mrokiem utrzymującym się w bazie z praliny i bursztynu. Gałka muszkatołowa i różowy pieprz wprowadzają delikatny pikantny akcent, spoczywający na czystej drzewnej bazie. Ogólnie rzecz biorąc, to kwiaty dominują w tym zapachu, słodka pralina i bursztyn są obecne, ale są tylko akordami wspierającymi. To bardzo kobiecy zapach i jestem zaskoczony, że Fragrantica określa go jako unisex. Uważam, że pachnie cudownie, ale nie nosiłbym go dla siebie i uważam, że jego cena jest niestety dość zawyżona.