fragrances
recenzji
1.9k recenzji
Trochę zdziwiony, gdzie jest moja recenzja tego zapachu? Jestem pewien, że napisałem jedną, gdy po raz pierwszy go wypróbowałem, ale nieważne. Nie mogę dodać wiele więcej niż niektóre z genialnych recenzji poniżej, nie wierzcie mi na słowo, jak dobry jest Io, po prostu przeczytajcie ich. Io to moje ulubione dzieło Chrisa i zawsze będę kojarzył go z żywicami, a konkretnie z żywicą sosny coulter, którą sam zbiera w swoim domu w Kalifornii. To bardzo dziwnie pachnąca substancja, dziwnie słodka i niemal myrrhowa z toffi i waniliowym akcentem, ale bardzo medyczna i wyraźnie nowoczesna w zapachu, jak taśma scotch lub brązowa taśma pakowa. Nie jestem pewien, czy jest mocno obecna w Io, ale jest na pewno obciążona żywicami, przezroczysta, w sepia i z nutą, która replikuje szafran w cieple i intensywności, ale nie w zapachu. Jeśli chodzi o odczucie... Ten zapach przedstawia niemal postapokaliptyczny, sci-fi krajobraz, powieści Dune, Tatooine, Mad Max, czy („dostaniesz się do...”) Marsa. Jałowe, wysuszone miejsce. Słyszę przesuwające się, analogowe pady syntezatorów i przeszywające, naśmiewające się rytmy rdzennych mieszkańców, lub mniej intelektualne, reprezentujące surowszą stronę Io, zakurzone, południowe rocki, jak Kyuss czy Clutch. Sucha drewnianość dostarczana przez dymny, lekko pieprzny cedr i ziemiste tony, ale nie przytłoczone ani nie mające dużych dymnych OD. Lubię pracę Chrisa i jest on naprawdę bardzo eklektyczny, mimo że ma dość uporządkowaną i minimalistyczną estetykę. Powiedziałem, że czuję, że ma on zamiłowanie do drewna i ziemistych materiałów, ale to może dlatego, że nie próbowałem jego bardziej kwiatowych propozycji. Ma kontrolę nad swoimi materiałami, w przeciwieństwie do niektórych niezależnych perfum, które produkują ciężkie zupy i gulasze, woli dać naturze trochę przestrzeni do oddychania w ramach minimalistycznej, syntetycznej konstrukcji, a podejście z mieszanymi mediami działa na jego korzyść. Myślę, że Io to triumf, szkoda, że nie zainwestowałem pieniędzy, gdy miałem okazję, teraz już ich nie ma. :(
Ci, którzy myślą, że to jest jak Salome lub Tabu, jaką markę cracku palicie? Nawet kiedy moja koleżanka kolekcjonująca zapachy podzieliła się ze mną swoim zabytkowym flakonem Bal a Versailles, w ramach mojego wprowadzenia do klasycznej perfumerii (ten nie jest nawet tak stary w wielkim schemacie, ale mimo to jest klasykiem), nie przypominam sobie, żeby był tak zwierzęcy i ostry jak płyty seksu, którymi są Dana Tabu lub Liz Moores Salome. W każdym razie czułem, że muszę to zrecenzować, ponieważ jest to jeden z wielu klasyków, których zaniedbałem, aby opublikować recenzję, ponieważ cóż... jest tylko tyle godzin w ciągu dnia, ale próbka nowoczesnej butelki była już dawno spóźniona, więc oto idzie. Otwarcie to wir nut, których można oczekiwać od szyprowych cytrusów, po mocne labdanum, peru / tolu cynamonową jakość koksu, to wciąż naprawdę piękny, złożony zapach. Następnie wysycha do czegoś przypominającego czystą, nocną koszulę z bursztynu. To w zasadzie podrasowany Bain de Caron, z dziwnym, niemal gumowym, ziołowym akordem fougere. Niedawno kupiłem Cologne Intense od Houbigant i ma on podobną, bruzdowatą nutę. Prawie na granicy nieprzyjemności, ale z kremową nutą goździkową i bursztynem ocieplonym przyprawami. Myślę, że poruszyłem tam prawie każdy gatunek perfum, ale taki właśnie jest Bal a Versailles, nawet w obecnym wcieleniu. Muszę powiedzieć, że nie jestem osobą, która narzeka na "wydajność", to piękne perfumy, które lubię nosić, ale po prostu nie są tak odważne, jak moje wspomnienia ze starych butelek, więc nie spieszy mi się, aby je zdobyć, mimo że mają świetny stosunek jakości do ceny. Tak naprawdę nie mam nic złego do powiedzenia na jego temat.
Skończyłem swoją butelkę dawno temu i byłem zachwycony, że poświęciłem trochę czasu na zakup nowych rzeczy w te Święta i kupiłem stary klasyk. Nie może być bardziej klasyczny niż ten. Guy Robert to jeden z moich ulubionych perfumiarzy, mój tata go nosił yada yada... I nie zagłębiam się zbytnio w kompozycję, ponieważ dla mnie jest to skromny, pudrowy, skórzany zapach, który uczciwie, będąc z 1968 roku, faktycznie wyprzedza wiele rzeczy, do których można go porównać, bez wątpienia zastępuje też niektóre. Uwielbiam pudrową naturę pracy Roberta z małymi klejnotami i smakołykami wystającymi na zewnątrz. Ma łagodne goździkowe doznanie goździka i myśląc o tym trochę dłużej, Equipage nie jest złym porównaniem, ale są one znacznie różne od tych, którzy studiują męską klasykę i mogą zrobić głębokie nurkowanie w tym, co jest tymi samymi pozornie przerobionymi akordami skóry, drewna, piżma i elementów ziołowych. Górne nuty nieco wyblakły w tym roczniku, ale tylko nieznacznie. Wciąż wyczuwam cytrusy, bergamotkę/cytrynę, ale są one dość wyciszone, dopóki nie nabiorą odpowiedniej intensywności, a uderzenie chwały zajmuje tylko minutę. Jest też łagodna zieleń, myślę, że jest tam galbanum i efekt geranium stworzony przez proszek, a także jak wersja brzoskwiniowych nut szyprowych Roberta Caleche, choć znacznie bardziej butch. Wszystko to mieści się w tym pięknym skórzanym zakresie. Jest wspaniały, zaczyna się świetnie i po prostu staje się lepszy, nie jest to zapach o ogromnym wpływie ani zmieniający życie, ale to stabilna para rąk.
Więc to jest 'Overtake 320' i na początku (pomimo że podobały mi się jego tematy) pomyślałem, że to jest przesłodki, gourmandowy BOMBOWY zapach w grupie i w pewnym sensie tak jest, ale to nie cała historia. Otwarcie jest pełne tej słodyczy karmelu Muglera i waty cukrowej, którą kojarzę z etylowym maltolem, ale tutaj nie jest to surowe, jest to naprawdę starannie zrobione i znacznie lepsze niż mdłe rzeczy, takie jak Słony Karmel Shay & Blue na przykład. Dzieje się tak, ponieważ rozwija się w suche akordy drzewne, które nie są zbyt różne od pierwszych dwóch zapachów z tej kolekcji, ale zawsze daje ciepły (jak mówi się, że to tonka) klimat. Przypuszczam, że pachnie trochę kumarynowo i kawowo, ale nie staje się całkowicie wanilinowy ani ciężki na wanilii czy kremowy, utrzymuje dystans od swoich słodszych, potencjalnie duszących elementów. To jak jeden z tych 'seksownych' lub 'nocnych' zapachów dla mężczyzn sprzed kilku lat, ale mniej toporny. Mówię to wszystko, mając na sobie tylko próbkę na pasku testowym, więc to nie jest najlepszy sposób na recenzję, ale zaktualizuję, jeśli zajdzie taka potrzeba. O, nie daj się zwieść ich reprezentacji tutaj (Fragrantica), butelka pokazana (złota) jest częścią ekskluzywnej wersji specjalnej wykonanej z wyboru stali nierdzewnej, tytanu i złoconej (ta na zdjęciu) w trzech różnych wzorach, które są WSZYSTKIE CUDOWNE!!! Jednak są one drukowane w technologii 3D, a technologia druku 3D metalu jest absolutnie na czołowej pozycji, dlatego te niesamowite flakony kosztują oszałamiające 10 tysięcy dolarów każdy! Więc chyba, że masz pensję kierowcy F1, mało prawdopodobne, że jakikolwiek śmiertelnik 'fraghead' może sobie na nie pozwolić. Więc tylko, żeby zauważyć, że 'normalne' butelki (w sprzedaży za 195 funtów), które są RÓWNIEŻ CUDOWNE (tylko nie jak ta na zdjęciu, to mój punkt) są również drukowane w 3D, ale z dużo bardziej przystępnego materiału żywicznego, w rodzaju biomechanicznej siatki, która przypomina mi połączenie tkanki mięśniowej, sztuki HR Geigera lub Nowego Ciała Cronenberga oraz dachu tej eleganckiej galerii sztuki/muzeum w Dubaju. Chcę jedną dość mocno, są naprawdę FAJNE!!!
Kolejny ogromny sukces tej linii w tym sensie, że Wasser dostarcza wykwintny zapach, naprawdę. Jednak nie zamierzam dawać mu entuzjastycznej oceny z kilku powodów. Głównym z nich jest to, że spodziewałem się, że patchouli ardent pokaże nam ekscytujące i dominujące podejście do paczuli, może to było trochę naiwne z mojej strony, by myśleć, że Guerlain nagle zechce odejść od utrzymywania rzeczy w przyjaznym i estetycznym stylu, tak po prostu. Trochę tak jednak myślałem. Więc powiedziałbym, że właściwie bardziej podoba mi się ten zapach niż ten, który posiadam z tej linii, oud, który dla mnie jest dość nieciekawy (nigdy nie mdły), ale wpisuje się w cały komfortowy aspekt tego, dlaczego lubię ładny, minimalistyczny zapach piżma, na przykład, jest dyskretny i mało prawdopodobne, że się nim zmęczę. Patchouli ardent zdecydowanie ma ziemisty akcent paczuli na początku zapachu, ale wydaje się, że jest to taka amalgama niektórych innych zapachów z tej linii, nić biegnąca od piżma i ambry przez kadzidło i drewno. Więc naprawdę patchouli ardent to piżmowy zapach różany z rodzajem ciężkiego, eterycznego śladu kadzidła, przyciemnionego odcieniem paczuli, głównie manifestującym się, gdy go pierwszy raz spryskujesz. Jak powiedziałem, jest wspaniały, uroczy, trwa wiecznie i wszystkie te rzeczy, ale niektórych ludzi (czasami mnie) po prostu nie da się zadowolić i miałem nadzieję na więcej paczuli oraz coś, nad czym mógłbym się zachwycać i czego potrzebowałbym w mojej kolekcji. Chciałem podkręconego, muskularnego Givenchy Gentlemen lub Zino Davidoff w nowej odsłonie, podniesionego do poziomu tej kolekcji, nie tylko z punktu widzenia jakości (bo szczerze mówiąc, osiąga ten wysoki poziom), ale także z punktu widzenia kreatywności. Jeśli nazywasz to paczulą, chcę być w pewnym sensie przytłoczony paczulą, a to tego nie zrobiło. Czy jest dobry? Tak, może być nawet świetny! Czy bym go kupił? Prawdopodobnie nie. Będę to dalej badać, ponieważ nie powinienem pisać recenzji na podstawie spryskania go na nadgarstek raz, i przyznam, że można naprawdę poznać zapach tylko przez noszenie go (wielokrotnie, jeśli to możliwe), ale czasami trzeba też uszanować, że kiedy ktoś próbował wielu perfum, ich intuicja jest całkiem dobra i mogą wyciągnąć pełne doświadczenie (nie zawsze dokładnie), ale większość czasu przeznaczenie zapachu jest przypieczętowane już w pierwszych kilku godzinach noszenia na skórze.
Myślę, że to być może jeden z najważniejszych zapachów, jakie próbowałem od dłuższego czasu. Coś w wilgotnych, realistycznych kwiatach narcyza, bzu i hiacyntu porusza mnie, a połączenie z silnymi, również dość naturalnymi zapachami zwierzęcymi, indolowymi lub w tym przypadku naturalnie słodkimi, miodowymi. To dość mdłe dzieło, mam na myśli, że miód jest tak dobrze zrealizowany, że zaczyna przechodzić w karmelizowaną, pszenną, ziarnistą, przypominającą otręby ciężkość i uczucie wosku pszczelego. W przeciwieństwie do tego mamy ten unoszący się, ciemny kwiatowy podton, który przemyka przez zapach jak intensywność kwiatu lipy (którego nie mogę powiedzieć, że kiedykolwiek wąchałem, chociaż rośnie w Wielkiej Brytanii, więc może jednak tak?). Podobno niesie się na wietrze na długie odległości. Czuję trochę przypraw, rodzaj tradycyjnego, słodkiego, kremowego piżma i wanilii, nawet łagodny goździk, to jakby musc ravageur spotykał kiliana back to black w kwiaciarniach. A jednak wciąż jest coś bardziej wyrazistego niż te porównania. Moje doświadczenie z Baruti to zapach oud, w którym nie ma oudu. Ciekawy akcent cech oudu, boleśnie ostry i gryząco żywiczny, sam stworzyłem zapach oud, łącząc i balansując wszystkie bazy oud, które miałem oraz rzeczy, które kojarzę z oud lub fałszywym oud. Wyniki były dość podobne, palący gulasz, który podejrzewam, że byłby popularny, gdyby został wydany, ponieważ ma te same cechy beastmode, bro-down jak TF Oud wood lub oud for greatness czy Montale. Więc myślę, że Onder de linde jest zdumiewający. Jako doświadczony wąchacz nie zdawałem sobie sprawy, co to jest, a potem jakoś zatoczyłem się po moim pierwszym wąchaniu, jakbym zgodził się walczyć z starzejącym się Mike'em Tysonem, tylko po to, by odkryć, że nie chcę tego dymu Iron Mike'a. Więc wszystkie te komplementarne rzeczy, które mówię, dotyczą zapachu, którego noszenia nigdy bym nie pragnął, ale szanuję osobę, która to robi.
Ok, więc w otwarciu faktycznie dostaję sporo słodkiego, cassis i cytrusów z przyjemnym, zielonym akordem, bardzo świeżym i podnoszącym na duchu, pomyślałem, że to bardzo uderzające. Następnie wysycha w masywny sposób, z ogromną dawką przypraw, ale wciąż wykazując powściągliwość, a porównania Deklaracji zaczynają nabierać sensu, i chociaż przyprawa jest podobna, powiedziałbym, że mieszanka kolendry, kminku / kminku i kardamonu, deklaracja jest znacznie bardziej kłująca, potliwa i szczerze mówiąc odważniejsza niż ten zapach. Drydown Rance przechodzi do papierowego iso e super i jononu, a nie do deklaracji, która wydaje się utrzymywać swoje oryginalne wibracje, znacznie pełniej. Trochę kumaryny czy czegoś w tym stylu nadaje temu zapachowi przez chwilę fougere. Początkowo mi się podobał, ale wypadł trochę płasko i nie chcę jęczeć, ale nie jest zbyt mocny ani długotrwały i ostatecznie trochę do zapomnienia.
Cóż, uwielbiam pracę Ruth i żadna z jej dotychczasowych kompozycji nie brakuje głębi i warstw, w tym Dagian. Jednak mi się nie podoba. Otwarcie jest świeże, drzewne, ale pachnie dość intensywnie. Wyczuwam nuty limonki, grejpfruta i petitgrain/kwiatu pomarańczy, ale mocno przerywane zielonymi nutami, a potem akwatykami. Baza to ta śliska, melonowa, słona mieszanka rozproszonych drzew i Calone lub podobnej substancji, molekuły morskiej/akwatykowej. Nie jestem całkowicie przeciwny tego rodzaju materiałom i gdyby ktoś mógł wydobyć z nich to, co najlepsze, powiedziałbym, że byłaby to Ruth, ale to kwestia gustu, niektórzy ludzie naprawdę są zachwyceni tymi aromatami, ja uważam je za mdłe. Fakt, że otwarcie słonej, kwiatowej cytrusowej zieleni jest przyjemne, to wystarczający sukces, ale po godzinie czy tak, jedyne, co czuję, to akwatykowe AC. Rzadka wpadka w tym, co jest wzorcową kolekcją zapachów.
Neandertal ma dwa nowe perfumy Us & Them, próbkę których bardzo uprzejmie przesłano mi przed premierą (dzięki Brooke i Kentaro), jednak w tamtym momencie nie próbowałem jeszcze niczego od tej marki i nie wiedziałem, czego się spodziewać. Szczerze mówiąc, byłem trochę zniechęcony przez zwykłych podejrzanych i pozorną saturację recenzji na YouTube, gdy na rynku pojawia się coś nowego. Nie ma sprawy, te perfumy są naprawdę artystyczne, od kompozycji po koncepcję marki i marketing, nie chcę dać się nabrać, ale tak, Neandertal jest po prostu cool. Żadne nie są bardziej niż 'them'. To jest perfekcyjne. Nie mogłem prosić o więcej. Piękny, wspaniały, lekko słodki, gładki, mięsisty, skórzany zapach. Ostatnio zacząłem zajmować się rzemiosłem skórzanym i ten zapach najbardziej przypomina mi skórę roślinną, naturalną skórę do narzędzi, grubą, wspaniale pachnącą i czystą płaszczyzną możliwości. To jest jak najlepsze perfumy piżmowe, minimalistyczne, ale z małymi klejnotami wystającymi z jedwabistej mgły piękna. W tym przypadku to rodzaj uczucia irysa/orris, ale różni się od wszystkiego, co wcześniej wąchałeś. Najbliżej mi do Aedes de Venustas Iris Nazarena, ale w prawdzie są tak różne, jak podobne. Them ma świeże, żywe nuty głowy, które wciąż się pojawiają, gdy myślisz, że już dawno zniknęły. Potem słodycz, ten motyw orrisu podkreślony komplementarnym nasionem marchwi, co nie dziwi mnie w nutach, tak doskonałe użycie tutaj. Następnie masz łagodny spray morski, ale nie słony ani wodny, tylko oddechowe, zwierzęce sugestie ambry. Przypomina mi to modny skandynawski sklep meblowy, gdzie wszystko jest eleganckie, artystyczne, minimalistyczne, niskie, kubistyczne, maślane skórzane sofy, a powietrze pachnie drewnem i skórą. Chłopaki, to jest perfum skórzany, możemy rozłożyć poszczególne aspekty i nazwać to orrisem, marchwią, cytrusami i czymkolwiek, ale to jest niezwykle nowoczesny, minimalistyczny kamień konstrukcyjny, który przekazuje skórę znacznie bardziej realistycznie i skutecznie niż uderzenie IBQ, saffraliene, smoły brzozowej czy kastoreum. To jest sprytne, sprytne, sprytne, od genialnego perfumiarza, o którym moja przyjaciółka z Edynburga mówiła mi już dawno temu... Powinienem był bardziej zwrócić na nią uwagę. Więc Euan McCall jest dla mnie w tej chwili pewnego rodzaju objawieniem, jego inne dzieła dla marki również są świetne, ale THEM po prostu transcenduje perfumy w specjalne terytorium, które musiałem mieć, adoracja dla mnie. Piękny zapach i przychodzi w zamrożonym, lodowym flakonie, czysta sztuka!
Przede wszystkim to nie jest mój pierwszy Swedoft, ale publikuję recenzje w nieodpowiedniej kolejności, niestety z dwóch, które próbowałem, ten akurat jest tym, który mi się nie podobał. Dobrze, więc kupiłem te perfumy tylko na podstawie nazwy i nie sprawdzałem nut, a wąchając rozpylacz przed aplikacją, tylko resztki, które z niego wydobywają się, pachną mi kakao. Spodziewam się bogatego, ciemnego, bursztynowego, drzewnego waniliowego zapachu, może? Następnie po aplikacji otwarcie ma gęste, owocowe nuty daktyli i wiśniowego tytoniu, a także trochę czekoladowe, ale wcale nie w takim stopniu, jak myślałem po wąchaniu przed aplikacją. Nie bardzo mi się to podoba, a w miarę rozwoju staje się bardziej podobne do TF Tobacco Vanille, zapachu, który posiadam, ale naprawdę nie mogę już znieść. Jest w tym coś szorstkiego w jego miodowych motywach, co staje się prawie ostre, kiszone i z rodzajem octowego efektu. To trudne. Więc nie jestem fanem, a oceniając tylko te dwa, Swedoft rzuca dużo w kompozycję.