fragrances
recenzji
Zapach dnia
Mój zapach charakterystyczny
17 recenzji
Kiedyś otrzymałem próbkę i całkowicie się w niej zakochałem. Otwarcie to alkoholowa wiśnia, pachnie jak świeżo otwarta butelka dobrego Kirsch. Po chwili zapach się uspokaja, a obok wiśni wyczuwam karmel, wanilię i cukier. W bazie wyraźnie wyróżnia się tonka, wspierana subtelnymi nutami drzewnymi. Ogólnie zapach jest bardzo przyjemny, ale nie przytłaczający. Projekcja sięga około długości ramienia, a trwałość jest przeciętna, wynosząca około 4 do 5 godzin. Uważam, że najlepiej nosi się go wieczorem i w sezonie jesienno-zimowym.
To moje najnowsze spotkanie z tym zapachem. Kupiłem go w ciemno raz wcześniej i niemal od razu sprzedałem, ponieważ powodował u mnie mdłości. Ostatnio jednak koleżanka w pracy pachniała absolutnie wspaniale i okazało się, że nosi Divine, więc postanowiłem dać mu jeszcze jedną szansę. I muszę przyznać, że magia działa.
Zapach jest słodki i słony oraz orzeźwiający. Na początku wyczuwam słodkiego arbuza z nutą morskiej bryzy. Później pojawiają się białe kwiaty, z jaśminem na czołowej pozycji. W bazie można wyczuć słodką bezę, piżmo i odrobinę paczuli. Cała kompozycja jest słodka, ale nie mdła. Trwałość i projekcja są bardzo dobre, zapach zostawia za sobą piękny ślad i utrzymuje się na mojej skórze przez cały dzień.
Moim zdaniem, to jedna z lepszych kombinacji cynamonu i paczuli. Zapach otwiera się lekko pikantną nutą cynamonu, a po chwili dołącza delikatnie żywiczna paczuli z odrobiną wanilii. Baza jest słodka, drzewna i lekko ziemista. Mech, labdanum i piżmo tworzą doskonałe tło dla miodu i bursztynu. Aromat jest ciepły i otulający, a jednocześnie nigdy nie sprawia wrażenia lepkiego. Trwałość wynosi od 7 do 10 godzin, a zapach wypełnia pokój.
Otwarcie jest ostre, musujące połączenie cynamonu i kolendry. Po chwili do wiecznie obecnego cynamonu dołącza nuta paczuli, z odrobiną żywicy. Dopiero w bazie cynamon i paczuli w końcu się uspokajają, pozwalając wanilii, kadzidłu i bursztynowi się ujawnić, a ten etap jest naprawdę przyjemny.
Niestety, ten tygrys i ja nie będziemy się dogadywać. Dla mnie jest tu po prostu zdecydowanie za dużo cynamonu i paczuli. Zapach przypomina Cherry Cola od Paris Corner, który również jest mocno zdominowany przez cynamon. Trwałość wynosi około czterech godzin, a projekcja jest umiarkowana.
Słodki, owocowo-kwiatowy zapach na drzewno-bursztynowej bazie z tonką i wanilią. Otwiera się pyszną nutą wiśni i migdałów, która po chwili ustępuje miejsca jaśminowi. W bazie wyraźnie wyczuwalne są wanilia i tonka, co daje wrażenie syropowej, gęstej kompozycji. Trwałość i projekcja są bardzo dobre na mojej skórze; zapach wypełnia przestrzeń, więc polecałbym go bardziej na wieczór oraz na sezon jesień/zima.
Moim zdaniem to uniseksowy zapach, ale z drugiej strony, jestem dziewczyną, która nosi TF Noir Extreme i Ombre Leather. To była dla mnie wymiana w ciemno (wymieniłam mój Narcotic Delight na Pegasus), więc nie miałam pojęcia, czego się spodziewać. Pegasus otwiera się sucho, ostro i lekko metalicznie, ale po około dwudziestu minutach osiada w miękkim zapachu migdałowej wanilii z nutą lawendy na bursztynowo-drzewnej bazie. Jeśli spodziewasz się puszystego, gourmandowego zapachu migdałowej wanilii, możesz się rozczarować. Ma też lekko męski charakter, więc nie jest to bezpieczny zakup w ciemno dla kobiet, chyba że jesteś pewna, że potrafisz go nosić. Sillage i trwałość są bardzo dobre, utrzymuje się przez cały dzień na mojej skórze.
Apetyczny, ale nie przesadnie słodki. Kompozycja otwiera się bananem nasączonym rumem, z nutą cynamonu i pomarańczy, ale dzięki nucie davany banan pachnie bardziej zielono niż całkowicie dojrzały, co sprawia, że zapach jest bardziej interesujący.
Następnie pojawia się nuta daktyli podniesiona delikatnym akcentem ambrowego drewna, przeplatana lekkim kwiatowym akcentem. Baza jest delikatnie zabarwiona szafranem i żywicą, z nutą piżma, osłodzona karmelem i wanilią. To otulający zapach, ale bez nadmiernej słodyczy. Dzieli podobny motyw z Banana Flambee od Demeter, ale ten drugi, moim zdaniem, jest dość mdlący, podczas gdy Ambrosia jest znacznie łatwiejsza do noszenia. Projekcja sięga około długości ramienia, a trwałość wynosi około 6–7 godzin.
Czysta francuska przepych w butelce. Otwiera się słodkim, miodowym melonem, przerywanym lekką, kwaśną nutą czarnej porzeczki. Po chwili pojawiają się mimosa, bez, konwalia i piwonia, odurzający kwiatowy koktajl, jak rajski ogród o zmierzchu.
Drewniano-balsamiczna baza z odrobiną wanilii sprawia, że zapach jest gładki i charakterystyczny, ale nie przytłaczający. Nowsze partie to blada imitacja w porównaniu do starszych butelek. Dla mnie Champs Élysées ma podobny klimat do Dahlia Divin Nectar i Poème. Trwałość i projekcja są bardzo dobre, chociaż mam starszą partię.
Nazwa tutaj brzmi jak proroctwo, ponieważ naprawdę nie mam pojęcia, co twórca tego zapachu próbował osiągnąć, wydając to… arcydzieło. Już kilka razy próbowałem zdobyć tę wynalazek i za każdym razem odnoszę wrażenie, że perfumiarz po prostu wrzucił kilka składników do miski i pomyślał: pierdol to, jakoś to zrobię. Zaczyna się lekko cytrusowo, ale szybko przechodzi w surowy, suchy i syntetyczny zapach, prosto z najtańszego odświeżacza powietrza dostępnego w naszym lokalnym sklepie z okazjami. Teoretycznie ma wzmacniać inne zapachy. W praktyce, niezależnie od tego, z czym go nałożę, na mojej skórze pachnie zimno, nijako i całkowicie bez charakteru. Czy to bezpieczny zakup w ciemno? Absolutnie nie. Czy bym to kupił? Również nie. A może po prostu nie rozumiem tego zapachu.
Moja relacja z tym zapachem, podobnie jak z oryginalnym Angellem, to klasyczna historia miłości/nienawiści. To słodki zapach z dużą ilością czekolady, ale nie nazwałbym go typowym gourmandem, ponieważ przewija się przez niego ogromna ilość paczuli i nut drzewnych. To bardzo charakterystyczna, lekko dziwaczna kompozycja, zdecydowanie dla tych, którzy lubią odważne zapachy. Tak bardzo, jak kocham mocniejsze perfumy, muszę być w odpowiednim nastroju, aby nosić ten zapach, ponieważ paczuli jest tak wyraźna, że po pewnym czasie może stać się męcząca. Jak w przypadku większości perfum Muglera, trwałość i projekcja są bardzo dobre, chociaż nieco mniej intensywne niż w oryginalnym Angellu. To zdecydowanie zapach na jesień i zimę.