Nie wszystkie obserwatoria zbudowane są ze stali i szkła. Niektóre są wyrzeźbione ze starożytnego drewna i mądrości, gdzie mechaniczne planety śledzą swoje ścieżki przez wieczny zmierzch pustynnych tajemnic. Tutaj, w rozrzedzonym górskim powietrzu, wzniesienie wyostrza zmysły: najpierw jasny kęs wysokości, potem sposób, w jaki przyprawy chwytają się za gardło jak odległe światło. Czas rozpływa się w ciemności. To, co zaczyna się jako kalkulacja - precyzyjna geometria delikatnego zapłonu pieprzu i surowych przekładni z drewna cedrowego - mięknie w coś cieplejszego, głębszego. Każdy niebiański model kieruje się do wewnątrz, odnajdując swoją prawdziwą północ w gorzkim kakao i wypalonym bursztynie. Mosiężne orbity krążą nad głowami pod kątem wieczności, podczas gdy kadzielnice wytyczają własne ścieżki poniżej, wciągając kosmiczny pył i kadzidło w nurt starej magii. W dymie i przyprawach tych cienistych układów, maszyneria nocy obraca się zawsze do wewnątrz.
Kiedy więc rozłożyłem moją małą, słodko zapakowaną próbkę i przeczytałem opis Shazam! spodziewałem się czegoś nieco cięższego po bursztynowo-kakaowej stronie. Cóż, cofnijmy się trochę. Zanim jeszcze go spryskałem, dałem go mojej partnerce do wypróbowania, przeczytała opis, nie wiedząc nic o marce, a potem powiedziała wyzywającym tonem "hmmmm, zobaczymy, czy pachnie jak Marrakesz, prawda?" (Była w Maroku kilka razy) Natychmiast po spryskaniu była jak "OMG! To robi!!!" Nie trzeba dodawać, że uwielbia to do tego stopnia, że chce butelkę od razu! ale dodał również, że przypomina jej to brutalny masaż w łaźni parowej przez 18-kilogramową kobietę, z ramionami jak olimpijski kulomiot. Co sprawiło, że naprawdę chcę teraz pojechać do Maroka. W każdym razie... to naprawdę urocza i dobrze oceniona kompozycja Sarah. Myślę, że ogólna kremowość bursztynowego akordu tutaj pasuje do drewna kadzidlanego i łagodnie przyprawionego charakteru górnych nut oraz świeżości tego rodzaju pomarańczowego otwarcia. Naprawdę mi się podobał, zaktualizowałem go, gdy nosiłem go prawidłowo.
Jako dziecko, gdy sobotnie poranki z kreskówkami były jeszcze popularne, oglądałem serial pod tytułem Arabian Knights, krótkotrwały i kiczowaty program Hannah Barbery o arabskich poszukiwaczach przygód, którzy pokonywali dość bezosobowych złoczyńców w jakiejś nieokreślonej lokalizacji na pustyni, która dziwnie przypominała Monument Valley. Niezmiennie pojawiały się pokazy magii i nieuchronny latający dywan.
To właśnie przypomina mi początek Shazam. Jest jasny, owocowy i pełen podstawowych kolorów. Szybko przechodzi w kojący bursztyn. Jest bardzo dobrze zblendowany, więc trudno wyodrębnić poszczególne nuty, chociaż wanilia, kremowy kadzidło i paczuli są szczególnie wyraźne. A czy to zapach bazylii? Nie jest daleko od innych perfum o tematyce bliskowschodniej, ale jest bardzo dobrze zrobiony, chociaż dla mojego gustu jest trochę za słodki. Jego słabość tkwi w trwałości, znika po kilku godzinach, pozostawiając jedynie najsłabsze nuty skórne, więc konieczne są częste reaplikacje.