fragrances
recenzji
1.9k recenzji
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia w każdy aspekt. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba premier, skupienie w stylu Frederica Malle'a na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zaangażowanie w zrównoważony rozwój, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii używanych naturalnych składników i ich źródła, a także to, co jest naprawdę ważne dla większości konsumentów, zobowiązanie do utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę dodaje wartości i wnosi wiele do stołu. Mam ogromny podziw i szacunek do nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Mon Vetiver jest naprawdę świetny. Nie mogę mu nic zarzucić, może niektórych zaskoczyć, ponieważ w otwarciu jest kontrolowany akcent drzewnego ambry (bardziej na pasku), ale gdy nałożony na skórę, aspekt wetiweru ożywa!!! Ma świeże nuty głowy, musujące z jałowcem i kwininowymi wibracjami, więc skojarzenie z G&T jest obecne, podobnie jak klasyczne połączenie grejpfruta i wetiweru, dzielące tę gorzką nutę. Uważam, że to świetne, to minimalistyczny utwór, ale biorąc pod uwagę, że Bruno robi kilka dla Malle'a, nie odwala tutaj fuszerki. Jestem wybredny, jeśli chodzi o wetiwer, a ten, chociaż naprawdę przyzwoity, nie do końca spełnia moje oczekiwania, ponieważ w ostatnich latach zacząłem cenić (Vintage) wetiwer Guerlain jako mój ulubiony, ponieważ ma trochę więcej charakteru niż coś takiego. Jednak gdybym kiedykolwiek szukał funkcjonalnego, syntetycznego wetiweru, wybrałbym ten ponad wiele innych, ponieważ uwielbiam tę markę i czuję, że wartość, jaką oferuje, jest zbyt trudna do odrzucenia. To musi być sprawdzone przez miłośników wetiweru, ponieważ powiem, że będziecie poważnie pod wrażeniem.
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia w każdy aspekt. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba wydania, skupienie w stylu Frederica Malle na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zobowiązanie do zrównoważonego rozwoju, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii używanych naturalnych składników i ich źródła, a dla większości konsumentów naprawdę ważna rzecz - obietnica utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę dodaje wartości i wnosi wiele do stołu. Mam ogromny podziw i szacunek do nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Porównania tutaj na Fragrantica są dosłownie szalone!!! Bigarade? Ok, Candida, z którą nie jestem zaznajomiony, krwiste pomarańcze mam i lubię, ale NIE!!! A Clinique Happy??? Czy zwariowałeś??? Trochę kocham ten zapach, ale to obraza porównywać go z tym, szczerze mówiąc! Pewnie, kiedy dostałem próbki i usłyszałem nazwę, pomyślałem, że wiem, jak to będzie pachnieć i w dużej mierze spełnia to oczekiwania - pomarańczowe nuty na kremowym sandałowcu, robi dokładnie to, co obiecuje!!!! A jednak to znacznie więcej. Dla czystej przyjemności jest znacznie przyjemniejszy niż Happy czy Blood Oranges, mam oba i mówię ci teraz, że to zupełnie inne doświadczenie. Na początek akord pomarańczowy tutaj jest wspaniały. Gorzka skórka i słodki olejek pomarańczowy spiskują, aby dać realistyczną, ale nie zbyt realną pomarańczę, to wciąż pomarańcza perfumowa. Cały czas jest podtrzymywana i wywyższana przez wspaniały akord sandałowca, który nie jest orzechowy ani dziwny, jak czasami mogą być, i nie jest zbyt mocno uzależniony od jednego syntetycznego sandałowca (jak Javanol na przykład), zawiera sandałowiec z Australii, aby nadać mu to je ne sais quoi. Noś to, a odkryjesz piękną, trwałą pomarańczę na tle delikatnego zapachu skóry przyjemnego santal. Zapach wciąż mnie nie zaskoczył, ale to, jak bardzo mi się podoba, z pewnością tak. AKTUALIZACJA 17/05/21: Ok, więc myślę, że mój nos był w złej formie, kiedy po raz pierwszy to powąchałem, albo nie nosiłem go (właściwie wiem, że nie nosiłem i być może dlatego powinieneś to zrobić przed recenzowaniem) właściwie tylko spróbowałem na pasku i na ramieniu. Ponieważ to w zasadzie pikantny sandałowiec, z nowoczesnym, dymnym uczuciem i nie pachnie zbytnio inaczej niż Santal 33, tylko z wyraźnie łagodniejszą nutą papirusu. Jednak jest tam i pomimo prawdziwej urokliwości nuty pomarańczowej w otwarciu, to wciąż modny Le Labo połączony z niektórymi projektantami sandałowymi z lat 90-tych, takimi jak D&G czy Gucci. Rzecz w tym, że nie nienawidzę Santal 33, ale też mi to nie przeszkadza, denerwuje mnie przez około 80% czasu noszenia (wyraźnie za dużo) i to ma podobną trwałość i barwę. Więc to nie. Nie sądzę, że to celowa próba stworzenia kopii czy coś, ale jest ograniczona ilość materiałów sandałowych i sposobów ich połączenia, więc nieuchronnie będą występować przecięcia. Pomarańcza to miły akcent i naprawdę dobrze uzupełnia zapach.
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia w każdy aspekt. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba wydania, skupienie w stylu Frederica Malle na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zobowiązanie do zrównoważonego rozwoju, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii używanych naturalnych składników i ich źródła, a także to, co jest naprawdę ważne dla większości konsumentów - obietnica utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę dodaje wartości i wnosi wiele do stołu. Mam ogromny podziw i szacunek dla nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Rose Magnetic Cudowny!!! Piękny, łagodny, niezbyt słodki róż. Ostatnio pojawiło się kilka naprawdę pięknych róż w tym stylu, pięknie wspieranych, naturalnie pachnących róż. Aksamitny róż, podparty we wszystkich odpowiednich miejscach przez piżma i ciepło oraz piękne uzupełniające nuty głowy, jak różowy pieprz, a tutaj w nutach wymieniono liczi. Kupię to! Trochę świeża nuta głowy, pewnie liczi, w porządku. Fajnie. Chodzi mi o to, dlaczego miałbyś się męczyć z piszczącym dżemem od Montale lub tanim, prymitywnym połączeniem groszku i kryształu róży za więcej pieniędzy od 'niszowej' marki? Tak dobre za tę cenę i kolejny przykład pięknego akordu różanego, który prawdopodobnie używa tylko niewielkiej ilości absolutu różanego, ale wydobywa z niego mnóstwo, z zachowaniem ostrożnej równowagi, Brawo Sophie Labbe. Zdecydowanie polecam.
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia w każdy aspekt. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba wydania, skupienie w stylu Frederica Malle'a na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zobowiązanie do zrównoważonego rozwoju, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii używanych naturalnych składników i ich źródła, a także to, co jest naprawdę ważne dla większości konsumentów, obietnica utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę wnosi wartość i wiele do zaoferowania. Mam ogromny podziw i szacunek do nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Na początku próbowałem tylko musku, a przez długi czas nic innego z tej marki, potem dostałem zestaw próbek i teraz mam Divine Vanille, która wydaje się być najbardziej omawiana z Essential Parfums. Rozumiem dlaczego, w pewnym sensie, to wpływowy, pełnokrwisty zapach wanilii. Porównania do Heroda są w pewnym sensie zrozumiałe, ale także trochę mylące, intencja tego zapachu jest zupełnie inna. Facet tytoniowy lub wiśniowo/ migdałowy jest minimalny, to tylko artefakt z rodzaju balsamicznej wanilii, jaką jest, i szybko znika. Otwierające godziny lub dwie były lekko alkoholowe, z masłem kakaowym, karmelizowaną wanilią, co, choć nieprzyjemne, niekoniecznie kojarzy mi się z „wysoką jakością” lub dobrym naśladowaniem absolutu waniliowego. To zapach, który rozwija się z czasem i staje się coraz przyjemniejszy, uwalniając te drzewne cechy. Nadal jest słodki, ale mogę go docenić i rozumiem, dlaczego jest popularny. A potem BAM!!!! Staję w obliczu łagodnego, suchego, kwiatowego akordu/nuty, który dla mnie pięknie się łączy, a gdyby go nie było, moja ocena tego zapachu byłaby zupełnie inna, więc w pewnym sensie tworzy on perfumy. Nie mam pojęcia, co to jest, ale wydaje mi się, że to suche, aksamitne, lekko zbutwiałe róże lub geranium? Nie mam pojęcia, a subtelność jest na tyle duża, że mogę sobie to wyobrażać. Nadal jest przede wszystkim waniliowy i staje się coraz bardziej miękki i elastyczny, ale stonowany, co jest lepsze niż to, jak się otworzył. To naprawdę dobre, długotrwałe głębokie waniliowe perfumy, ale na osobistym poziomie, to po prostu nie jest moja rzecz.
O Essential Parfums: Co jakiś czas pojawia się marka, która naprawdę trafia na każdym poziomie. Essential Parfums to jedna z tych marek. Wspaniałe perfumy, nic zbędnego ani nieistotnego w ofercie, przyzwoita liczba wydania, skupienie w stylu Frederica Malle'a na perfumiarzach (wszyscy z nich to fantastyczni mistrzowie perfum) z ich imieniem (i zdjęciem) na pierwszym miejscu na butelce i materiałach marketingowych. Zobowiązanie do zrównoważonego rozwoju, jeśli chodzi o materiały perfum i opakowania, przejrzystość w kwestii naturalnych składników i ich źródła, a dla większości konsumentów naprawdę ważna rzecz - obietnica utrzymania cen na przystępnym poziomie bez poświęcania jakości. To marka, która naprawdę dodaje wartości i wnosi wiele do stołu. Mam ogromny podziw i szacunek dla nich i powinni być chwaleni za cały koncept marki. Bois Imperial jest natychmiast rozpoznawalny jako ten klimat kadzidła, który tak genialnie stworzył Bisch dla Barrois, Penhaligon's i ELDO, żeby wymienić tylko kilka. Wspaniały, mocny, nieziemski nowoczesny perfum żywiczny, z migotliwą aurą. Są zielone aspekty, z szorstkim, kolczastym kadzidłem, labdanum, owocowością olibanu w nutach głowy, z futurystyczną skórą i gęstymi drzewami, które eksplodują z butelki. Ten perfum jest niesamowity, a za 65 funtów za 100 ml (a potencjalnie taniej z kodem rabatowym) to pozycja obowiązkowa i oczywisty wybór dla tych, którzy kochają Barrois Ganymede i tym podobne. Problem w tym, że chociaż akceptuję, że to perfum pięciogwiazdkowy, z innego świata i myślę, że Bisch trafił w bogaty żył kreatywności z tymi perfumami, to naprawdę... Trochę mnie to irytuje. Nie chcę tego mówić. Moja miłość do otwarcia jest maskowana po kilku godzinach, może za dużo dobrego? Może to długi i skomplikowany proces zmiany, a moje gusta się zmieniają? To trochę jak starzenie się, zamiana ekscytacji z nocnych wypadów do klubów (Bois Imperial) na bardziej stonowane, dorosłe aktywności i do łóżka co roku z kakao i czasem na pytania. (Musc) Moje uznanie dla wspaniałych perfum wykracza poza to, co sam bym nosił (nie mówię, że nie zamierzam tego kupić, bo byłbym głupi, gdybym tego nie zrobił), ale obejmuje rzeczy, które mogę docenić z powodu nowości formuły lub innych bardziej 'technicznych' powodów.
Proszę, nie przywołuj klasyka Velvet Underground, aby próbować sprzedać mi ten perfum. Ja będę sędzią tego, co jest dzikie, dziękuję bardzo. Zakładam, że 'dzikie' odnosi się do solidnej dawki wysuszonego akordu skórzanego IBQ z słodkim, przeszywającym czarnym porzeczką i piżmem. Całkiem podoba mi się ten zapach (więc czemu ten negatywny ton??? Jestem takim idiotą!), ze względu na prostą juxtapozycję słodkiego/świeżego i dymnego/tłustego/brudnego/ziołowego. Pachnie bardzo 'syntetycznie' i rzadko mówię to zdanie, ponieważ większość ludzi używa go jako pejoratywnego terminu z podtekstami 'naturalne jest lepsze' i nie do końca rozumie, czym jest materiał syntetyczny... ale w każdym razie! Jesteś w dobrych rękach, mam na myśli anty-naturę, jeśli to coś, co sztuka stara się zastąpić piękno? Nie wszystko powinno dążyć do naśladowania natury, ale musisz zaokrąglić zapach, aby nie pachniał jak zbiór znajomych, chemicznych rytmów. Nie mówię nawet, że to koniecznie jest to, jest przyjemny i noszalny dla mnie, ponieważ ogólnie podoba mi się klimat lub przynajmniej uważam, że jest w porządku, ale nie mam do niego preferencji. Przypomniał mi o zapachu Memo irlandzkim/włoskim/szwedzkim... co oni teraz mają? Skórę z Mozambiku? Mam zapach, który kupiłem w ciemno, nazywa się Ambergris showers od Rasasi i jest jak niezdarna wersja Montale tego, ale w dziwny masochistyczny sposób nadal mi się podoba. To jest zdecydowanie bardziej wyrafinowane, więc to jest na tak. Nie wiem, czy ta recenzja tak brzmi, ale nie mówię, że to jest złe. Myślę, że jeśli lubisz Aventusa (dziwnie wystarczająco), to spodoba ci się ten zapach.
Powiedziałbym, że to ma najbardziej sentymentalną nazwę ze wszystkich, a to coś znaczy. Jednak otwarcie, moim zdaniem, było najbardziej unikalne w całej kolekcji. Szkoda, że perfumy jako całość po prostu nie są wystarczająco wpływowe, aby pozostawić trwałe wrażenie. Znowu kompetentne perfumy, ale mam bardzo mało do powiedzenia na ich temat. Przepraszam.
Dobrze, więc. Sun drop. Nie mam problemu z nazwą, wręcz przeciwnie, jestem dość zaintrygowany. Sam zapach to duże, gęste, pikantne otwarcie oraz dziwne, ziemiste nuty szafranu i skóry, zawsze znajome, ponieważ żywiczne nuty labdanum i prawie gourmandowe nuty cynamonu oraz akord oudowy z ibq spiskują, aby sprawić, że ten zapach przypomina kilka Carner Barcalona i odrobinę Black Afgano, Terenzi itd.... znasz te wibracje. Cynamon przypomina mi właściwie hipnotyzujący akord oudh Molton i Brown oraz złoto... z wyjątkiem tego, że ten zapach ma wyraźnie więcej do zaoferowania. Więc mi się podoba. Jest bardzo ładny. To jak rodzaj seksownego ciastka. Ale w stylu, który ma co najmniej 8-10 lat? Ale jego wadą jest to, że nie jest niczym nowym. W kontekście kolekcji to całkowicie pasuje.
"Pozwól mi stanąć obok twojego ognia...." "Pozwól mi stanąć obok twojego ognia....Pozwól mi stanąć, kochanie... O, cześć! To ty. Właśnie śpiewałem trochę Jimi'ego Hendrixa, bo czemu by nie! Wiesz, żeby się jakoś zabawić. Nazwa mówi mi to. Ogień!!! Pasja. Wszystko to... perfum mówi... Nic nie płonie. Nic szczególnie pożądanego. Chciałbym być melodramatyczny i zostawić to tutaj, ale prawda jest taka, że to ładny, owocowy, kwiatowy perfum (brzmi znajomo dla reszty kobiet w tej linii?) który przez chwilę pachnie lekko tropikalnie, akord nawet sugeruje mięsistość, soczystość mango lub czegoś podobnego. Ostatecznie jednak jest bez wyrazu. Rozgrzany piżmami, jest przyjemny, ale dla mnie bezsensowny. Weź perfum, który jest bardzo podobny pod względem stylu, Parle moi de parfums, Chypre Mojo, ten zapach wymaga, abyś zwrócił na niego uwagę i jego dziwactwo. Ten następny jest nieco gorszym przykładem, ponieważ połączenie z lawendą jest inspirujące, ale... Muzyka Malle'a przez chwilę, nuta ananasa w tym jest jak syrop, zapada w moją pamięć i nie mogę się powstrzymać, by nie być na nią wpływanym. Wątpię, czy zapamiętam, jak to pachniało jutro. Widzisz, nie jestem przeciwny lekkim owocowym kwiatom i jeśli to wszystko, co ta marka chciała osiągnąć w tym wydaniu, to w porządku, ale wierzę, że zapaleni miłośnicy perfum będą wymagać czegoś więcej. To rynek By Orlova, prawda? Widzę, że w pewnym momencie będą mocno przecenione.
Te nazwy mnie zabijają. Nadzieja. Cóż, myślę, że to sprawiedliwe, to nie jest najgorsza nazwa w tej kolekcji. (Właściwie mam zapach o nazwie nadzieja, jak się nad tym zastanowić) Tak, to przyjemny kwiatowy zapach, który, jeśli naprawdę zwrócisz uwagę na nuty głowy (nałożyłem go kilka razy), rzeczywiście daje tę pikantną słodycz różowego pieprzu, ale jest to BARDZO ulotne, wręcz niezwykle, a potem rozwija się w brzoskwiniowy kwiat, a następnie w bardziej lekki drzewny piżmo z odrobiną ziemi, co ratuje go przed całkowitą redundancją i nudą. Tylko ledwo, wciąż wpisuje się w ogólny temat (z pewnością tych dla kobiet) bycia lekkim i niezbyt zapadającym w pamięć. Czasami osmanthus może być lekko brzoskwiniowym dodatkiem, ale coraz częściej pojawia się w odważniejszych kompozycjach i chociaż to nie jest naprawdę jeden z nich, jest miły. Po prostu miły. Kobiecy, delikatny, nigdy bym nie pomyślał o noszeniu go, ale jest miły.